TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 22.03.2021 Kategoria: konkursy/stypendia, Wydział Architektury
Praca magisterska Zofii Fedorów zwyciężyła w głosowaniu publiczności w konkursie czasopisma „Architektura i Biznes”. Internautom spodobał się jej projekt „SerpenTime. Muzeum Języka w Londynie”.
Głosowanie towarzyszyło dziewiątej edycji konkursu na najlepsze prace inżynierskie i magisterskie z architektury obronione w latach 2018–2020. Drugie miejsce w konkursie – decyzją jury – zdobył nasz absolwent Kamil Szymański za projekt Schroniska im. Księcia Henryka nad Wielkim Stawem w Karkonoszach. Internauci mogli natomiast oddać swój głos na wszystkie dyplomy nominowane w konkursie. Za najlepszy uznali projekt Zofii Fedorów, absolwentki Wydziału Architektury, która obroniła się w 2018 r.
Swoją pracę magisterską „SerpenTime. Muzeum Języka w Londynie” przygotowała pod opieką promotor dr inż. arch. Ady Kwiatkowskiej z Katedry Architektury i Sztuk Wizualnych. Projekt zgłosiła wcześniej na międzynarodowy konkurs na londyńskie Muzeum Języka, organizowany przez portal Archasm. Zajęła w nim trzecie miejsce.
Uczestnicy mieli zaprojektować muzeum ukazujące w innym świetle naukę lingwistyki. Miejsce, które stanie się nie tylko archiwum dla dawnych i obecnych języków świata, ale także centrum nauk działającym na rzecz ich rozwoju i komunikacji w przyszłości. Organizatorzy konkursu chcieli, by projekty przewidywały archiwum i przestrzeń wystawienniczą skupiającą się na klasyfikacji języków – zarówno przeszłych, obecnych, jak i przyszłych. Przestrzeń ta miała być wciągająca i interaktywna, by odwiedzający mieli szansę poczuć istotę konkretnej formy językowej.
Muzeum miałoby stanąć w dzielnicy North Woolwich, nad północnym brzegiem Tamizy.
Autorka założyła, że muzeum powinno stać się wizytówką miasta. Zaprojektowała więc pięciokondygnacyjny obiekt (z jednym piętrem podziemnym) o powierzchni ponad 5 tys. mkw. i bardzo charakterystycznym kształcie.
Jej zdaniem budynek o tak dużej randze powinien być ważnym punktem w kompozycji urbanistycznej Londynu, a jego lokalizacja od strony rzeki skłania do uwidocznienia jego formy na linii brzegowej. Swój projekt oparła o ideę ewolucji językowej (w największym uproszczeniu: droga od piktogramów, przez zapis w formie liter, po czasy emotikonów, a więc ponownie prostych obrazów). Ideowy trzon jej projektu stanowiło więc stworzenie językowej osi czasu, który w konsekwencji narzucał linearną formę budynku. Kształt działki i jej otoczenie skłoniło jednak studentkę do ściśnięcia prostej formy w „zygzak”, który w dodatku skręca, łącząc swój koniec z początkiem. W ten sposób obiekt odzwierciedlałby zatoczenie się koła historii i pozwalał zwiedzającym powrócić do miejsca, w którym zaczęliby swój spacer po muzeum – a zatem od ekspozycji prajęzyków. Do tego – by umożliwić jak najłatwiejsze poruszanie się po budynku – autorka dodała transparentne przejścia łączące każde z jego przęseł. Powstała w ten sposób bryła przypominająca serpentynę.
– Nazwa muzeum – „SerpenTime” – jest pewnego rodzaju grą językową – opowiada Zofia Fedorów. – Połączeniem słów: „serpent”, które nawiązuje do ruchu węża, czyli samego sposobu kształtowania budynku, „time”, czyli czasu lub raczej jego upływu, który jest głównym pomysłem projektu, oraz „serpentine”, który obrazuje kształt budynku.
Wizyta w muzeum byłaby dla jego gości szansą na przyjrzenie się ewolucji języka na przestrzeni dziejów i zmianom w sposobie porozumiewania się. Autorka sklasyfikowała języki według kategorii funkcjonalnej, a do tego przyporządkowała ich głównym grupom odpowiedniki architektoniczne – projektując wyjątkowe sale ekspozycyjne.
Zwiedzanie zaczynałoby się i kończyło w holu wejściowym, który byłby jednocześnie ekspozycją prajęzyków. Sala ta zostałaby wykończona drewnem, a formą nawiązywałaby do nieregularnej jaskini. Odwiedzający przyglądaliby się tam pierwotnym formom języka – ilustrowaniem myśli za pomocą obrazów, które zachowały się do dzisiaj dzięki malarstwu naskalnemu.
Dalej przechodziliby do ekspozycji na temat języków martwych, takich jak sumeryjski. Salę tę wypełniałoby szkło i archetypy architektoniczne, formą nawiązujące do odpowiednich grup językowych. Przestrzeń ta przywoływałaby echa dawnych języków i ich kultur.
Następnie ścieżka zawiodłaby gości do sali języków odrodzonych, czyli pierwotnie martwych lub wegetujących, a obecnie ponownie używanych – jako rezultat pewnych decyzji politycznych zaakceptowanych przez ludność (takim przykładem jest choćby język nowohebrajski). Ta część muzeum nawiązywałaby do renesansu jako synonimu odrodzenia poprzez symetrię i geometrię. Betonowe geometryczne formy miałyby tam tworzyć przestrzeń bogatą w kontrasty.
Kolejna ekspozycja opowiadałaby o językach wegetujących, nierozwijających się, używanych przez niewielkie grupy ludności i zagrożone wymarciem (np. sanskryt lub język jukagirski). Tam autorka projektu zaplanowała stalowe piony jako synonim monumentalizmu i strukturę funkcjonującą od wieków, lecz powoli zapominaną.
Piąta sala skupiałaby się na językach żywych oficjalnych, gdzie lustrzane skosy i zjawisko odbicia tworzyły dynamiczną przestrzeń. Następna – poświęcona językom żywym nieoficjalnym (np. językowi internetowemu, migowemu czy ikonom) – byłaby natomiast wypełniona gumowymi elementami, które tworzyłyby organiczną i elastyczną przestrzeń symbolizującą obecny globalny nurt architektoniczny.
- Ostatnią ekspozycją byłyby języki przyszłości, czyli nowopowstałe formy jak np. języki programowania – opowiada autorka. – Przestrzeń tej sali stanowiłaby metaforę konceptualizmu, głównego kierunku w sztuce współczesnej, gdzie istotą jest myśl, nienamacalna forma. Dlatego postanowiłam pozostawić ją pustą, by ekspozycję tworzył sam koncept przy pomocy światła i pary wodnej.
Główne wejście do budynku autorka zaplanowała w części zachodniej działki, widocznej od strony rzeki i otwartej na plac wejściowy. Górowałby nad nim jeden człon obiektu, tworząc tym samym zadaszoną przestrzeń zapraszającą gości do wnętrza muzeum.
Studentka zaplanowała także teatr zewnętrzny, wpisany w ogólny kształt budynku. Miałby być zarówno miejscem ekspozycyjnym, jak i służyć do organizowania tymczasowych wydarzeń kulturalnych planowanych w muzeum.
Sam budynek dzieliłby się na trzy strefy – ekspozycyjną, pracowniczą i pomocniczą. W pierwszej – poza salami wystawowymi – znalazłaby się także punkt informacyjny, kasa biletowa i kawiarnia. Do strefy pracowniczej z biurami wchodziłoby się osobnym wejściem, a część pomocniczą autorka ulokowała w kondygnacji podziemnej.
Obiekt powstałby w żelbetowej konstrukcji szkieletowej na poziomach 0 i 1, a jego wyższe kondygnacje miałyby lekką konstrukcję szkieletową ze stali pomalowanej farbą przeciwpożarową.
Elewację pokryłyby materiały zdobione fragmentami tekstów spisanych w językach z całego świata. Dolna część powstałaby z matowego, zdobionego szkła, które stopniowo zwiększałoby swoją przezroczystość w kolejnych częściach muzeum. Górna część obiektu zostałaby natomiast pokryta płytami warstwowymi zarówno na ścianach, jak i na dachu, by podkreślić ideę serpentyny jako formy architektonicznej. Także w przypadku tych płyt autorka zastosowała gradację odcieni od najjaśniejszego do najciemniejszego.
- Głównym założeniem mojego projektu było stworzenie przestrzeni zróżnicowanej, multikulturowej jak sam Londyn – opowiada Fedorów. – Miałaby to być miejsce dialogu między ludźmi z każdego zakątka świata. Obecnie istnieje około 6-7 tysięcy języków, ale bardzo duża ich część jest zagrożona wyginięciem. Ale ten problem jest bagatelizowany. Dlatego wykreowanie platformy językowej w postaci Muzeum Języka, które dbałoby o klasyfikację i dokumentację języków jest tak istotne.
Muzeum zwracałoby także uwagę na problem globalizacji języka oraz jego spłycania na rzecz emotikonów, gifów oraz innych form graficznych, co może stanowić problem dla przyszłych pokoleń.
Zofia Fedorów jest absolwentką Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, ale studiowała także na Universidade do Minho w Portugalii. Doświadczenie zawodowe zdobywała w kilku biurach architektonicznych. Obecnie pracuje w Kuryłowicz & Associates.
Lucyna Róg
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »