TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 09.02.2021 Kategoria: aktualności ogólne, ludzie politechniki, Wydział Podstawowych Problemów Techniki
Sytuacja związana z COVID-19 posunęła cyfrowy rozwój społeczeństwa bardzo do przodu. Szacuje się, że ten jeden rok równa się pięciu latom, jeśli chodzi o postęp technologiczny – uważa dr Wojciech Wodo z PWr w Dniu Bezpiecznego Internetu.
Ula Małecka: W marcu, minie rok od pojawienia się w Polsce pandemii, z powodu której mieliśmy lockdown, pracę czy naukę zdalnie. Z wieloma sprawami musieliśmy się przenieść do internetu. Zaczęliśmy z niego korzystać bardziej, to oczywiste, ale czy inaczej?
Wojciech Wodo z Katedry Podstaw Informatyki na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki: Przeszliśmy bardzo szybkie dojrzewanie cyfrowe. Mnóstwo osób, które dotychczas korzystały z tradycyjnych rozwiązań, musiało przejść okres dojrzewania w przyspieszonym tempie, pewną rewolucję cyfrową. Musieliśmy się temu poddać, aby nie zostać wykluczonym. Gdybyśmy do tego dopuścili, nie moglibyśmy korzystać z większości usług. Nie moglibyśmy pracować, zaspakajać - często podstawowych - potrzeb związanych z kwestiami urzędowymi czy robieniem zakupów.
Ta rewolucja w dobie COVID-19 posunęła rozwój całego społeczeństwa bardzo do przodu. Szacuje się, że ten jeden rok równa się pięciu latom, jeśli chodzi o postęp technologiczny.
Szybkie dojrzewanie cyfrowe sprawiło, że część z nas stała się potencjalnymi ofiarami cyberprzestępców, cyberofiarami ataków. Nie było bowiem czasu, aby nas wyposażyć we właściwe kompetencje, żeby zaszczepić w nas dobre praktyki.
Ofiarami stały się osoby, które nie były do tego przygotowane pod względem świadomości zagrożeń płynącym z Internetu. I nie chodzi tylko o osoby starsze czy bardzo młode. Nie o wiek się to wszystko rozbija, ale raczej o model w jakim one funkcjonowały, z jakich usług korzystały i na jakich zasadach. Nie mogli korzystać na dotychczasowych warunkach z oczywistych względów, a jednocześnie nie mieli ani wyboru, ani czasu, żeby się zastanowić i dostosować.
Z jakich usług w pandemii korzystamy najczęściej?
Przede wszystkim korzystamy z tego wszystkiego co jest związane z obrotem pieniądza, który pozwala realizować inne cele w naszym życiu. Mówię o bankowości elektronicznej w bardzo szerokim ujęciu.
Sam rynek e-commerce, czyli zakupów przez Internet wystrzelił w górę. Wręcz eksplodował. Przerzuciliśmy się z zamkniętych sklepów na zakupy on-line. To sprawiło, że branża związana z logistyką, przesyłkami kurierskimi bardzo się rozwinęła, a paczkomaty wyrastały jak grzyby po deszczu.
Nowe usługi, to nowe pomysły na oszustwa, cyberprzestępstwa, próby wyłudzeń danych osobowych, przekierowanie ludzi na fałszywe strony płatnicze poprzez podszywanie się pod m.in. firmy kurierskie czy transportowe.
Byliśmy zmuszeni korzystać z pewnych usług, z których nie do końca umiemy korzystać bezpiecznie, nie bardzo jeszcze umiemy się poruszać. Nie zdajemy sobie sprawy z zagrożenia jakie na nas czyhają.
Warto zdawać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy wyselekcjonowanymi obiektami ataku. Nikt na nas specjalnie nie zwraca uwagi. Ataki prowadzone są na szeroką skalę. A my jesteśmy jednymi z wielu, bowiem kluczowa jest masowość tych ataków. Dlatego warto nauczyć się bezpiecznie korzystać z cyfrowych usług i nie dać się oszukać.
Bardziej korzystamy z usług bankowych i e-commerce. Z jakich jeszcze?
Kolejny obszar usług, z których zaczęliśmy masowo korzystać, to transmisje wideo, transmisji na żywo. Przerzuciliśmy część pracy w tryb konferencji.
Oczywiście musieliśmy się wiele nauczyć, od pewnej higieny pracy przez bezpieczne zachowanie po savoir vivre. Podczas spotkań online wykazywaliśmy się czasami brakiem kultury, ogłady czy właściwego stroju. Czasami zachowywaliśmy się niewłaściwe, a wystarczyło na moment wyłączyć mikrofon czy kamerę. Ta nasza niewiedza doprowadzała do skandalicznych sytuacji.
Mieliśmy tu spore problemy. Zdarzały się sytuacje śmieszne, ale i niebezpieczne, gdy ktoś prowadził spotkanie online na tle tablicy korkowej z przyczepionymi hasłami dostępowymi czy innymi danymi, których nikt poza nami nie powinien znać. Początkowo nie zwracaliśmy uwagi na tło. Narażając tym samym siebie czy przedsiębiorstwo, w którym pracujemy, na ujawnienie danych.
Ale już się nauczyliśmy. Każdy już swoją lekcję pokory odbył.
Musieliśmy też bardzo szybko podjąć decyzję, z jakich narzędzi będziemy korzystać. Początkowo trochę eksplorowaliśmy te tereny, poszukiwaliśmy, sprawdzaliśmy, co się nam przyda, ale i tutaj musieliśmy podejmować szybko decyzję.
Niesamowite jak bardzo rozwinęły się narzędzia do wideokonferencji przez ten rok. Zostały dostosowane do naszych potrzeb, można z nich korzystać na szeroką skalę. Zostały przetestowane w masowy sposób i w bardzo krótkim czasie, do tego na żywym organizmie, a nie w teorii. To jest bardzo duża korzyść i to już zostanie z nami po pandemii.
A sprawy urzędowe? Przekonaliśmy się do załatwiania ich przez Internet?
Jeśli chodzi o usługi urzędowe, platformę usług e-PUAP, profil zaufany, to tu również poczyniliśmy ogromne postępy. Obecnie nie musimy iść do urzędu, tylko przez Internet możemy prawie wszystko załatwić. Odbyć wizytę lekarską i otrzymać na elektroniczne konto pacjenta e-receptę.
Oczywiście konta e-pacjenta czy profil zaufany to platformy, które gromadzą nasze dane wrażliwe. Włamanie się na takie konto może być dla nas niebezpieczne, bo ktoś pozna nie tylko nasze dane, ale i historię choroby, która jest naszą bardzo prywatną i intymną sprawą. Jednak kierunek jest słuszny, ale warto i tutaj zachowywać się bezpiecznie i dbać o dostęp do naszych kont.
Podobnie stało się z kwalifikowanym podpisem cyfrowym. Liczba zarejestrowanych nowych podpisów była bardzo duża. Zaczęto zawierać umowy, kontrakty w formie cyfrowej. Trzeba było znaleźć narzędzia, które umożliwią realizowanie biznesowych planów.
Jednak część ludzi odpuściła sobie cyfryzację i załatwianie w ten sposób spraw biznesowych licząc, że przeczekają pandemię i później wszystko załatwią starym sposobem.
Tymczasem warto uczyć się bezpiecznego korzystanie z usług cyfrowych, bo tą drogą podąża świat i jeśli nie chcemy zostać wykluczeni, to trzeba się tego nauczyć. W gruncie rzeczy cyfryzacja ułatwia nam życie.
Czy platformy z usługami urzędowymi są przyjazne dla ludzi, oferują intuicyjny interfejs, łatwo się z nich korzysta?
Dążenie do centralizacji tych usług, podłączania ich do siebie wzajemnie jest słusznym założeniem, bowiem sprawia, że korzysta się z nich coraz łatwiej i przyjemniej. Jesteśmy w stanie korzystając np. z profilu zaufanego dostać dostęp do coraz większej liczby usług. Początkowo był to tylko e-PUAP, potem e-pity, teraz jest e-pacjent. Jest coraz więcej usług podpinanych pod ten system centralny.
Te serwisy są robione w bardzo podobny sposób, w podobnej manierze graficznej. Ważne, by nie różniły się od siebie bardzo. Dzięki temu jak już nauczymy się poruszać po jednym serwisie, to potrafimy i po innych. Zmiana jednego interfejsu wymagałaby zmiany innych. Proszę pamiętać, że z tych serwisów korzystają wszystkie grupy obywateli i niektórym byłoby bardzo ciężko przerzucić na nowy interfejs.
Jeśli chodzi o interfejs tych platform opracowany dawno temu, to on trochę “trąci myszką”, ale dzięki temu nie można się zgubić, bo te strony nie mają zbyt wiele funkcjonalności, są bardzo proste i tym samym dość intuicyjne. Ciężko się tam pomylić i oto chodzi.
Równolegle rozwijana jest usługa potwierdzania tożsamości przez bankowość elektroniczną. To wszystko poszerza jeszcze usługa Moje ID. Usługa cyfrowa, która umożliwia potwierdzanie tożsamości w usługach online, a także jest w stanie łączyć różnych graczy na rynku, którzy mają podpisane umowy i wykorzystywać dane zgromadzone u jednego podmiotu do drugiego podmiotu – oczywiście za naszą zgodą i akceptacją. Dzięki czemu nie musimy w nowym podmiocie legitymować się danymi, za każdym razem podawać je ponownie. Moje ID umożliwia pewnego rodzaju przekazywania uwierzytelnionych danych do innego podmiotu.
Widać, że ta cyfrowa tożsamość i usługi wokół niej bardzo się rozwijają. Przede wszystkim usługi dotyczące poświadczania tożsamości cyfrowej. To jest bardzo dobre.
Mówimy o cyfryzacji, że warto, że jest wygodna, ale dlaczego np. posiadając cyfrowy dowód osobisty nie można się nim wylegitymować w banku? Czy to nie jest jakiś ponury żart?
Jeśli chodzi o te nowoczesne elektroniczne dowody tożsamości, które wyszły w marcu 2019 r., to mówimy tu o olbrzymim kroku na przód. Ten dokument jest inteligentną kartą, tak zwaną smartcard. Posiada warstwę elektroniczną w środku, warstwę nadrukowaną z danymi (jak tradycyjny dowód) i warstwę z danymi biometrycznymi. Kluczowy jest fakt, że w tej warstwie elektronicznej posiada certyfikat podpisu osobistego i certyfikat obecności. Ponadto ma miejsce na wgranie kwalifikowanego podpisu cyfrowego. Można również z jego pomocą uwierzytelnić się w usługach online np. e-PUAP.
Jest to dokument, którego funkcjonalność pozwala, gdyby obywatele byli świadomy i uruchomili te wszystkie użyteczności, na wykonywanie bardzo wielu operacji bezpiecznych pod względem kryptograficznym, czyli takiego matematycznego bezpieczeństwa, niepodrabialności, autentyczności, niezaprzeczalności.
Natomiast problemem jest fakt, że po drugiej stronie, czyli odbiorcy: banki, urzędy nie są na to przygotowane. Nie mają odpowiednich czytników czy oprogramowania i nie są jeszcze w stanie zweryfikować takich dowodów.
Liczba wydanych tego typu dowodów nie jest jeszcze oszałamiająca. Osobiście dążyłbym do tego, aby stare jak najszybciej zamieniać w elektroniczne odpowiedniki, bowiem zapewniają one – podobnie jak paszporty – bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa danych, autentyczności danych. Wręcz utrudniają możliwość sfałszowania takiego dokumentu.
Warstwę elektroniczną, która znajduje się w takim dowodzie bardzo trudno jest podrobić. Dzięki e-dowodom można nie tylko sprawdzić organoleptycznie czy osoba legitymująca się dowodem faktycznie nią jest, ale i zaprząc dane biometryczne do potwierdzenia tożsamości danej osoby.
Mamy bardzo nowoczesne dowody, z których nie potrafimy zrobić użytku?
Dokładnie tak. Już przy odbiorze takiego dowodu uruchomienie funkcjonalności dokumentu jest opcjonalne, a nie obligatoryjne, co jest bezsensem, bo jeśli tworzymy tak zaawansowany dokument, to jego możliwości powinny być uruchamiane obligatoryjnie.
Co to jest certyfikat potwierdzenia obecności?
Certyfikat potwierdzenia obecności, to jest poświadczenie, że dana osoba była w danym miejscu i zleciła pewne zadania czy dokonała jakiś dyspozycji. W nowym dowodzie możemy, to zrobić w elektroniczny, cyfrowy sposób poprzez certyfikat potwierdzający obecność. Nowy dowód umożliwia nam przy użyciu czytnika np. w banku na potwierdzenie naszej obecności w tym miejscu.
Do tej pory w różnych urzędach czy bankach kopiowano nasze dowody, aby potwierdzić, że tam byliśmy i zleciliśmy wykonanie pewnych czynności. Generalnie nie wolno robić takich rzeczy z pewnymi wyjątkami. To była pewna pokraczna próba potwierdzania naszej obecności.
Radzimy sobie coraz lepiej cyfrowo. Pandemia pewne rzeczy przyspieszyła. Zmusiła nas do innego działania. Jest jednak grupa ludzi, która nie korzysta z tych usług, obawia się ich i tym samym wyklucza się. Jak ich przekonać do świata cyfrowego, który zdaje się być nie tylko wygodny, ale coraz częściej staje się jedyną alternatywą?
Zdecydowanie warto mieć tożsamość cyfrową. Trzeba pamiętać, że lepiej w świadomy sposób posiada tę tożsamość, pielęgnować ją, dbać o nią niż stać się ofiarą kradzieży takiej tożsamości, czy co gorsza wygenerowania takiej tożsamości przez kogoś innego.
Jeśli my sami nie zadbamy o naszą tożsamość, to może się zdarzyć się, że ktoś za nas ją wygeneruje i będzie z niej korzystał. I dopiero wtedy będzie nieprzyjemnie, gdy ktoś w naszym imieniu będzie zawierać zobowiązania finansowe.
Pewnej ewolucji, zmian, która się dzieje nie unikniemy. Możemy się temu opierać. Trwać przy lampie naftowej, ale musimy się liczyć z tym, że w pewnym momencie może zabraknąć nafty. Nie warto być zbyt upartym, zwłaszcza w sprawie postępu.
Osobiście jestem bardzo ostrożny, jeśli chodzi o nowinki technologiczne i zawsze odczekuję jakiś czas, aby zobaczyć jak pewne rzeczy funkcjonują, jak są realizowane kwestie zabezpieczeń. Jednak widzę olbrzymie plusy, które wynikają z tych zmian i technologicznego postępu. To nie są rzeczy, łatwe marketingowo, do wytłumaczenia obywatelom, ale trzeba próbować i pokazać co zyskują, a co mogą stracić.
Podrobienie starego dowodu osobistego to jest prosta sprawa i tania, bo mówimy tu o koszcie rzędu 100 zł. Weryfikacja takiego dowodu przez zwykłego pracownika banku czy poczty jest praktycznie niemożliwa, bo nie ma wdrożonych odpowiednich narzędzi do tego.
Przy dowodzie elektronicznym i odpowiedniej infrastrukturze do jego weryfikowania, której nie dokonuje człowiek tylko matematyczny algorytm, jego podrobienie jest nie tylko bardzo trudne, ale i mało opłacalne.
Trzeba dbać o swoją cyfrową tożsamość. Ale jak?
Trzeba pilnować danych wrażliwych takich jak: jak pesel, numer dowodu osobistego, datę ważności, kto to wydał. Pilnować danych, które podajemy w celu weryfikacji naszej tożsamości. Jeśli nie będziemy dbać o nie, niepotrzebnie je eksponować, to ktoś nam je ukradnie i będzie z nich korzystać na naszą niekorzyść, na naszą stratę. To może być dla nas niebezpieczne.
Podobnie wygląda sprawa z popularnymi serwisami społecznościowymi czy pocztą mailową, obecnie bardzo ważnym elementem naszej komunikacji ze światem. Ktoś wejdzie w posiadania naszych loginów, haseł i może się zalogować na te serwisy i podszywać się pod nas.
Może nas odciąć od tych kont i podszywając się pod nas rozsyłać maile czy wyłudzać pieniądze od znajomych. Zanim zdołamy zareagować, znajomi już prześlą pieniądze oszustowi.
A czy są grupy, które zostały wykluczone lub ucierpiały cyfrowo w pandemii? Wydaje się, że najbardziej ucierpiały osoby starsze, ale może to nieuprawniony wniosek?
Z całą pewnością osoby starsze ucierpiały. Jednak drugą grupą ryzyka, która ucierpiała może nawet bardziej, to dzieci ze szkół podstawowych, które musiały się przenieść z nauką do sieci. W wielu przypadkach okazało się, że w wielodzietnych rodzinach nie ma odpowiedniej liczby komputerów, aby każde dziecko mogło odbywać swoje lekcje online. Ponadto małe dzieci potrzebowały pomocy rodziców nie tylko w technicznych sprawach, ale często i merytorycznego wsparcia. A tymczasem – w najlepszym razie - rodziców jest tylko dwoje i do tego sami musieli pracować albo poza domem lub również online. Wydaje się, że ta grupa ucierpiała najbardziej.
Pandemia zmusiła nas do zmiany wielu nawyków, do zmiany życia. Musieliśmy przenieść się z wieloma sprawami do Internetu, dojrzeć cyfrowo. A co po pandemii?
Na pewno nie wrócimy już do tego świata sprzed pandemii. Panta rhei. Wiele osób zostało zmuszonych do pewnego cyfrowego postępu, nauczyli się z niego korzystać, dostrzegli korzyści. To spowoduje, że retencja będzie o wiele większa tych usług i zastosowań. Ludzie przekonali się, że dzięki postępowi mogą działać i być bardziej efektywni, oszczędzić czas.
Na pewno zmieni się sposób pracy, współpracy międzynarodowej, udział w spotkaniach. Już nie będzie można powiedzieć, że nie mogę wziąć udziału w spotkaniu, bo nie mogę dojechać. Wiemy, że można wziąć udział w spotkaniu zewsząd: z pociągu, z domu, siedząc w górach czy nad morzem. Zawsze możesz wziąć udział w spotkaniu, prowadzić zajęcia, obradować na odległość. Myślę, że forma hybrydowa będzie formą obowiązującą wszędzie. I nie będzie wymówek, że nie mogę.
To samo będzie dotyczyło zakupów w sieci. Nie sądzę, żeby ludzie zrezygnowali z wygodnej formy robienia zakupów przez Internet. Oczywiście wrócą do sklepów, do galerii, ale zakupy online tak im się spodobały, że z tego nie zrezygnują. Stało się to tak łatwe i mało wymagające, że z całą pewnością te usługi zostaną z nami.
Podobnie ma się kwestia z biurami, wynajmem pomieszczeń. Myślę, że tutaj nastąpi spore przewartościowanie. Dojdzie do pracy zmianowej, biurek niededykowanych, zmniejszenie powierzchni biurowej, bo okaże się, że można pracować inaczej i nie trzeba generować dotychczasowych kosztów. Dojdzie do dużych zmian na rynku nieruchomości.
Ula Małecka
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »