TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Profesor Szparkowski uczył, jak zmierzyć się z pozornie niemożliwym

Data: 10.05.2013 Kategoria: historia

Elektryk, twórca szkoły automatyki, jeden z pionierów Politechniki Wrocławskiej, rektor i prorektor, twórca Wydziału Łączności. Profesora Zygmunta Szparkowskiego wspominali uczniowie i naukowi spadkobiercy. Okazją było 110-lecie narodzin i 25 rocznica śmierci

Organizatorami spotkania 4 marca w IASE byli: Instytut Automatyki Systemów Energetycznych Sp. z o.o., Politechnika Wrocławska, Stowarzyszenie Elektryków Polskich Oddział Wrocław i Polskie Towarzystwo Elektroniki Teoretycznej i Stosowanej, Oddział Wrocław. Uroczystość poprowadził profesor Janusz Szafran z Wydziału Elektrycznego PWr.


Edward Ziaja, prezes IASE, powitał gości, a szczególnie gorąco rodzinę profesora Szparkowskiego: syna – Zygmunta i wnuka – Karola. Rektor PWr profesor Tadeusz Więckowski wyraził radość, że może wspominać jednego ze swoich mistrzów i pionierów, którzy budowali akademicki Wrocław. Profesor Andrzej Wiszniewski podkreślił, że profesor Zygmunt Szparkowski zapisał wiele pięknych kart jako dziekan, prorektor, rektor, twórca szkoły automatyki, a jego wkład w rozwój polskiej elektryki i telekomunikacji, jest ogromny. – Jedynym darem, jaki możemy złożyć na ręce rodziny jest ocalenie Jego pamięci od zapomnienia – mówił profesor Wiszniewski.

O zasługach i dorobku

Profesor Janusz Halawa z Wydziału Elektroniki PWr przypomniał fakty z życia profesora Szparkowskiego: Urodził się 28 listopada 1902 r. w Nasielsku koło Warszawy. Ukończył męskie gimnazjum im. Kazimierza Kulwiecia w Warszawie i w 1930 r. Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej. Po studiach pracował w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. W 1939 r. był naczelnikiem wydziału ministerstwa, gdy podczas oblężenia Warszawy kierował pracami cywilnego personelu telekomunikacji. Członek AK, w czasie okupacji we własnym warsztacie składał sprzęt łącznościowy, pracował w wytwórni amunicji.

Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1944 r. zgłosił się do pracy w resorcie Poczt i Telegrafów w Lublinie. Rok później został oddelegowany do organizacji Poczty Polskiej na Dolnym Śląsku. Był dyrektorem Poczt i Telegrafów Okręgu Warszawskiego i dyrektorem oddziału wrocławskiego firmy Grupa Techniczna w latach 1946-1949.

W 1945 r. podjął pracę na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Mechaniczno-Elektrotechnicznym, gdzie zorganizował Katedrę Teletechniki, a później brał udział w organizacji wydziałów: Elektrycznego, Łączności (1952) i Elektroniki (1966). Był pierwszym dziekanem Wydziału Łączności w latach 1951-1952 i ponownie w latach 1956-1960. W 1952 r. zorganizował Katedrę Telemechaniki i Automatyki, która miała początkowo tylko dwóch pracowników – profesora Zygmunta Szparkowskiego (założyciela i kierownika) oraz dr inż. Jerzego Bromirskiego (późniejszego profesora). W 1968 r. w wyniku połączenia Katedry Telemechaniki i Automatyki oraz z Katedry Konstrukcji Maszyn Cyfrowych, kierowanej przez profesora Jerzego Bromirskiego utworzono Instytut Cybernetyki Technicznej PWr.

W latach 1968-1972 profesor Szparkowski pełnił funkcję dyrektora ICT. Był prorektorem ds. dydaktyki w latach 1952-1955 i rektorem PWr w latach 1960-1968. Redagował „Archiwum Automatyki” i „Monografie Automatyki”. Był członkiem Komitetu Naukowego Automatyki i Cybernetyki Technicznej PAN, brał udział w pracach Komisji Kwalifikacyjnych Rad Naukowych. Utworzył szkołę naukową automatyki. Za działalność naukowo-dydaktyczną i społeczną otrzymał Odznakę Zasłużonego dla Dolnego Śląska oraz Odznakę Budowniczego miasta Wrocławia. Senat Politechniki Wrocławskiej przyznał mu w 1974 r. tytuł doktora honoris causa oraz medal za wybitne zasługi dla rozwoju PWr. Tytułem doktora honoris causa wyróżniły profesora Szparkowskiego również Uniwersytet Techniczny w Dreźnie w  1978 r. i Instytut Techniczny w Kijowie. W tym samym roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Orderem Sztandaru Pracy I klasy.

Profesor Zygmunt Szparkowski był jednym z jedenastu pierwszych członków założycieli Wrocławskiego Oddziału SEP w 1946 r. Został nagrodzony Złotą Odznaką SEP (1985) i tytułem Honorowego Członka SEP. W dorobku naukowym profesora warto podkreślić dwie książki: „Zarys teorii regulacji układów liniowych” (1960) i „Napowietrzne linie telekomunikacyjne” (1952).
Odszedł na emeryturę w 1972 r, zmarł 7 lipca 1988 r. Został pochowany na cmentarzu św. Wawrzyńca przy ul. Bujwida we Wrocławiu.

Uczniowie o mistrzu

– Dla profesora Szparkowskiego nie było problemów, których nie można by się podjąć. Zawsze mawiał: „Nie obawiaj się zmierzyć z problemem, bo nigdy nie dowiesz się, czy potrafiłeś znaleźć tę właściwą metodę na jego zrozumienie, wyjaśnienie i rozwiązanie”. Ta dobra i skuteczna filozofia doświadczonego mistrza, pozwalała nam zmierzyć się z pozornie niemożliwym. Tak powstawała wrocławska automatyka i informatyka, a następnie dziedziny pochodne, naturalnie wynikające z rozwoju technologii – wspominał dr inż. Andrzej Jabłoński z Zakładu Automatyki i Modelowania Instytutu Informatyki, Automatyki i Robotyki PWr. Dr Jabłoński podkreślał, jak wielki wpływ wywarł profesor Szparkowski na działanie i innowacyjne myślenie naukowców Zakładu Urządzeń Automatyki, gdzie pracowało i nadal pracuje grono jego wychowanków. – Był mistrzem harmonijnego łączenia rezultatów pracy naukowo-badawczej z wdrożeniami na rzecz przemysłu. Potrafił skutecznie prowadzić pracę dydaktyczną, wykorzystując synergię wiedzy. Zaszczepił w kierowanym przez siebie zespole tę regułę działania, która jest konsekwentnie stosowana przez wszystkie lata i nadal stanowi o sile i atrakcyjności rozwijanych tu specjalności – mówił.

O zasługach dla innych zespołów i ich dzisiejszej działalności mówili kolejni naukowi spadkobiercy: dr Andrzej Tomczyk (w zastępstwie profesora Bogdana Miedzińskiego) z Zakładu Elektroenergetycznej Automatyki Zabezpieczeniowej Wydziału Elektrycznego opowiedział o automatyce pomiarów, kontroli i regulacji potrzeb elektroenergetyki, zaś dyrektor Instytutu Maszyn, Napędów i Pomiarów Elektrycznych profesor Teresa Orłowska-Kowalska przedstawiła instytutowe badania i osiągnięcia w dziedzinie automatyki napędu elektrycznego. Również prezes Edward Ziaja przypomniał rolę i zasługi IASE dla wrocławskiej szkoły automatyki elektroenergetycznej.

Nie zabrakło sympatycznych prywatnych wspomnień – dr inż. Witold Jabłoński przypomniał Zygmuntowi Szparkowskiemu - synowi wspólne chwile z powojennego dzieciństwa przy ul. Smoluchowskiego, gdzie bawili się niezapomnianą kolejką parową. Profesor Smutnicki wręczył synowi profesora pamiątkową księgę 60-lecia Wydziału Elektroniki.

W rodzinnych wspomnieniach

O powojenne lata we Wrocławiu zapytaliśmy syna Zygmunta, który po profesorze Szparkowskim odziedziczył nie tylko imię, ale i zamiłowania do nauki (jest profesorem architektury na Politechnice Warszawskiej). – Ojca wspominam jako odważnego i dobrego człowieka. Miał 18 lat, gdy na ochotnika zgłosił się do wojska w 1920 r. Podczas kampanii wrześniowej w 1939 r., po ewakuacji rządu do Brześcia, jako dyrektor Poczt i Telegrafów, przekazywał prezydentowi wiadomości radiowe z Francji i Anglii. Pod pseudonimem Wawrzecki został zaprzysiężony jako żołnierz AK. Podczas okupacji w Warszawie cudem uniknął rozstrzelania na pl. Unii Lubelskiej. Pamiętam, jak Sowieci zatrzymali nas w 1945 r., a ojciec, który świetnie znał rosyjski, nie tylko cało wyszedł z opresji, ale w dodatku ich zrugał. Gdy organizował Pocztę Polską w Legnicy, a Niemcy jeszcze bronili Wrocławia, pewnej nocy przyjechali Rosjanie i powiedzieli, że trzeba uciekać, bo mogą zaatakować wojska niemieckie, cofające się spod Drezna. Ojciec grał właśnie w brydża, odpowiedział tylko: „Ja mam szlema – nigdzie nie uciekam”. I rzeczywiście całą noc grał, przeczekał niebezpieczeństwo, Niemcy nie przyszli. Zawsze mi imponowała ta jego odwaga, dzięki której z różnych opresji wychodził cało – opowiada Zygmunt Szparkowski-junior.

W pierwszych powojennych latach we Wrocławiu mieszkali przy ul. Łukasiewicza. Ponieważ Zygmunt Szparkowski był dyrektorem ważnego urzędu, zaproponowano mu willę na Zalesiu. Nie przyjął jej, wolał skromne mieszkanie. Tak trafili na ul. Smoluchowskiego, gdzie rodzina mieszkała przez dłuższy czas. – Nie pamiętam z tych czasów żadnych antagonizmów polsko-niemieckich – wspomina syn. – Niemcy byli wtedy raczej przestraszeni, tuż przed wysiedleniem. Chodziłem do szkoły podstawowej nr 12 przy moście Grunwaldzkim i byłem ministrantem w sąsiednim kościele. Gdy trzeba było wybrać liceum, rodzicom bardzo zależało, żeby nie było to LO nr II przy ul. Parkowej, wówczas szkoła komunistyczna TPD. Zdałem więc do III LO przy ul. Stalina, dziś Jedności Narodowej, której ówczesnym dyrektorem był Antoni Zięba. Na maturze zdawaliśmy egzaminy z sześciu przedmiotów, w tym z matematyki, z której losowało się jedno zadanie ze 120 (ich listę znaliśmy wcześniej). Nie zdążyłem przygotować się ze wszystkich pytań. W przeddzień egzaminu ojciec wrócił z pracy i pyta mnie, jak jestem przygotowany. Przyznałem, że zrobiłem dopiero około 30 proc. – A przygotowałeś zadanie nr 63? – zapytał. Następnego dnia losuję kartki i... wyciągam nr 63. Skąd to wiedział? Zdałem chyba dzięki jego intuicji. Na Wydział Architektury dostałem się beż żadnych „forów”, choć ojciec był prorektorem. W 1958 r. wyjechałem do Warszawy i tam skończyłem studia. Życie zawodowe związałem z Politechniką Warszawską – wspomina profesor Szparkowski.

– Prezentował liberalne poglądy, należał do PPS (nie PPR, jak mylnie podano w Księdze Jubileuszowej 50-lecia PWr z 1995 r.). Kiedy przychodził do niego ks. Nęcek – proboszcz kościoła przy Moście Grunwaldzkim i prosił o zgodę na zrobienie ołtarza na Boże Ciało na schodach budynku politechniki, ojciec zawsze się zgadzał, choć miał potem nieprzyjemności w partii. Bardzo przeżył wydarzenia z 1968 r. Siedział ze studentami całą noc w auli, gdy pod budynkiem czekało ZOMO. Potem, gdy zmuszano go do relegowania z uczelni studentów, którzy brali udział w manifestacjach, dostał zawału i trafił do szpitala, a tę decyzję podpisał już jego zastępca – rektor Tadeusz Porębski.

Był człowiekiem dobrym – zawsze brał pod uwagę potrzeby innych ludzi i jak mógł im pomagał, nawet swoim wrogom. Gdy miał kogoś zwolnić mówił nam: „Co mam zrobić? Przecież on musi gdzieś pracować!”. Takie wspomnienia zachowały się w rodzinie i sądzę, że i wielu tu obecnych także dobrze go wspomina, skoro tyle osób się pojawiło na tym spotkaniu – zauważył Zygmunt Szparkowski.
Krystyna Malkiewicz

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję