TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 03.06.2025 Kategoria: aktualności ogólne, aktywność studencka, nauka/badania/innowacje, Wydział Elektroniki, Fotoniki i Mikrosystemów
Studenci z Koła Naukowego Robotyków KoNaR zbudowali robotyczną bezzałogową łódź, która wykorzystując odnawialne źródła energii, ma przepłynąć Ocean Atlantycki. Konstrukcja pomyślenie przeszła testy szczelności na Odrze, a w rejs wyruszy już w listopadzie.
Pokonanie Atlantyku to główne zadanie w ogłoszonym w 2005 r. wyzwaniu Microtransat, czyli konkursie na zaprojektowanie i zbudowanie bezzałogowej żaglówki o długości poniżej 2,4 m, która będzie w stanie przepłynąć ocean. Dotychczas podjęto ponad 30 prób przepłynięcia Atlantyku, ale tylko jedna zakończyła się powodzeniem. W 2018 r. łódź SB Met, zbudowana przez norweską firmę Offshore Sensing, w 79 dni pokonała trasę z Nowej Funlandii i do wybrzeży Irlandii.
Zgłoszone do konkursu konstrukcje mogą rywalizować w dwóch kategoriach – autonomicznej, która nie pozwala na jakąkolwiek interakcję człowieka z łodzią i robotycznej, umożliwiającej przesyłanie na łódź różnego rodzaju danych, w tym m.in. poleceń zmiany kursu.
To właśnie w tej drugiej kategorii chcą wystartować nasi studenci reprezentujący Koło Naukowe KoNaR. Ich łódź ma pokonać trasę z Wysp Kanaryjskich na Karaiby.
– Dotychczas zajmowaliśmy się budowaniem robotów turniejowych, ale w kole mamy też wielu żeglarzy, dlatego uznaliśmy, że warto połączyć te zainteresowania i tak powstał projekt PassAt – mówi Wojciech Bohdan, koordynator projektu, student Wydziału Elektroniki, Fotoniki i Mikrosystemów. – Słowo pochodzi od nazwy stałego, ciepłego wiatru wiejącego w strefie międzyzwrotnikowej w kierunku równika, ale też jest połączeniem słów pass, czyli pokonać i At, czyli skrótu od Oceanu Atlantyckiego – dodaje.
Opracowana przez studentów konstrukcja ma około metra długości. Kadłub wykonany został ze stali nierdzewnej o grubości 1,5 mm, a nieruchomy żagiel z włókna szklanego – takie rozwiązanie pozwala na płynięcie tylko z wiatrem, ale zapewnia bezawaryjność. Pod kadłubem znalazła się duża płetwa mieczowa oraz płetwa sterowa, które pozwalają na sterowanie łodzią w przedziale około 90° oraz sprawiają, że jest ona niewywracalna.
– Wybraliśmy stal nierdzewną, bo najłatwiej ją obrabiać i jesteśmy pewni jej wytrzymałości w długim czasie eksploatacji. Natomiast włókno szklane jest kompozytem nie tylko wytrzymałym, ale też lekkim, a to bardzo ważne, bo łódź musi mieć nisko umieszczony środek ciężkości. Jeśli żagiel ważyłby za dużo, to łódź wywracałaby się na falach – tłumaczy Wojciech Bohdan.
Równie ważnym elementem jest zapewnienie energii elektrycznej do zasilania komputera pokładowego. Dlatego na łodzi umieszczonych zostanie osiem paneli słonecznych, które będą ładować cztery niezależne banki energii. Rozwiązanie opracowane przez studentów wprowadza także dodatkowe zabezpieczenia – nawet w wypadku awarii trzech układów zasilania, łódź nadal będzie mogła płynąć i przesyłać informacje.
Docelowo PassAt będzie także wyposażony w system komunikacji satelitarnej, dwa moduły GPS, co pozwoli na śledzenie i raportowanie jej pozycji (jest to wymagane przez organizatorów konkursu), a także ewentualną korektę kursu oraz w aparat automatycznie wykonujący zdjęcia otoczenia. W kadłubie zamontowane zostaną również banki pamięć do zapisu danych zbieranych podczas rejsu.
We wtorek studenci przeprowadzili pierwszy test kadłuba na wodzie. Chcieli przede wszystkim sprawdzić jego szczelność oraz stateczność całej konstrukcji, a więc reakcję na wychylenia czy zdolność powrotu do pionu.
– Wszystko poszło zgodnie z planem. Zaprojektowanie tego typu łodzi, która byłaby wytrzymała i niezawodna, jest naprawdę dużym wyzwaniem. Widzieliśmy, że wiele poprzednich projektów biorących udział w konkursie było zbyt delikatnych. Być może sprawdzały się na zamkniętych akwenach, ale nie były w stanie pokonać oceanu – dodaje student.
Pokonanie trasy z Wysp Kanaryjskich na Karaiby może potrwać, w zależności od siły wiatru, od dwóch do pięciu miesięcy. W tym czasie łódź będzie musiała przetrwać trudne warunki pogodowe – sztormy czy porywiste wiatry, a także unikać najpopularniejszych tras żeglugowych.
– Jeśli będziemy się trzymać z dala od nich, to zderzenie z innym statkiem jest praktycznie niemożliwe. Zagrożeniem mogą być natomiast łodzie rybackie, ponieważ nasza łódź może przypadkiem wpaść w ciągnięte przez statki rozległe sieci. Wiele z wcześniejszych prób zakończyły się właśnie w ten sposób. Jesteśmy jednak dobrej myśli, także jeśli chodzi o pogodę. Zima to na Atlantyku okres kiedy statystycznie są najmniejsze szanse trafienia na sztorm – wyjaśnia Wojciech Bohdan.
Teraz zespół przygotowuje się do kolejnych testów, które prawdopodobnie będą przeprowadzone na Mazurach, a później w okolicach Helu.
Na realizację swojego projektu studenci zdobyli dofinansowanie z programu „Śmigło” Fundacji Manus, współpracują też z lokalnymi firmami, ale cały czas szukają również dodatkowych partnerów.
Więcej informacji o ich działalności na stronie koła.
mic
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »