TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 20.11.2025 Kategoria: aktualności ogólne, historia, wspomnienia, życie uczelni

Joanna Mielewczyk w książce „Historie ze zdjęć” zabiera czytelników w reporterską podróż śladami znanych i nieznanych fotografii Politechniki Wrocławskiej. Z archiwów i wspomnień tworzy opowieść o historii uczelni, jej ludziach i miejscach, które ukształtowały powojenny Wrocław.
Książka „Historie ze zdjęć. Opowieści o Politechnice Wrocławskiej” ukazała się w ramach obchodów 80-lecia naszej uczelni.
– Propozycję jej napisania otrzymałam od Politechniki Wrocławskiej, co, przyznaję, było dla mnie sporym wyróżnieniem, ale i wyzwaniem. Jak napisać książkę, wiedząc, że politechnika doczekała się już wspaniałych publikacji dr. Marka Buraka, byłego dyrektora Muzeum Politechniki Wrocławskiej? Jasnym było więc, że nie będzie to publikacja naukowa, a rodzaj podróży, w którą zabiorę czytelniczki i czytelników – tak jak i ja wybrałam się w podróż detektywistyczną, szukając historii ukrytych w zdjęciach związanych z uczelnią – mówi Joanna Mielewczyk.
To właśnie fotografie stanowią punkt wyjścia do wszystkich rozdziałów, a autorka znalazła je przede wszystkim w zbiorach Archiwum i Muzeum Politechniki Wrocławskiej. Pomysł, by skoncentrować się właśnie na zdjęciach, podpowiedział jej Piotr Lis, z którym współpracuje od wielu lat, pisząc serię „Kamienice” o mieszkańcach wrocławskich domów.
– Drugą osobą, która wspierała mnie podczas pisania, był właśnie dr Marek Burak. Dzięki niemu dowiedziałam się nie tylko dużo więcej o historii uczelni, ale to właśnie on pomógł mi umiejscowić nieoczywiste zdjęcia na mapie politechniki – dodaje.
Książka została podzielona na wstęp i siedem rozdziałów. Pierwszy z nich dotyczy pierwszego wykładu w dziejach polskich uczelni powojennego Wrocławia, który 15 listopada 1945 r. wygłosił na Politechnice Wrocławskiej prof. Kazimierz Idaszewski. Kolejne poruszają m.in. historię utworzenia Wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego, którego członkami byli absolwenci PWr: Wanda Rutkiewicz, Wojciech Kurtyka i Krzysztof Wielicki; zorganizowanego w 1948 r. na PWr Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju; oraz losów politechnicznych organów, które do lat 70. XX w. znajdowały się w auli gmachu głównego.
Jak wyjaśnia autorka, kluczem do wyboru tematyki rozdziałów były zdjęcia, które ją zaskoczyły albo sprawiły, że chciała dowiedzieć się więcej o okolicznościach ich powstania. Zależało jej przede wszystkim na tym, aby opowiadały historię uczelni, równocześnie jednak bardzo chciała, by wybrzmiały relacje osób związanych z politechniką.
– Okazało się, że fotografie ze wspomnieniami wspaniale się uzupełniają. Zdjęcia opowiadają historie nieoczywiste. Były też takie, które znalazłam przypadkiem. Tak jest w przypadku rozdziału „Góry we Wrocławiu”. W domowym archiwum prof. Tadeusza Zipsera znalazłam kapitalne zdjęcia studentów wspinających się na ruiny wieży spadochronowej na terenie Stadionu Olimpijskiego. Zostały one zrobione na początku lat 50. XX wieku. Okazało się, że z Politechniką Wrocławską związany jest początek historii wrocławskiego taternictwa. Wspaniałą opowieścią na ten temat podzielił się prof. Zipser – wyjaśnia autorka.
Prace nad książką trwały niemal rok. Publikacja opiera się na ośmiu głównych zdjęciach, ale każdemu rozdziałowi, oprócz tekstu, towarzyszy kilkanaście fotografii uzupełniających przedstawianą historię.
– To, co mnie niezmiennie zaskakuje, szczególnie podczas rozmów o politechnice, to niezwykły sentyment, zwłaszcza pierwszych powojennych studentów, do uczelni oraz wykładowców. Zamieszczam sporo wspomnień. Pamiętam dokładnie rozmowę z nieżyjącym już prof. Zdzisławem Samsonowiczem, który o prof. Dionizym Smoleńskim mówił: „Niesamowicie skromny. Mój idol”. Z kolei prof. Andrzej Mulak mówił mi o prof. Kazimierzu Idaszewskim: „To była sława!”. Pokora, z jaką opowiadano o pierwszych wykładowcach, i chęć, z jaką studiowano na PWr, bardzo często towarzyszy opowieściom, które słyszałam – podkreśla Joanna Mielewczyk.

Autorka zwraca również uwagę, jak bardzo uczelnia rozwinęła się przez 80 lat swojego istnienia. Najlepiej przedstawiają to właśnie zdjęcia. W książce znalazła się archiwalna fotografia podarowana przez Instytut Herdera w Marburgu oraz współczesne zdjęcie zrobione dronem przez Macieja Lulkę.
– Widać wyraźnie, z jak nowoczesną i rozbudowaną instytucją mamy dziś do czynienia. Wydaje się, że to porównanie będzie też gratką dla wszystkich, którzy pochylą się nad książką. Bywa bowiem, że zapominamy, jaką uczelnię zastali ci, którzy znaleźli się w niej zaraz po wojnie. Dzięki uprzejmości Krzysztofa Jellonka w albumie znajdują się fotografie jego taty, prof. Andrzeja Jellonka, zrobione już latem 1945 roku. Polecam ich studiowanie – zachęca. – To, co było dla mnie niezwykle cennym doświadczeniem i sprawiało, że niejednokrotnie szerzej otwierałam oczy, to wspomniane przeglądanie zasobów politechnicznych instytucji: muzeum i archiwum – dodaje.
To właśnie w muzeum znalazła kolejne nieoczywiste zdjęcie związane ze skrytką na terenie uczelni, które otwiera ostatni rozdział – o skarbach. Z kolei w archiwum znajdują się posegregowane i znakomicie opisane archiwalne zdjęcia, teksty prasowe i plakaty, które pozwoliły przedstawić historię odnoszącego niezwykłe sukcesy Teatru Mimu „Gest” oraz organów muzycznych.
– Zawsze wyzwaniem jest pisać książkę na zamówienie instytucji z tak długą i bogatą historią. Miałam ogromne szczęście, że pomysł na nią został zaakceptowany i podczas pisania wspierały mnie osoby związane dziś z uczelnią, motywując do kolejnych poszukiwań interesujących opowieści. Dzięki temu na moment stałam się częścią Politechniki Wrocławskiej. To bardzo miłe uczucie, chociaż moje wykształcenie związane jest z naszym uniwersytetem – wyjaśnia autorka. – Największym wyzwaniem była dla mnie selekcja materiałów oraz dotarcie do momentu, w którym muszę powiedzieć „stop, ta historia musi się zakończyć”. Bo o Politechnice Wrocławskiej może opowiedzieć dużo więcej fotografii, a reporterską pracę detektywistyczną można prowadzić prawie w nieskończoność. Wystarczy zanurzyć się w historię – podkreśla.
mic
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »