TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 29.06.2023
Robert Weber – absolwent Wydziału Elektrycznego, uczestnik misji „Latawce nad Liberią” Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego „Młodzi Światu” z Wrocławia.
„Misyjna droga zaprowadziła mnie do Liberii, niewielkiego kraju w Afryce Zachodniej. Stolica Monrovia to miasto zamieszkiwane przez ponad milion osób. Mieszkańcy niestety mierzą się z ubóstwem - skutkiem trwającej ponad 20 lat wojny domowej, a kilka lat temu z epidemią wirusa ebola.
Od kiedy usłyszałem o misjach, myśl, że chcę pojechać, nie dawała mi spokoju. Zebrałem się na odwagę. Brałem udział w przygotowaniach przez dwa lata i oswajałem się z tym, co mnie czeka. Najbardziej obawiałem się malarii.
Po raz pierwszy wyjechałem na dwa miesiące w trakcie studiów magisterskich, jako nauczyciel matematyki i animator.
Ośrodek w Monrovii składa się ze szkoły, kościoła i centrum młodzieżowego - oratorium. Prowadziło go trzech Salezjanów ze Sierra Leone, Nigerii i Włoch.
Każdego dnia dzieci mogą tam liczyć na trzy godziny nauki, warsztaty z majsterkowania lub artystyczne i zabawy sportowe oraz na lunch. Dla wielu z nich to jedyny posiłek w ciągu dnia.
Szkoła otrzymała kilka komputerów, ale nie miała przystosowanej instalacji elektrycznej. Zająłem się tym. Kiedy rozeszła się fama, że jestem elektrykiem, jeździłem na naprawy do pobliskich misji i sierocińca.
Pobyt w tym ośrodku był inspiracją dla mojej pracy magisterskiej, w ramach której zaprojektowałem dla niego system paneli solarnych.
Z tytułowymi »Latawcami nad Liberią« wiąże się moja największa nauka pokory. Chcieliśmy nauczyć dzieci budowania latawców. Okazało się, że z powodu niedostępności części materiałów nasza technika się nie sprawdziła. Niepełnosprawny ośmioletni chłopiec nauczył nas budować latawce z byle czego i efektywnie. Na misjach często otrzymuje więcej niż sam mogę ofiarować.
Te wyjazdy to moje powołanie, dlatego w lipcu znowu wyjeżdżam do Liberii. Tym razem na sześć miesięcy i czuję, że znowu moje umiejętności elektryka będą kluczowe.
Aby pomóc, nie trzeba wyjeżdżać. Np. w ramach Adopcji Miłości, można ufundować co miesiąc konkretnemu dziecku czesne, mundurek i artykuły szkolne”.
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »