TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Klasztor z plastiku – dyplom z PWr nominowany w konkursie Young Talent Architecture Award

Data: 21.05.2020 Kategoria: konkursy/stypendia, Wydział Architektury

Praca magisterska Pawła Lisiaka, absolwenta Wydziału Architektury PWr, jest jedną z nominowanych w prestiżowym konkursie Young Talent Architecture Award 2020 organizowanym przez Fundację Miesa van der Rohe. Autor zaprojektował klasztor franciszkanów w dawnej torpedowni w Gdyni.

plisiak_ytaa2020_12.jpgWśród nominowanych w tegorocznej edycji konkursu znalazło się aż 21 dyplomów z Polski, w tym cztery przygotowane przez studentów Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. Oprócz Pawła Lisiaka szansę na finał mają także Dominika Nikiel, Adriana Sowa i Ewelina Wiciak.

Szczegóły na temat konkursu tutaj.

Klasztor w miejsce obiektu militarnego

Praca „Laudato si’: klasztor OO. FranciszkanówPawła Lisiaka powstała pod opieką dr. inż. arch. Tomasza Głowackiego z Katedry Architektury i Sztuk Wizualnych. Autor stworzył projekt obiektu sakralnego w strukturze gdyńskiej poniemieckiej torpedowni Babie Doły (Torpedenwaffenplatz Hexengrund) z 1942 r. Miałaby ona stać się domem dla zakonu franciszkańskiego, który – podobnie jak przed wiekami – zająłby miejsce opuszczone, by powoli przywracać je do życia.

- Zainspirowałem się słowami papieża Franciszka, jego encykliką „Laudato si’: w trosce o wspólny dom”, która mówi o kondycji naszej planety, wzywa do pracy na rzecz środowiska i zwraca uwagę na zaniedbania Kościoła w tej materii – tłumaczy Paweł Lisiak. – Papież widzi rozwiązanie globalnych problemów ekologicznych w działaniach lokalnych – recyklingu, wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii i edukacji ekologicznej. Stąd pomysł na ulokowanie w dawnym obiekcie militarnym, dziś zupełnie niewykorzystywanym i niszczejącym, kompleksu klasztornego, którego mieszkańcy stopniowo odbudowywaliby to miejsce, używając do tego odpadów morskich przetwarzanych na materiały budowlane.

plisiak_ytaa2020_4.jpgAbsolwent PWr nawiązuje w ten sposób do początków zakonów franciszkańskich, które jeszcze w XIII w. przejmowały opuszczone, niechciane i zniszczone obiekty takie jak szpitale czy nieużywane kaplice. Zakonnicy ciężką pracą stopniowo przywracali tym miejscom świetność, a bliskość natury i odcięcie od świata miały im umożliwiać bliższą relację z Bogiem.

- Metamorfoza tego miejsca miałaby też znaczenie symboliczne. Mój projekt jest wizją przeobrażenia obiektu produkcji narzędzi śmierci w symbol odnowy, miejsce służby planecie i Bogu – podkreśla Paweł Lisiak. – Zaproponowana przeze mnie koncepcja mogłaby też być w przyszłości aplikowana w innych lokalizacjach, o odmiennej specyfice, ale także zmagających się z uciążliwościami.

Pustaki prosto z morza

plisiak_ytaa2020_17.jpgW projekcie Lisiaka klasztor i obiekty mu towarzyszące powstałyby z plastikowych pustaków wytwarzanych na miejscu przez mieszkańców zakonu. Surowca z pewnością by tam nie zabrakło, jako że torpedownia znajduje się na morzu, około 350 m od brzegu, a w Bałtyku i na jego plażach śmieci niestety jest coraz więcej. Tylko w 2017 roku podczas akcji „Czysty Bałtyk”, przeprowadzonej przez fundację MARE, 500 łodzi wyłowiło z naszego morza aż 147 ton śmieci. Według unijnych szacunków każdego roku do wód przybrzeżnych krajów UE trafia 100 tys. ton plastikowych odpadów. To głównie przedmioty jednorazowego użytku jak reklamówki, kubki czy zakrętki.

Zbierane z morza i plaży tworzywa sztuczne trafiałyby do magazynu w kompleksie klasztornym, a następnie byłyby segregowane. Te z grupy tzw. termoplastików, które stanowią 80 proc. wszystkich plastików na świecie, posłużyłyby do produkcji pustaków w technologii RPL (recycled plastic lumber) w linii produkcyjnej zbudowanej na miejscu. Tak powstałe materiały budowlane byłby wykorzystywane do rozbudowy obiektów klasztornych oraz trafiałyby do ubogich i ofiar katastrof, a część byłaby sprzedawana. Jak podkreśla autor pracy, pustaki z tworzyw sztucznych ze względu na ich właściwości nie łapią wilgoci, są odporne na sól, a stworzona z nich konstrukcja muru nie zostałaby naruszona nawet przez bardzo silny wiatr, co zostało potwierdzone laboratoryjnie. Dlatego plastik nadaje się idealnie do wykorzystania w obiektach położonych na morzu.

plisiak_ytaa2020_11.jpgProsta, skromna architektura

plisiak_ytaa2020_18.jpgZaprojektowane przez Lisiaka założenie konwentualne tworzyłyby: kościół, dom zakonny, dom gości, fraternia (miejsce wspólnej pracy zakonników), wirydarz i molo – dyplomant rozpisał nawet kolejność powstawania kolejnych obiektów, która pozwoliła ograniczyć koszty i przeprowadzić sprawnie całą inwestycję. Autor, by lepiej przygotować się do opracowania projektu, odwiedził też kilka zakonów franciszkańskich w Polsce i spędził cztery dni w klasztorze trapistów w Dobrej Vodzie w Czechach.

- Mimo, że goście nie mogą wejść do samego klasztoru, doświadczenie mieszkania w jego bliskim sąsiedztwie, w Domu Gości, i uczestnictwo we wszystkich nabożeństwach i modlitwach w ciągu dnia pozwoliło mi wejść w rytm dnia zakonnika i zrozumieć, chociaż częściowo, jego potrzeby. Dzień zaczynał się tam o godzinie 3.15 i kończył się o 21 – opowiada. – Pobyt w klasztorze pomógł mi poczuć atmosferę takiego miejsca i przemyśleć, jak zaprojektować je, by odpowiadało potrzebom zakonników.

plisiak_ytaa2020_15.jpgKościół w projekcie Pawła Lisiaka zostałby wkomponowany w żelbetową pozostałość po niemieckim budynku poligonu torpedowego. Byłby jedynym miejscem bezpośredniego styku historycznej struktury z nową substancją.

- Jego architektura nawiązywałaby do architektury pierwszych kościołów zakonów żebraczych, pozbawionych zbędnego detalu prostych, funkcjonalnych brył. Operowałaby masą i pustką, a przestrzenie byłyby tam grą światła i cienia – opowiada autor projektu.

Nawy kościoła zostałyby przekryte prostym (żelbetowym) stropem, a prezbiterium miałoby sklepienie kolebkowe. Od przestrzeni nawy i transeptu odcinałoby się wyeksponowanym łukiem tęczowym z centralnie umieszczonym krzyżem greckim. Pod ścianami znalazłyby się stalle dla 18 zakonników. W centralnej części kościoła między dwoma wieżami umieszczono by ołtarz. Przestrzeń nad nim byłaby wyższa i lepiej doświetlona, a on sam zostałby wykonany z polerowanego betonu z domieszką plastiku z odzysku, podobnie jak posadzka. Kościół miałby także dwie symetryczne kaplice – poświęcone św. Maksymilianowi Kolbe i św. Franciszkowi z Asyżu. Patronką świątyni byłaby zaś Najświętsza Maryja Panna Gwiazda Morza.

newsletter-promo.png

plisiak_ytaa2020_16.jpgW miejscu dawnego luku torpedowego autor dyplomu umieścił baptysterium. Lustro wody basenu chrzcielnego licowałoby tam z taflą Morza Bałtyckiego, a światło trafiałoby do pomieszczenia przez dwa dawne otwory do wypuszczania torped i dziurę w stropie wokół kolumny patronki kościoła.

Z kolei dom zakonny stanąłby na stropie dawnej torpedowni. Pomieściłby 12 zakonników. Parter zajęłyby tam pomieszczenia wspólnotowe, a piętro byłoby poziomem mieszkalnym. Przed wejściem powstałby niewielki dziedziniec z ogródkiem, a wnętrza mieściłyby m.in. zakrystię, wspólną jadalnię, kuchnię z magazynem, toalety i pralnię oraz dormitorium ze skromnymi celami zakonników.

Dom gości byłby miejscem, w którym nocują rodziny zakonników, pielgrzymi i turyści. Miałby także niewielki sklepik z wyrobami klasztornymi, salę seminaryjną i jadalnię, małą bibliotekę i kaplicę.

Przeszklone wnętrza promujące ekologię

Fraternia – w której powstawałyby plastikowe pustaki – stanęłaby na żelbetowej płycie na konstrukcji palowej.  Kształt budynku wynikałby z linii produkcyjnej. Zebrane przez zakonników i organizacje pozarządowe plastikowe opady trafiałyby do znajdującego się po wschodniej stronie magazynu. W centrum obiektu znalazłaby się wysoka na dziewięć metrów hala produkcyjna, a od zachodu budynek kończyłby magazyn gotowych produktów. Parter budynku do wysokości płyty istniejącej struktury torpedowni byłby przeszklony na przestrzał, co pozwalałoby na obserwację produkcji przez osoby postronne i byłoby formą reklamy działalności zakonników i promocją ekologii.

Tradycyjnie centrum klasztoru stanowi wirydarz – kwadratowy lub prostokątny ogród umieszczony wewnątrz murów klasztornych. Jako że ten klasztor powstałby w obiekcie położonym na wodzie, autor projektu zaproponował, by wnętrze wirydarza zajął zamknięty w ścianach monastyru fragment morza z kolumną maryjną.

– Kawałek morza, na tle prostej architektury, bez kontekstu pobliskiej plaży i zgiełku codzienności – wyjaśnia architekt. – Otoczenie przez ściany ma znaczenie symboliczne. To granica między światem zewnętrznym i wewnętrznym, miedzy sacrum i profanum.

plisiak_ytaa2020_13.jpg

Projekt nie zakłada odtworzenia stałego połączenia dawnej torpedowni z lądem, co ma wzmacniać kontekst samowystarczalności klasztoru. – Zakonnicy stają się w ten sposób „zbiegami ze świata” - fuga mundi – tłumaczy Paweł Lisiak.

plisiak_ytaa2020_1.jpgW miejscu reliktów niemieckiego pomostu łączącego wybrzeże z torpedownią zaprojektował więc molo, które jest przedłużeniem ulicy. Znalazłyby się tam zejścia na plażę i parking. Przy molo mogłaby cumować łódka, którą zakonnik zabierałby na pokład chętnych do uczestniczenia w niedzielnej mszy w klasztorze.

Z gdyńskiej plaży doskonale widoczne byłyby wieże kościoła (jedna z nich to zaadaptowana do nowej funkcji dawna wieża obserwacyjna torpedowni) oraz figura patronki świątyni.

Proekologiczne instalacje

Samowystarczalność klasztoru zapewniałyby m.in. szklarnie z warzywami i owocami na dachu części produkcyjnej zespołu obiektów. Zakonnicy pozyskiwaliby też energię z morza (poprzez małą elektrownię mechaniczną umieszczoną wzdłuż falochronu oddalonego od murów klasztoru o 24 m) oraz energię słoneczną z paneli fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych. Korzystaliby także z rozwiązań stosowanych na jachtach i statkach – instalacji małej oczyszczalni ścieków i instalacji odsalającej wodę morską.

- Myślę, że stworzenie monastyru w dawnej torpedowni pomogłoby zwrócić uwagę na wartość niszczejących struktur o podobnym charakterze – przekonuje Paweł Lisiak. – Swoim projektem chciałem też pokazać, że architektura sakralna w Polsce może iść w innym kierunku niż do tej pory. Mogą to być obiekty wyjątkowe, a do tego proekologiczne.

Absolwent PWr dyplom obronił we wrześniu 2019 r. Obecnie pracuje w jednej z wrocławskich pracowni architektonicznych.

Jego pracę dyplomową można obejrzeć także tutaj.


Spośród nominowanych w konkursie Young Talent Architecture Award  sędziowie wyłonią 12 finalistów, a następnie czterech zwycięzców. Każdy z nich zyska 5 tys. euro i własny profil na portalu www.world-architects.com. Prace finalistów zostaną też pokazane na podróżującej wystawie, której wernisaż odbędzie się w ramach tegorocznego Biennale Architektury w Wenecji (planowanego na sierpień).

Lucyna Róg

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję