TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Najbardziej zaskoczył mnie entuzjazm – rozmowa z rektorem PWr

Minęło niemal pół roku, odkąd prof. Arkadiusz Wójs został rektorem Politechniki Wrocławskiej. Co go w tym czasie najbardziej zaskoczyło? Jakie wyzwania stoją przed uczelnią? Czy zaszczepi się na COVID-19?

prof. Arkadiusz Wójs, rektor PWr, grający w szachy

Iwona Szajner, Michał Ciepielski: Na stoliku przy biurku ma pan rozłożone szachy i widać, że to chyba końcówka partii. Z kimś pan grał?

Prof. Arkadiusz Wójs: To ustawienie jednej z najsłynniejszych partii szachowych w historii, rozegranych w trakcie mocnego turnieju szachowego, który odbył się we Wrocławiu w 1912 r. Białymi grał Stepan Levitsky, a czarnymi Frank Marshall. Bierki na szachownicy przedstawiają sytuację tuż przed tym, gdy białe się poddały po fenomenalnym ruchu czarnym hetmanem. W szachy grałem od połowy podstawówki aż do liceum, biorąc udział w międzyszkolnych rozgrywkach. Teraz – z braku czasu – gram tylko na telefonie.

Od rozpoczęcia kadencji minęło już niemal pół roku. Czy zadomowił się pan na tyle, że wchodząc na uczelnię idzie pan od razu do gabinetu rektora, czy jednak czasem zdarza się panu jeszcze wchodzić na schody i kierować w stronę gabinetu dziekana W-11?

Jest to dla mnie samego trochę smutne, ale już coraz słabiej pamiętam, jak to było, gdy wchodziłem na te schody. Gdy zaglądam nieraz do dziekanatu W-11, czuję się już trochę obco, zupełnie nie jak pracownik swojej katedry czy wydziału. To jest spowodowane mocną koncentracją na jakiejś jednej sprawie i pewnie nie jest to dobra cecha. Podobnie było, gdy pracowałem w Cambridge. Mocno się związałem z tamtym miejscem i wspaniałymi ludźmi. Myślałem, że będę wracał do nich często, choćby na seminaria, a poleciałem tylko parę razy.

Teraz i tak trudno byłoby się tam dostać. Z powodu pandemii ruch lotniczy został mocno ograniczony, ale może wszystko wróci do normy, wraz z rozpoczęciem programu szczepień. Zapisał się pan już?

Chcę się zaszczepić w pierwszym możliwym terminie, ale jeszcze się nie zapisałem. Moja grupa wiekowa i tak prawdopodobnie trafi na koniec kolejki.

prof. Arkadiusz Wójs, rektor PWrA czy zapadła już decyzja, kiedy ruszą i jak będą wyglądały szczepienia pracowników na uczelni?

Tu pojawia się kilka kwestii. Jedna z nich dotyczy tego, czy uda nam się przekonać ministerstwo, żeby wszyscy pracownicy uczelni – nauczyciele, doktoranci, pracownicy administracji – byli traktowani w ten sam sposób. W ramach Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich wystosowany został list w tej sprawie, w którym apelujemy, żeby nie tworzyć osobnych grup z prawem do wcześniejszych szczepień, bo jest to nielogiczne.

Wszyscy ponosimy to samo ryzyko, a nie możemy sprawić, żeby w kształceniu brali udział sami nauczyciele. Wpuścimy studentów, a doktorantom i pracownikom administracji powiemy, żeby wrócili na uczelnię za pół roku? Tak nie możemy funkcjonować. Chodzi też o pewną solidarność, żeby dobrze się czuć między sobą.

Żyjemy w „ciekawych czasach”, dlatego w ciągu tych kilku miesięcy dużo się wydarzyło. Jakie one dla pana były? Czy coś pana szczególnie rozczarowało lub pozytywnie zaskoczyło?

Zacznijmy może od rozczarowań. To przede wszystkim wydarzenia związane z pandemią. Są one tak przygniatające, że właściwie przykrywają wszystkie inne rzeczy. Sam fakt, że na kampusie nie ma studentów, kompletnie zmienia atmosferę. Nasza praca ma dawać dużo radości i mocne poczucie sensu, a to jest ściśle związane z interakcją ze studentami. Tracimy to. Im dłużej trwa ta sytuacja, tym bardziej do mnie dociera, że takie odzwyczajenie od normalności zaczyna mieć trwałe, negatywne skutki. Długotrwała izolacja zmienia ludzi i relacje między nimi. Obawiam się, czy zaufania i serdeczności nie będzie trzeba uczyć się od nowa.

Ogromnym problemem jest również to, że studenci tak naprawdę nie mają kontaktu ze światem akademickim. Okres studiów to dla nich często jedyna szansa, żeby zobaczyć, jak wygląda świat nauki i praca na uczelni. Dla całego społeczeństwa ogromnie ważne jest poszanowanie wiedzy, a ludzie piastujący wysokie stanowiska muszą mieć okazję dowiedzieć się, czym jest uniwersytet, czyli miejsce, gdzie pracuje się nie dla zysku, tylko w poszukiwaniu prawdy.

Studenci są też pozbawieni kontaktu ze sobą…

To prawda. Relacje nawiązywane w trakcie studiów powinny być trwałe i pozostać też po zakończeniu nauki, choćby w postaci numerów telefonów. Młodzi ludzie komunikują się między sobą, dużo się od siebie uczą, ale najczęściej zdalnie. Nie jeżdżą na rajdy, nie przesiadują na kampusie czy w SKS, nie mogą się spotykać tak często jak dawniej. Trudniej w takiej sytuacji o budowanie więzi.

Skwer Dionizego SmoleńskiegoZatem kiedy wrócimy na uczelnię?

Bardzo trudno jest mi to powiedzieć na głos. Nie wiem. Nieprędko. Pewnie nie w tym semestrze. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że – ponieważ liczba zachorowań utrzymuje się na stałym, nie najwyższym poziomie – będzie to możliwe w kwietniu, może w maju. Dziś już wiemy, że pojawiły się nowe mutacje, które powoli sieją spustoszenie w kolejnych krajach, według prognoz specjalistów trzecia fala koronawirusa jest nieunikniona. Zatem, żeby nie zaskakiwać nauczycieli i studentów z decyzją o formie prowadzenia zajęć z dnia na dzień, najpierw zapowiadać powrót na uczelnię, potem go odwoływać i odsyłać ludzi do domów, semestr letni będzie prowadzony całkowicie w formie zdalnej. Skoro Uniwersytet w Cambridge podjął taką decyzję i od roku kształci studentów tylko online, to my też powinniśmy wykazać się odwagą i odpowiedzialnością za całą naszą społeczność, zdając sobie sprawę z mankamentów tego modelu. Wszyscy ponosimy koszty pandemii: od przedsiębiorców, po artystów, uczelnie nie są tu wyjątkiem.

W czym jeszcze przeszkodziła pandemia?

Zahamowała realizację wielu inicjatyw i pomysłów. Spójrzmy na obszar dydaktyczny – wszyscy zajmujemy się teraz radzeniem sobie w obecnej, trudnej i zmiennej sytuacji, w jakiejś mierze kosztem wymyślania nowych rozwiązań na przyszłe czasy po pandemii. Chciałem unowocześnić dydaktykę. Wydawałoby się, że pandemia może ten proces przyspieszyć. Ale impulsu do zmiany i tak nie brakowało, a teraz dużo czasu i energii zajmują sprawy bieżące… Podobnie jest z działalnością studencką. Zapowiadałem otwarcie SKS, organizację wydarzeń na bulwarze PWr, rozpoczęcie współpracy z Operą i NFM, zaangażowanie studentów w Zieloną Uczelnię, a tymczasem wszystko zostało zamknięte. We wrześniu otworzyliśmy halę sportową, która teraz stoi pusta. Już zbyt długo marzymy o tym, żeby nasza uczelnia była prawdziwie studencka, więc ogromnie rozczarowujące jest to, że na razie nie możemy tego zrobić.

A co w takim razie było pozytywnym zaskoczeniem?

Wszystko, co wiąże się z ludźmi. Na początku kadencji miałem swoje nadzieje w tym zakresie, ale dostaję więcej niż oczekiwałem: olbrzymi entuzjazm, pomysły i zaangażowanie. To urzekające i niesamowicie budujące, a dla mnie też nowe, bo nigdy wcześniej nie pracowałem z tak wieloma grupami osób. Bardzo pozytywnie zaskakuje mnie skuteczność oraz zaangażowanie prorektorów. Wiele sukcesów z ostatnich miesięcy związanych jest właśnie z ich działaniami.

Akcja RazemPWrUdało nam się opanować kształcenie zdalne. Dzięki godnemu wielkiego uznania zaangażowaniu i odpowiedzialności kadry akademickiej, uruchomiliśmy programy motywacyjne Primus, Secundus i Tertius, które zostały bardzo dobrze przyjęte i realnie dowartościowały aktywnych młodych naukowców. Przyjęta została mała nowela statutu, w której najbardziej zależało mi na odbudowie struktury wydziałowej, ale duże nadzieje wiążę też z uszanowaniem wybitnych aktywnych profesorów statusem professor magnus. Udało nam się także uzdrowić Fundację Manus i podtrzymać działalność SKS.

Znakomicie wygląda współpraca z dziekanami, którzy – mam wrażenie – już stworzyli drużynę. Komunikują się między sobą, spotykają, uzgadniają sprawy, a raz na dwa tygodnie spotykamy się wszyscy na posiedzeniach kolegium. Jestem wdzięczny za to, jak wygląda wspólna praca i nasze relacje. Jestem dumny z korpusu dziekańskiego PWr.

Mam też stały kontakt z Radą Uczelni, przewodniczącymi rad dyscyplin, Prezydium Senatu i szefami wszystkich kluczowych jednostek administracji. Cieszę się, że bardzo dużo osób zgłasza się z nowymi pomysłami, których efektem jest np. powoływanie nowych centrów naukowych. Choćby powstałe niedawno Centrum Klimatyczne – to obecna pani dyrektor przyniosła pomysł i wizję; przekonała nas, że warto je stworzyć.

Dużo rozmawiam z pracownikami i czasem się zdarza, że rozmowy zaczynają się od pretensji, a potem się okazuje, że był to tylko pretekst do przekazania swoich pomysłów. Co ważne, wiele z tych propozycji zostało wykorzystanych. Kolejnym pozytywnym aspektem jest współpraca ze związkami zawodowymi. Wiele osób mówiło mi, że jest to trudny partner, a tymczasem...

Mamy dobre relacje, przedstawiciele organizacji związkowych są kompetentni, przygotowani i pomocni. Jest też wsparcie ze strony byłych rektorów, którzy są bardzo zaangażowani w życie uczelni i doradzają w bardzo wielu sprawach. Mogę też liczyć na ich moralne wsparcie, gdy pojawiają się jakieś trudne decyzje, choć bywają też krytyczni. Pod tym względem Politechnika Wrocławska jest wyjątkowa.

Niestety przez pandemię zbyt mało jest relacji z samorządem studenckim i radą doktorantów, a właśnie z ich strony spodziewałem się najwięcej pomysłów. Bardzo czekam na powrót do tych spotkań.

newsletter-promo.png

A czy sam siebie pan czymś zaskoczył?

Chociaż zawsze byłem pracoholikiem, to nigdy jeszcze nie pracowałem w takim tempie, stresie, zmęczeniu. W poczuciu, że nie można czegoś zrobić później, spokojniej, dłużej przemyśleć czy zasięgnąć wystarczającej liczby opinii. Do tej pory tylko o tym czytałem, ale czuję, że stałe napięcie zmienia trochę także moje postrzeganie świata, zwłaszcza ludzi. Na szczęście otaczające mnie osoby są bardzo wyrozumiałe. Obiecujemy sobie, że kiedyś będzie normalnie i chyba wybaczają mi moje zniecierpliwienie czy po prostu błędy. Za to jestem wdzięczny.

Spotkanie online rektora i władz uczelni ze studentamiZgodnie z zapowiedziami ruszyły spotkania online władz uczelni ze społecznością akademicką. Jak pan je ocenia?

Było ich zbyt mało. Póki co, mają formę jednostronnej komunikacji, w trakcie której bardziej informujemy niż dyskutujemy. Spotkania są uzupełniane mailami czy pytaniami przesyłanymi na Facebooku, ale chcę też stworzyć system komunikacji pomiędzy pracownikami z pominięciem rektora. System, w którym się dyskutuje na tak ważne tematy, jak np. dotyczące roli rady wydziału i rady dyscypliny, niezależności i współdziałania wydziałów lub tego, gdzie i w jakim stopniu warto na PWr wprowadzać dobre wzory korporacyjne. Małą namiastką takiego forum jest zakładka „PWr rozmawia”.

Skoro już jesteśmy przy tej zakładce, to znalazło się w niej wiele głosów dotyczących powołania prof. Karoliny Jaklewicz na stanowisko pełnomocnika rektora ds. przeciwdziałania dyskryminacji. Spodziewał się pan, że ta nominacja wywoła tyle emocji?

Nie żałuję tej decyzji. Jesteśmy europejską uczelnią, a równość i uszanowanie pewnej otwartości to jest proces, który rozwija się obecnie na uczelniach w całej Europie. Jestem zasmucony tym, ile przykrości spotkało prof. Jaklewicz. Czuję na sobie odpowiedzialność, bo jest ona przecież moją pełnomocniczką, ale wiem, że to udźwignęła i podziwiam ją za to. Powołując ją na tę funkcję poprosiłem, żeby przygotowała diagnozę, jak poprawić sytuację na uczelni, jeśli chodzi o różnego rodzaju dyskryminację. Płeć to jedna sprawa, ale równie ważnym tematem jest np. wiek. Ufam, że dzięki jej pracy PWr będzie coraz lepszą uczelnią nie tylko w liczbie publikacji czy patentów. Dodam też, że dosłownie parę dni temu powołałem na PWr pełnomocnika rektora ds. przeciwdziałania korupcji, po którym również dużo sobie obiecuję.

Jest jeszcze jedna kwestia, którą – jako uczelnia działająca w kraju należącym do UE – musimy rozwiązać. Jeśli chcemy brać udział w europejskich projektach naukowych, mamy obowiązek przygotować rozwiązania systemowe związane z polityką równościową. Niektóre uczelnie np. Uniwersytet Warszawski już nas w tym wyprzedziły. Powołany niedawno na naszej uczelni zespół ds. polityki równościowej na opracowanie odpowiednich dokumentów ma około roku.

Czy w kontekście rozwoju, umiędzynarodowienia i prowadzenia badań naukowych uważa Pan, że okres pandemii jest dla uczelni stracony?

Absolutnie nie. Paradoksalnie, gdy nie ma studentów, a w trakcie roku akademickiego nie odbywają się żadne ceremonie i uroczystości, można się przygotowywać na lepsze czasy, czyli np. poprawić strukturę i organizację uczelni, przeprowadzić remonty, przygotowywać nowe formy dydaktyczne czy nowy sposób finansowania Politechniki. Teraz na takie działania zostaje więcej czasu, którego przecież i tak zawsze brakuje.

Jeśli chodzi o umiędzynarodowienie, to stoi przed nami kilka wyzwań. W planach mamy wprowadzenie wszystkich zajęć w Szkole Doktorskiej w języku angielskim oraz rozszerzenie współpracy międzynarodowej w zakresie prowadzenia zajęć przez zagranicznych wykładowców. Chcemy też nawiązać realną współpracę z pobliskimi uczelniami europejskimi, które wydają się być naszymi naturalnymi partnerami w rozwoju.

Co do badań naukowych, to one są oczywiście cały czas prowadzone, chociaż rzeczywiście w niektórych przypadkach bardziej zdalnie. Warto jednak zwrócić uwagę, że pomimo pandemii przyjeżdżają do nas pracownicy z zagranicy. Stajemy się dla nich atrakcyjni m.in. dzięki ogólnopolskim programom finansowanym przez NAWA. Ostatnio informowaliśmy, że badania na W-11 rozpocznie naukowiec z Wenezueli, ale takich gości mamy na uczelni znacznie więcej. Ten trend się teraz rozwija i liczę na to, że wkrótce mocno przyspieszy. To właśnie z tego względu przygotowujemy się do stworzenia miejsca, w którym mogliby się zatrzymywać naukowcy przyjeżdżający do nas na dłuższy czas. Ponieważ liczę na stałą obecność na PWr zagranicznej profesury, warunki w takim, nazwijmy to „gościńcu Politechniki”, będą nieco lepsze niż w akademikach, które zresztą też nie przestaną się poprawiać.

Dawny szpital przy ul. Hoene-WrońskiegoOtwarcie „gościńca” to nie jedyny pomysł rozbudowy kampusu. Pomimo trudnych warunków uczelnia ma już w planach kilka innych dużych inwestycji budowlanych i remontowych.

Udało nam się wyłonić wykonawcę remontu budynku C-7. Jeśli chodzi o koszty, to będzie to pewnie jedna z największych inwestycji w tej kadencji. Wkrótce rozpoczniemy też budowę Wrocławskiej Fabryki Cyfrowej przy ul. Na Grobli. Czekamy na oddanie do użytku budynków po dawnym szpitalu przy ul. Hoene-Wrońskiego, w którym swoją siedzibę będzie miał Wydział Matematyki. To będzie duże wydarzenie dla uczelni, bo to i piękny obiekt, i świetny wydział. Planujemy remonty akademików oraz stworzenie długo wyczekiwanej prototypowni dla Wydziału Architektury. Pracujemy także nad koncepcją basenu, którego powstanie będzie kolejnym etapem rozbudowy naszej infrastruktury sportowej.

A poza nowymi inwestycjami jakie jeszcze wyzwania czekają nas w 2021 r.?

Na pewno rozszerzenie współpracy z wrocławskimi uczelniami. Wyzwaniem będzie też opracowanie dużej noweli statutu, strategii uczelni i określenie priorytetowych obszarów badawczych.

Poważnym zadaniem będzie utworzenie Wydziału Informatyki i Telekomunikacji – a to dlatego, że celem przecież nie jest tylko jakiś nowy wydział, ale rozwój PWr w kierunku ogromnych oczekiwań naszych studentów i wrocławskich pracodawców hi-tech. Związane jest z tym włączenie Studium Nauk Humanistycznych do obecnego Wydziału Informatyki i Zarządzania, co ma nie tylko usankcjonować prowadzenie badań przez naszych humanistów, ale też pomóc w ekspansji naszej uczelni w kierunku nauk społecznych i humanistycznych, zgodnie z potrzebami nowoczesnej politechniki.

Bodaj największym wyzwaniem stojącym przed PWr jest cyfryzacja, więc w tym obszarze działamy z wielkim impetem. To jest proces ciągły, a nasze zapóźnienie choć dziś boli, daje nam też szansę na wdrażanie wielu nowoczesnych rozwiązań jednocześnie.

Może pan podać jakieś konkretne przykłady?

Magazyn cyfrowy, zapewniający dostęp do ogromnej ilości informacji o uczelni nie tylko ludziom na różnych szczeblach zarządzania, ale też narzędziom informatycznym (sztucznej inteligencji), będzie podstawą optymalizacji wielu procesów.
Oczekuję, że np. decyzje o uruchomieniu nowego kierunku studiów będą oparte na więcej danych, układanie siatek zajęć będzie prostsze i znikną irytujące wolne miejsca na parkingach. Informatyzację zaczęliśmy od wielu korekt i usprawnień punktowych, przygotowania przejścia na nowy system e-dziekanatowy i wdrożenia jednolitego systemu poczty elektronicznej, oferującego szeroki pakiet usług. Przed nami przede wszystkim elektroniczny obieg dokumentów, ale też nowoczesna strona internetowa z intranetem czy forum dyskusyjne. W trakcie wdrożenia jest system business intelligence – ja już z niego korzystam, a dziekani zaczną lada tydzień.

Jako priorytet traktuję też profesjonalizację obsługi zadań misyjnych PWr, czyli kształcenia, badań, itd. Mam nadzieję, że już dziś widać poprawę działania różnych obszarów administracji, ale to też jest proces wymagający nie tylko wiedzy, ale też cierpliwości i komunikacji. Dużo sobie obiecuję po przywróceniu w uczelni stanowiska dyrektora finansowego.

Niemniej ważne będzie dopracowanie systemu finansowania wydziałów i katedr, który powinien łączyć elementy konkurencji i współpracy, sprowadzając zarządzanie na możliwie niski poziom struktury, ale jednocześnie uwzględniający odmienność obszarów współtworzących PWr. Z kolei uzupełnieniem systemu programów motywacyjnych (Primus, Secundus, Tertius) będzie debiutujące w 2021 r. Centrum Doskonałości Naukowej PWr.

Jak pan uważa, co będzie sprawdzianem wprowadzonych przez pana zmian na Politechnice? 

Przede wszystkim w 2022 roku czeka nas ewaluacja działalności naukowej za lata 2017-2021. Jeśli utracimy uprawnienia akademickie w którejś z naszych rdzennych dyscyplin, to będzie znaczyć, że nie zdążyliśmy się poderwać do lotu i niektóre ambitne plany będzie trzeba zrewidować. Ale jeśli choć utrzymamy status quo na tle dynamicznie rozwijającej się konkurencji, to przed nami otwarta droga do „Wielkiej Politechniki”. Nie pracowałbym dziś jak szalony, gdybym nie wierzył w ten optymistyczny scenariusz. A ponieważ badania prowadzą naukowcy w katedrach, więc mój optymizm jest wyrazem przekonania o sile kadry PWr i zaufania do kierowników katedr.

Rektor podczas Wirtualnego Biegu PWrInny sprawdzian to stabilność finansowa, zarówno globalnie, jak i w jednostkach. Stabilne finanse są podstawą rozwoju, więc zwłaszcza w trudnych czasach polityka uczelni w tym zakresie musi być prowadzona kompetentnie, na poziomie odpowiednim dla organizacji zatrudniającej pięć tysięcy osób i dysponującej budżetem rzędu miliarda złotych. Poziom inwestycji, zwłaszcza w ludzi, będzie niewątpliwie sprawdzianem naszej skuteczności.

Na koniec pytanie bardziej prywatne. Jest pan osobą bardzo aktywną. Przed pandemią grał pan w tenisa, biegał, pływał. Jak pan sobie radzi w sytuacji, gdy wszystko jest zamknięte?

Mam domową siłownię, mogę też wciąż biegać czy chodzić na spacery z psem. Kiedyś uprawiałem sport, bo bardzo to lubiłem; teraz, przy dużym obciążeniu psychicznym, jest to też dla mnie pewna higiena życia. Bez wysiłku fizycznego na dłuższą metę nie da się wytrzymać. Powiedzmy więc, że robię to też ze względu na współpracowników, żeby mogli mnie znieść. Dlatego muszę trochę tych ciężarów w domu podźwigać.

Rozmawiali: Michał Ciepielski, Iwona Szajner

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2025

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję