TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Życie pod mostem? Jak najbardziej wskazane!

Zaandstadt (fot. Dennis Moet)

Zaandstadt (fot. Dennis Moet)

Szacuje się, że w całej Europie, w miastach mamy ponad 300 tys. mostów, wiaduktów i estakad – drogowych i kolejowych. W większości przypadków to przestrzenie „niczyje”, niezagospodarowane, „białe plamy” na mapach miast. Ale są też przykłady miejsc, które przyciągają, dobrze wykorzystując tę przestrzeń – są w nich obiekty sportowe i kultury, sklepy, restauracje, biura, parkingi, a nawet przedszkola. Badaniami obiektów podmostowych zajmuje się dr inż. arch. Elżbieta Komarzyńska-Świeściak z Wydziału Architektury PWr, która właśnie pracuje nad katalogiem modelowych rozwiązań.

dr Elżbieta Komarzyńska-ŚwieściakArchitektka od 10 lat analizuje możliwości wykorzystania przestrzeni znajdujących się pod obiektami mostowymi (to ogólne określenie dla mostów, wiaduktów i estakad).

Niedawno zakończyła badania w ramach grantu „Miniatura”, dzięki któremu przyglądała się dobrym praktykom w szwajcarskich miastach i spotykała z tamtejszymi mieszkańcami, naukowcami, architektami i planistami.

Teraz pracuje nad katalogiem modelowych rozwiązań dla różnych przestrzeni pod obiektami mostowymi, licząc na to, że przedstawione w nim przykłady staną się inspiracją dla kolejnych projektów i zwrócą uwagę na konieczność projektowania obiektów mostowych jako integralnej części przestrzeni miejskiej.

– Zdarza się, że spotykam się z brakiem zrozumienia znaczenia tematu, którym się zajmuję – przyznaje dr Komarzyńska-Świeściak. – Pamiętam, że podczas obrony doktoratu usłyszałam komentarz, że to „nieistotny temat”. Tymczasem przestrzenie pod nadziemnymi trasami komunikacyjnymi występują dość licznie w naszych miastach, a mimo to pozostają niewidoczne w sensie społecznym i urbanistycznym. Nie są właściwie uwzględniane w miejscowych planach zagospodarowania i nie istnieją w świadomości użytkowników miast, przez co funkcjonują jak białe plamy na mapie. Takie miejsca są często niedoświetlone, uznawane za niebezpieczne i zwyczajnie omijane, ponieważ nie pełnią żadnej funkcji. A przecież to czasem tysiące metrów kwadratowych przestrzeni, które – jeśli odpowiednio zaplanowane – mogłyby stać się wartościowymi elementami miejskiego krajobrazu – wyjaśnia.

Marnotrawstwo przestrzeni

Phoenix Flowers - Phoenix Park, Glasgow (materiały prasowe pracowni)Zdaniem doktor Komarzyńskiej-Świeściak kwestia ich zagospodarowania będzie coraz częściej wracać do debaty publicznej w związku z obecnymi tendencjami w urbanistyce, które kładą nacisk na zrównoważone projektowanie i „dogęszczanie” miast, modernizację i rozwój infrastruktury kolejowej oraz bardziej efektywne wykorzystanie dostępnej przestrzeni, aby przeciwdziałać nadmiernemu rozlewaniu się miast.

– Tymczasem bywa i tak, że te przestrzenie przez dziesięciolecia pozostają niewykorzystane, a ich potencjał jest jedynie spontanicznie zagospodarowywany przez młodzież, która tworzy tam nieformalne miejsca do aktywności sportowych lub spędzania wolnego czasu – podkreśla badaczka.

Architektka zebrała już kilkaset przykładów różnych rozwiązań zagospodarowywania takich przestrzeni na całym świecie – 60 z nich pokaże w katalogu, który właśnie przygotowuje do swojej monografii naukowej. Jak podkreśla, wybrała je ze względu na ich funkcjonalność i przemyślany, zrównoważony proces działań organizacyjno-projektowych, a nie jedynie ze względów estetycznych.

Aussersihler Viadukt, Zurych (fot. E. Komarzyńska-Świeściak)– Pomysły na wykorzystanie tych miejsc są bardzo różne i zwykle wynikają z lokalnych potrzeb – opowiada. – Np. w Berlinie pod Tiburtius Brücke powstał wydajny trzypoziomowy parking. W Londynie lokalna społeczność, już w latach 70. XX wieku, wynegocjowała z władzami miasta możliwość zarządzania przestrzenią pod Westway – podwyższonym odcinkiem drogi A40. Powstało tam funkcjonujące do dziś wielofunkcyjne centrum społeczno-sportowe, zarządzane przez Westway Trust, obejmujące m.in. boiska, ścianki wspinaczkowe i przestrzenie kulturalne. W Zurychu mamy z kolei centrum usługowe „Im Viadukt” z halą targowo-gastronomiczną ze świetlikami wpuszczającymi więcej słońca, ale poza sklepami i restauracjami są tam także biura i przedszkole. W Polsce też mamy przykłady – choćby z Wrocławia czy Gorzowa Wielkopolskiego – gdzie zabytkowe estakady kolejowe są wykorzystywane na lokale usługowe i gastronomiczne.

Doktor Komarzyńska wymienia także przestrzenie zagospodarowane na obiekty kultury i plenerowe galerie sztuki (np. muzeum sztuki publicznej w Madrycie, Teatr Roncalli’s Apollo Variete w Düsseldorfie czy londyńskie Folly for Flyover z m.in. kinem i teatrem plenerowym, przystanią dla łodzi i wypożyczalnią sprzętu oraz kawiarnią), skateparki czy tereny do jazdy wyczynowej na rowerze (np. „Małe Siekierki” w Warszawie, plac Schützenmatt w Bernie czy Rålambshovsparken w Sztokholmie) czy przykłady wykorzystania miejsc pod mostami jako lokalizacji dla dużych imprez plenerowych (np. The Birmingham Flyover Show czy Under The Bridge – Music Festival w Oslo).

Folly for a Flyover (fot. Assemble Studio)– Wiele z przestrzeni podmostowych to wręcz idealne miejsca na imprezy i wydarzenia plenerowe – przekonuje dr Komarzyńska-Świeściak. – Badaliśmy takie miejsca wspólnie z akustykiem dr. inż. Piotrem Kozłowskim z Wydziału Elektroniki, Fotoniki i Mikrosystemów. Wykazaliśmy, że mogłyby tworzyć dobre warunki dla koncertów, plenerowych seansów kinowych itp. Oczywiście ich użyteczność zależy od materiału i kształtu płyty pomostowej, od tego czy w pobliżu przebiega ruch kołowy, pory organizacji wydarzenia, a także samej aranżacji wnętrza urbanistycznego. W wielu przypadkach przestrzenie pod mostami, estakadami czy wiaduktami oferują rozległe, zadaszone tereny, chroniące przed wiatrem i deszczem, a jednocześnie stosunkowo ciche. Warto dostrzec ich potencjał i odpowiednio je wykorzystać.

Nowe rozwiązania – konieczne nowe przepisy

Badaczka zastrzega, że w Polsce temat zagospodarowania przestrzeni podmostowych wymagałaby wprowadzenia nowych rozwiązań prawnych.

a8erna_04e.jpg– Warto zdawać sobie sprawę, że te tereny często należą do spółek kolejowych czy zarządców dróg, których podstawowym zadaniem jest zapewnienie sprawnej infrastruktury transportowej, a nie zajmowanie się tym, co dzieje się pod obiektami mostowymi – wyjaśnia architektka. – To sprawia, że prowadzenie jakichkolwiek inwestycji w takich miejscach staje się znacznie trudniejsze.

W różnych miejscach świata znaleziono jednak rozwiązania dla takich sytuacji. Dr Komarzyńska-Świeściak wymienia m.in.  Szwajcarię (Baurecht) i Niemcy (Erbbaurecht), gdzie przestrzenie pod mostami można wydzierżawić na długi okres, co daje inwestorom poczucie stabilności i bezpieczeństwa. W Wielkiej Brytanii z kolei często korzysta się z partnerstw publiczno-prywatnych (PPP), aby efektywnie zagospodarować takie tereny. A w USA istnieje koncepcja praw do użytkowania przestrzeni, zwana air rights, która potencjanie mogłaby również obejmować obszary znajdujące się pod obiektami. Badaczka zaznacza, że warto wspomnieć także o przekwalifikowaniu terenów, jak miało to miejsce w Warszawie, gdzie odpowiednie zmiany w planach zagospodarowania umożliwiły ich lepsze wykorzystanie.

Obiekty mostowe? Nie tylko nitki" na mapie

Zurych, Escher Wyss Platz (fot. E. Komarzyńska-Świeściak)Dr Komarzyńska-Świeściak zauważa, że choć obecnie rzadziej powstają nowe nadziemne trasy komunikacyjne przecinające miasta, to wciąż takie inwestycje się zdarzają (np. średnicowa linia kolejowa w Krakowie), a wiele z istniejących jest modernizowanych. Podkreśla więc potrzebę traktowania ich nie tylko jako przedsięwzięcia inżynieryjne, ale również jako projekty architektoniczne, które harmonijnie wpisują się w tkankę miejską, uwzględniając zarówno formę mostu, jak i zagospodarowanie przestrzeni pod nim.

– Przeglądając miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego polskich miast, natrafiłam jedynie na przykład Warszawy (wiadukt im. Ks. J. Poniatowskiego), gdzie w ogóle uwzględniono, że przestrzeń pod mostem może być wykorzystana – wyjaśnia. – Zazwyczaj mosty i wiadukty są traktowane wyłącznie jako obiekty inżynierskie, bez dodatkowego kontekstu. Planiści widzą je głównie jako „nitkę” do przeprowadzenia ruchu, pomijając perspektywę pieszego i potencjał takiej przestrzeni do służenia lokalnej społeczności.

Tymczasem nadziemna trasa komunikacyjna nie musi być jedynie granicą między dwiema częściami miasta – może stać się miejscem integracji i aktywności, także w przypadku istniejących już obiektów, o ile zaplanuje się ich właściwe przekształcenie.

newsletter

– Kluczowe jest, aby projektując takie miejsca, uwzględniać zasady zrównoważonego rozwoju – przekonuje badaczka. I przytacza przykład Krakowa, gdzie podjęto decyzję o poszerzeniu śródmiejskiej trasy średnicowej i zamianie nasypów na estakady. A to stworzyło szansę na nowe zagospodarowanie tych przestrzeni*.

Jak opowiada, proces był jednak długi. Wyniki międzynarodowego konkursu architektonicznego nie spodobały się mieszkańcom. Negatywnie odnieśli się do proponowanych tam dominujących funkcji komercyjnych. W czasie konsultacji społecznych mówili o potrzebie stworzenia przestrzeni publicznych i miejsc rekreacji.

– Każda przestrzeń podmostowa ma inne warunki i kontekst. W jednej mogą być potrzebne parkingi, w innej miejsca do spotkań czy tereny sportowe. Bywało tak, że miasta inwestowały w takie przestrzenie, ale rezultaty okazywały się nietrafione. Powodem często był brak badań nad lokalnymi potrzebami lub niewystarczające działania, by przyzwyczaić mieszkańców do nowej funkcji miejsca. W efekcie powstawały estetyczne, lecz mało używane przestrzenie – tłumaczy architektka.

fot. Anna Positano-Opfot

Instalacja architektoniczna zlokalizowana obok Toni-Areal w Zurychu (fot.Anna Positano-Opfot)

Doktor Komarzyńska-Świeściak zaznacza, że w takich miejscach warto zaczynać od niewielkich, pilotażowych „interwencji”, które pozwalają ocenić, czy dane rozwiązanie się sprawdzi.

– Mogą to być tymczasowe instalacje typu pop-up, które z czasem mogą przekształcić się w trwałe rozwiązania. Takie inwestycje to istotny krok w kierunku lepszego wykorzystania przestrzeni miejskiej – podkreśla.


Dr Komarzyńska-Świeściak jestem współautorką (z dr hab. inż. arch. Pawłem Kirschke, prof. uczelni) analiz rezultatów międzynarodowego konkursu urbanistyczno-architektonicznego oraz autorką opracowania eksperckiego dotyczącego partycypacyjnego proces definiowania projektu przekształceń tego kluczowego obszaru.

Lucyna Róg

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję