TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 29.06.2020 Kategoria: nauka/badania/innowacje, Wydział Architektury, Wydział Inżynierii Środowiska
Wrocław zmierza do likwidacji ogrzewania mieszkań i domów poprzez spalanie paliw stałych w indywidualnych piecach i kotłach. Za kilka lat ich używanie będzie w naszym mieście zakazane. I bardzo dobrze, ale to też ostatnia chwila na rozpoznanie, jakie będą efekty różnych strategii wprowadzania zmian – podkreślają badacze z PWr, którzy przyjrzeli się wrocławskim kamienicom i zagadnieniom ich ogrzewania również z perspektywy mieszkańców.
W brytyjskim czasopiśmie naukowym „Buildings & Cities” właśnie ukazał się artykuł opisujący wyniki badań, jakie przeprowadzili naukowcy z Politechniki Wrocławskiej w prawie 30 kamienicach na Przedmieściu Oławskim. Badacze z Wydziału Architektury i Wydziału Inżynierii Środowiska – działający w ramach Centrum Naukowego Zrównoważonego Kształtowania Środowiska Zabudowanego* – przyjrzeli się sposobom ogrzewania ponad 420 mieszkań w tych budynkach. Przeprowadzili ankiety i wizyty domowe połączone z wywiadami z mieszkańcami m.in. na temat metod podgrzewania wody, problemów z wilgocią w mieszkaniach, dodatkowego dogrzewania pomieszczeń i chęci mieszkańców do zmiany systemu ogrzewania. Wiedzę na temat budynków i lokali uzyskali też od zarządców nieruchomości. Było to pierwsze w Polsce badanie o tej skali łączące aspekty techniczne z perspektywą mieszkańców.
Struktura własności w badanych kamienicach jest różna – część to obiekty w pełni miejskie (zawierające wyłącznie mieszkania komunalne), część to zarówno mieszkania komunalne, jak i prywatne. Nieliczne budynki zostały poddane termomodernizacji.
Badanie pokazało, że ponad połowa mieszkań komunalnych objętych analizą jest ogrzewana paliwami stałymi (węglem i drewnem) w nieefektywnych piecach, a w przypadku mieszkań prywatnych dzieje się tak w zaledwie jednym na dziesięć przypadków. W mieszkaniach ogrzewanych węglem najczęściej podgrzewa się wodę energią elektryczną, czyli najdroższym z możliwych sposobów. Tam także wykorzystuje się przenośne grzejniki elektryczne do ogrzewania pomieszczeń bez pieców, przede wszystkim kuchni lub łazienek (koszty takiego dogrzewania są zwykle pomijane w typowych audytach energetycznych szacujących koszty ogrzewania).
Choć ogrzewanie paliwami stałymi powszechnie uważa się za najtańszą opcję, to jednak mieszkańcy tak ogrzewanych lokali wykazali największą chęć zmiany systemu ogrzewania. Aż 84 proc. z nich przyjęłoby ją z zadowoleniem. Najwięcej korzyści widzą w zmianie ogrzewania na zasilane z sieci ciepłowniczej lub z kotła gazowego. Ogrzewanie energią elektryczną okazało się najmniej preferowaną opcją, poza paliwem stałym. Dobre doświadczenia z ogrzewania energią elektryczną mieli jedynie mieszkańcy wykorzystujący nowoczesne piece akumulacyjne korzystające z tańszej taryfy nocnej.
Badanie przeprowadzono na przełomie 2017 i 2018 r. na zlecenie miejskiej spółki Wrocławska Rewitalizacja. Raport z badań można znaleźć tutaj, a artykuł z „Buildings & Cities” tutaj.
Lucyna Róg: - Czego chcieli się państwo dowiedzieć, biorąc pod lupę kamienice w tej części Wrocławia? Czy miasto nie ma danych o tym, czym są ogrzewane mieszkania w tych budynkach?
Dr Magdalena Baborska-Narożny: - Magistrat dysponował oczywiście pewnymi informacjami o lokalach komunalnych. Nie miał natomiast rozeznania w kwestii mieszkań własnościowych, a musimy pamiętać, że kamienice są w większości wspólnotami składającymi się zarówno z lokali komunalnych, jak i prywatnych. Ponadto Wrocław jako miasto stawiające na partycypacyjność, rozumie, że nie da się osiągnąć trwałej zmiany bez uwzględnienia perspektywy człowieka i dogłębnej diagnozy lokalnego kontekstu, bez szukania rozwiązań „szytych na miarę”, zamiast tych bezpośrednio przenoszonych z innych doświadczeń.
Nasze badanie miało dwojaki cel. Z jednej strony pozwoliło zebrać wiedzę o systemach grzewczych wykorzystywanych w kamienicach, pogłębione w stosunku do tych gromadzonych przez zarządców komunalnych, np. o kwestie dogrzewania systemami uzupełniającymi. Chcieliśmy poznać doświadczenia i opinie mieszkańców na temat zalet i wad wszystkich głównych systemów grzewczych spotykanych w kamienicach oraz rozpoznać gotowość do zmiany sposobu ogrzewania. Z drugiej – to był pilotaż, który służył przetestowaniu i porównaniu różnych metod pozyskiwania danych na temat sposobów ogrzewania lokali mieszkalnych i usługowych, a także urządzeń służących do pozyskiwania ciepłej wody i gotowania. Pozwolił nam na sprawdzenie, czy takie badania są możliwe do powtórzenia na szeroką skalę – dla całego miasta.
Wrocław, który ma duży problem ze smogiem, zadeklarował, że chce się pozbyć pieców i wyznaczył sobie bardzo konkretne ramy czasowe. Już teraz na terenie miasta nie można montować pieców na węgiel, z wyjątkiem obszarów, na których nie ma możliwości podłączenia do sieci ciepłowniczej lub gazowej. Nie można też stosować najgorszych jakościowo paliw stałych. Od lipca 2024 r. zacznie też obowiązywać zakaz używania kotłów poniżej trzeciej klasy, a cztery lata później wszelkich instalacji na paliwa stałe – za wyjątkiem miejsc gdzie nie można się podłączyć do sieci miejskiej lub gazowej. Państwa badania pokazują jednak, że zmiana pieca to nie jest remedium na wszystkie problemy…
Bardzo dobrze, że miasto stawia przed sobą zadanie i konkretny czas jego realizacji, bo to działa mobilizująco. Samo stwierdzenie: „musimy we Wrocławiu odejść od ogrzewania węglem czy drewnem” pewnie skończyłoby się na dyskusjach i pojedynczych działaniach, a tak mamy określony termin i musimy – jako miasto – zrobić wszystko, by do 2028 r. nie korzystać już z zanieczyszczających powietrze źródeł ciepła. Bez zdecydowanych działań z pewnością nie poradzimy sobie ze smogiem.
Nasze badania pomagają jednak uzmysłowić sobie, że czasu na zmiany jest mało, a sam problem jest bardzo złożony. Szybkie działania są potrzebne, ale kluczowe jest jak zostaną przeprowadzone i jaki efekt długofalowy przyniosą. Zwracamy uwagę na pewne niebezpieczeństwo. W mieście jest około dziewięciu tysięcy lokali komunalnych, w których konieczna będzie zmiana sposobu ogrzewania. Jeśli nastąpi ona szybko, przy stosunkowo ograniczonym budżecie i możliwościach organizacyjnych miasta, na pewno pojawi się pokusa skorzystania z prostego rozwiązania, które pociągnie za sobą kolejne problemy.
Tym rozwiązaniem jest ogrzewanie elektryczne.
We Wrocławiu mamy mnóstwo kamienic o mieszanej strukturze własności. Weźmy jedną z nich jako przykład. Ma dziesięć mieszkań komunalnych i pięć prywatnych. Przyjmijmy, że mieszkańcy ośmiu lokali poczynili już jakieś inwestycje, by zmienić sposób ogrzewania. Zostało więc tylko siedem z piecami na paliwo stałe. Jak się ich pozbyć? Najprostszym technicznie i najszybszym w realizacji rozwiązaniem jest zaproponowanie mieszkańcom ogrzewania energią elektryczną: wystarczy włożyć do pieca kaflowego grzałki i temat zamknięty. Albo kupić grzejnik elektryczny i wyburzyć piec.
Podłączenie kamienicy do ogrzewania miejskiego wiązałoby się z dużymi kosztami, do tego wymagałoby sporo pracy organizacyjnej przy uzgadnianiu pozwoleń, przetargów itd., a z tym wszystkim wiąże się czas. Podłączenie poszczególnych lokali z budynku do sieci gazowej też nie jest takie oczywiste, co unaoczniły przykłady kilku kamienic objętych naszym badaniem. W przypadku instalowania indywidualnych kotłów gazowych w kamienicach działa zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Liczba przewodów spalinowych jest w nich zbyt mała, by każdy lokal w pionie miał własny kocioł. Teraz więc mieszkańcy chcący z nich skorzystać „ścigają się” z sąsiadami. W kwartale, który badaliśmy, na parterze budynków działały lokale usługowe, które jako pierwsze podłączyły się do sieci gazowej. Potem w ich ślad poszło jeszcze kilku mieszkańców, a pozostali nawet gdyby chcieli i mieli na to fundusze, nie mają już takiej możliwości.
Wróćmy zatem do ogrzewania elektrycznego. Dlaczego jest takie problematyczne?
Naszym artykułem staramy się pokazać, że ograniczenie zmiany do zastąpienia węgla energią elektryczną w polskich warunkach może wprawdzie ipozwolić na osiągnięcie celu krótkoterminowego, czyli pozbycia się tzw. niskiej emisji, ale kosztem tego, że ludzie zostaną z ogrzewaniem generującym wysokie rachunki. Jeśli mieszkańcy zdecydują się na ogrzewanie energią elektryczną, ale ich kamienica nie będzie miała obniżonego zapotrzebowania na ciepło, czyli nie przejdzie termomodernizacji, to za chwilę zostaną z bardzo wysokimi kosztami ogrzewania. Uderzy to najbardziej w grupę ludzi, którzy już teraz są w niekorzystnej sytuacji – ze względu na niskie dochody, wiek, niepełnosprawność i inne utrudnienia wpływające na ich możliwości finansowe i organizacyjne. Ich domowe budżety zwyczajnie nie udźwigną opłat za ogrzewanie. Zmiana będzie dla nich oznaczać przejście w ubóstwo energetyczne lub przeniesie się na miasto, które obiecuje dopłaty do rachunków po odejściu od węgla. Wyliczenia kosztów ogrzewania wyraźnie pokazują, że ogrzewanie gazowe lub miejskie jest o około 20 proc. droższe niż ogrzewanie paliwem stałym, ale już ogrzewanie elektryczne według taryfy dziennej jest około trzy razy droższe niż spalanie węgla.
Będą więc grzać oszczędnie…
Czyli nie dogrzewać, a to pociągnie za sobą cały szereg problemów, z których największym jest wilgoć i grzyb. Pamiętajmy, że mówimy o nieremontowanych ponad stuletnich budynkach bez systemów mechanicznego wspomagania wentylacji. Zawilgocenie pociąga za sobą problemy zdrowotne, na które szczególnie narażone są dzieci i osoby starsze. Niedogrzewanie lokali powoduje ponadto zwiększone koszty ogrzewania dla sąsiadów, a zawilgocenie budynku przyczynia się do stopniowego pogorszenie jego stanu technicznego.
Niektórzy mogą zdecydować się nawet na powrót do paliw stałych – oczywiście nielegalnie. Potrzeba ciepła w domu to nie jest kwestia, z której można zrezygnować. Jeśli więc ludzie nie będą widzieli wyjścia, mogą sięgnąć np. po piecyki gazowe, z których spaliny pozostają w ogrzewanym wnętrzu, albo po jakieś partyzanckie metody ogrzewania. Na papierze będziemy więc mieć miasto wolne od ogrzewania paliwami stałymi, a rzeczywistość może być inna.
Oczywiście może być i tak, że miasto zdecyduje się na wieloletnią pomoc mieszkańcom w formie dopłat do kosztów ogrzewania. Tak robi choćby Kraków, a Wrocław też proponuje takie dofinansowania w ramach programu „Zmień Piec”. To jednak oznacza spore wydatki – zapewne na wiele lat. Może więc lepiej te pieniądze wydać na działania, które pozwolą zapobiec takiej sytuacji?
Zwracamy uwagę na to wszystko nie po to, by krytykować miasto, ale pokazać skalę i złożoność sytuacji, z jaką musi sobie poradzić, i nie ma tu prostych rozwiązań. Wrocław stanął przed ogromnym wyzwaniem – finansowym i organizacyjnym. Potrzebna jest wieloaspektowa długoterminowa strategia, która pozwoli miastu poradzić sobie z problemem ogrzewania i innymi kwestiami, które są z nim powiązane. Przestrzegamy, by nie sięgać wyłącznie po rozwiązanie krótkoterminowe, które stworzy nam problemy na przyszłość. Konieczne są choćby remonty, bo jeśli budynek przejdzie termomodernizację, wybór metody ogrzewania nie będzie miał już tak dużego wpływu na wysokość rachunków.
Wielu powie: ale miasto nie może przecież wyremontować kamienic, które są częściowo prywatne, bo dlaczego my, podatnicy, mamy komuś remontować dom. Do tego dochodzi problem niepłaconych rachunków przez lokatorów mieszkań komunalnych – dlaczego mamy remontować kamienicę ludziom, którzy od lat zalegają z opłatami?
W kamienicach wspólnotowych każdy, również miasto, ponosi udział w kosztach remontu proporcjonalny do udziału we własności. Podejrzewam, że w rzeczywistości uzgadnianie remontów może być rzeczywiście źródłem długich negocjacji. To tylko pokazuje, że wyzwanie jest ogromne, ale nie powinno zmieniać kolejności działań. Droga na skróty wiedzie na manowce.
Zdaję sobie sprawę, że kwestia mieszkańców zalegających z czynszem budzi frustracje i emocje. Nie chcemy wypowiadać się za prawników, jednak wydaje się, że wachlarz środków, jakim dysponuje miasto i praktyka wobec zalegających z czynszem wymaga przemyślenia. Dlatego podkreślamy, że miasto stoi przed naprawdę dużym, wieloaspektowym wyzwaniem. Przestrzegamy jednak przed stereotypami i uproszczeniami, czyli wrzucaniem wszystkich mieszkańców lokali komunalnych do jednego worka.
Ci niepłacący rachunków to pewien procent mieszkańców takich lokali. Obok nich są jednak ci, którzy płacą, starają się ze wszystkich sił, a żyją zdecydowanie poniżej standardu i do tego ponoszą wysokie koszty życia w tym miejscu, m.in. związane z ogrzewaniem. Oni także są bezradni wobec tych niepłacących, bo przecież nie mają wpływu na to, czy wszyscy w ich kamienicy nie zalegają z opłatami.
Nie jest też tak, że ludzie mieszkający w tych kamienicach w jakiś sposób „sami są sobie winni, że żyją w takich warunkach” – a z takim myśleniem często się spotykam. Po wojnie większość ocalałych kamienic, wybudowanych na przełomie XIX i XX w., przeszła na własność gminy. Część przybywających do miasta zamieszkała w nich i już w nich została. Ich dzisiejsi mieszkańcy to częściowo potomkowie tych ludzi. Dla nich ta kamienica to po prostu rodzinny dom i choć żyje im się tam trudno, nie chcieliby tego zmieniać albo po prostu nie mają środków na to, by przenieść się w inne miejsce.
Przeprowadzone przez państwa badania pokazały też, że mieszkańcy ogrzewający swoje mieszkania paliwami stałymi są najbardziej chętni do zmiany sposobu ogrzewania, choć w teorii to najtańszy sposób na zapewnienie ciepła w mieszkaniu.
Wróćmy na chwilę do czasów powojennych. Mieszkania w kamienicach, z wyjątkiem oficyn, były całkiem duże, miały między 80 a 120 mkw. Lokali mieszkaniowych brakowało w całym kraju, więc władze decydowały o dokwaterowywaniu mieszkańców do tak dużych przestrzeni. Z czasem więc dzielono je na osobne mieszkania. W rezultacie niektóre miały dostęp do kuchni z piecem, a inne nie, niektóre pokoje były ogrzewane, a inne były ogrzewania pozbawione. Łazienki najczęściej były na korytarzu.
Dzisiaj w tych lokalach często jest tak, że jest jeden piec na całe mieszkanie, a kuchnia i łazienka są zimne. Dawniej bowiem kuchnie miały piece węglowe, które były źródłem ciepła. Potem zastąpiły je kuchenki gazowe lub elektryczne, a te już nie dogrzewały mieszkania. Łazienki z kolei są po prostu przestrzeniami wydzielonymi z innych pomieszczeń, bo pierwotnie ich w tym miejscu nie było. Nie mają więc ogrzewania, bo nikt go tam uprzednio nie zaplanował. Mieszkańcy albo godzą się na to, że mają zimne pomieszczenia w mieszkaniu, albo ogrzewają je energią elektryczną i to najczęściej nie nowoczesnym piecem akumulacyjnym pobierającym prąd z tzw. taryfy nocnej, gdy jest on tańszy, a zwykłymi farelkami z marketu, które kosztują niewiele, ale generują wysokie koszty.
Do tego trzeba ogrzewać wodę. Ogrzewanie jej energią elektryczną jest najdroższym możliwym sposobem, ale zdecydowanie dominuje we wszystkich mieszkaniach z ogrzewaniem węglowym. To są koszty, których pewnie nie widać na pierwszy rzut oka, ale są na tyle duże, że doskwierają mieszkańcom i tłumaczą, dlaczego tak wielu z nich chciałoby innego sposobu ogrzewania. Do tego paliwa stałe wiążą się z innymi uciążliwościami: pyłem w mieszkaniu, koniecznością dźwigania węgla czy drewna z piwnicy do mieszkania, załatwiania transportu takiego paliwa i rozładowania go itd.
Są też inne koszty, o których można zapomnieć, np. związane z osuszaniem takich mieszkań. Ich lokatorzy chcąc uniknąć zagrzybienia, kupują osuszacze, które wyłapują wilgoć specjalnymi filtrami. Trzeba je oczywiście wymieniać, a koszt jednego to około 100 zł.
Mieszkanie w lokalu ogrzewanym paliwem stałym to często życie w substandardzie. Część mieszkańców musi godzić się na to, że jest tam chłodno albo niektóre miejsca w mieszkaniu są po prostu zimne, ograniczają też zużycie wody, czyli np. rzadziej się kąpią. To nie jest łatwe życie.
W rekomendacjach zamieszczonych w artykule omawiającym wyniki badań podpowiadają państwo m.in. bardziej ambitne podejście do tematu pozyskiwania ciepła.
To już bardziej wniosek dotyczący polityki krajowej. Wrocław, podobnie jak kilka innych miast w Polsce, podjął trudne wyzwanie poprawy jakości powietrza. Nadal jednak w dużej mierze proponowane rozwiązania idą w kierunku korzystania z paliw kopalnych, czyli spalania gazu i węgla w elektrociepłowniach. Wynika to oczywiście z krajowej polityki energetycznej, w największym stopniu opierającej się o te właśnie surowce. Tymczasem Unia Europejska realizuje szereg programów wspierających dofinansowaniami pozyskiwanie energii z odnawialnych źródeł. Szkoda byłoby przegapić szansę na przestawienie się na „zielone” rozwiązania, gdy finanse na ich wdrożenie są na wyciągnięcie ręki.
Rozmawiała Lucyna Róg
* Badania przeprowadził zespół w składzie: dr inż. arch. Magdalena Baborska-Narożny, dr inż. Małgorzata Szulgowska-Zgrzywa, dr inż. Agnieszka Chmielewska, mgr inż. Ewelina Stefanowicz, mgr inż. Krzysztof Piechurski, dr inż. Natalia Fidorów-Kaprawy i dr inż. Marta Laska.
** Dr inż. arch. Magdalena Baborska-Narożny – pracuje w Katedrze Architektury i Sztuk Wizualnych na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej. Współzakładała Centrum Naukowe Zrównoważonego Kształtowania Środowiska Zabudowanego przy Wydziale Architektury, którego celem jest międzywydziałowa współpraca naukowa. Od trzech lat współpracuje z zespołem z Katedry Klimatyzacji, Ogrzewnictwa, Gazownictwa i Ochrony Powietrza na Wydziałem Inżynierii Środowiska PWr. W latach 2013-2015 była stypendystką unijnego programu Marie Curie Intra-European Fellowship. Prowadziła w Wielkiej Brytanii projekt badawczy BuPESA (z ang. Building Performance Evaluation for Sustainable Architecture - Ocena budynków użytkowanych pod kątem zrównoważonej architektury). Od powrotu do Polski prowadziła cztery projekty badawcze finansowane z różnych źródeł (W_R, dotacja Gminy Wrocław, Fundusze Norweskie i NCN). Wszystkie dotyczą interdyscyplinarnych zagadnień związanych z oceną funkcjonowania budynków. Jest autorką i współautorką szeregu artykułów naukowych. Regularnie recenzuje artykuły i ocenia projekty badawcze dla międzynarodowych wydawców i instytucji finansujących badania.
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »