TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 07.11.2020 Kategoria: książki/publikacje, Wydział Architektury
Dr Mateusz Michalski przez kilka lat analizował synagogi stawiane w Polsce w XVII i XVIII w. Szukał zależności między ich wymiarami a mistyką liter – mającą duże znaczenie w kulturze i religii żydowskiej. Rezultaty swoich poszukiwań opisał w książce, która właśnie ukazała się nakładem Oficyny Wydawniczej PWr.
Monografia „Gematria, geometria i inne fenomeny w architekturze judaizmu” powstała na bazie rozprawy doktorskiej architekta. Jest dostępna w całości i na zasadzie otwartego dostępu na stronie internetowej Oficyny Wydawniczej Politechniki Wrocławskiej. Wkrótce będzie można kupić także papierową wersję książki.
Lucyna Róg: - Zacznijmy od liczb. Ile synagog stanęło na polskich ziemiach, w czasach gdy osiedliło się tu najwięcej Żydów, a więc w XVII i XVIII w.?
Dr Mateusz Michalski: - Takie szacunki podaje wielu autorów, ale nie sposób określić, który z nich może być najbliższy prawdy. Wiele z tamtych synagog było drewnianych i dzisiaj nie pozostał po nich nawet ślad.
To chociaż: o jakim rzędzie wielkości rozmawiamy?
Według żydowskich regulacji każda gmina powinna mieć synagogę. Już od XIII w. Kościół katolicki bardzo dbał o to, by w każdym mieście, niezależnie do tego czy małym, czy dużym, nie stawiano więcej niż jednej synagogi. Żydom zabraniano wznoszenia nowych domów modlitwy w miejscach, w których dotąd ich nie było, a także przebudowywania, rozbudowywania czy odbudowywania tych już istniejących. Kler widział bowiem duże niebezpieczeństwa w kontaktach chrześcijan z Żydami. Zezwalano im wobec tego jedynie na naprawy i to tylko za wyraźną zgodą biskupa, a od XVI wieku również tego rodzaju prace mogły być wykonywane bardzo rzadko. Żydzi znajdowali jednak sposoby, by obchodzić te kościelne zakazy. Korzystali z protekcji możnych panów, urzędników państwowych i samorządowych oraz właścicieli dóbr i za ich aprobatą budowali nowe synagogi. Na pewno więc tych obiektów było kilkaset.
Dlaczego było to możliwe?
Duży napływ ludności żydowskiej w XVII i XVIII w. wiązał się z rozluźnieniem pewnych zasad stosowanych wobec niej w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A to z kolei wynikało z sytuacji gospodarczej kraju, który Żydów po prostu potrzebował. Trudnili się głównie handlem, a także produkcją i rozprowadzaniem spirytusu i piwa, w ten sposób wpływając na dynamikę rozwoju miast. Innymi słowy: napędzali koniunkturę. Prowadziło to do pewnego absurdu – z jednej strony Żydzi byli niechcianą grupą społeczną, na którą co rusz nakładano najróżniejsze ograniczenia. Z drugiej uzyskiwali dość wysoką pozycję i sporo przywilejów, ułatwiających im prowadzenie interesów. Dzierżyli nawet monopole w dobrach kościelnych.
I to Kościół katolicki określał, jak może wyglądać żydowska synagoga.
To za dużo powiedziane, ale domyślam się, do czego pani nawiązuje. Faktycznie już w XVI w. synod piotrkowski, a więc Kościół katolicki, ustalił limity wysokości synagog. Określił też dopuszczalne miejsca ich lokalizacji. Musiały powstawać z daleka od rynku i kościoła oraz ulic, którymi mogła przechodzić procesja.
Kwestie tego, jak miała wyglądać synagoga, regulowało religijne prawo żydowskie. Obiekt przeznaczony do modlitwy musiał powstać tam, gdzie zebrał się minjan, czyli dziesięciu mężczyzn powyżej 13. roku życia, którzy byli konieczni do odmawiania konkretnych modlitw, takich jak kadisz, czy do czytania Tory. Synagogą mógł być jednak dowolny budynek czy nawet dowolne pomieszczenie, które posiadało okna – jeśli nie było możliwości postawienia osobnego obiektu.
Istniały oczywiście pewne zasady dotyczące budowania nowych synagog. Były dość ogólne, a jednocześnie skomplikowane interpretacyjnie. Zatem: synagoga powinna mieć okna i być usytuowana tak, by na ścianie zwróconej w kierunku Jerozolimy umieszczony był Aron ha-Kodesz, czyli szafa, w której przechowywane są zwoje Tory. Do tego obiekt powinien być wyniesiony w stosunku do innych budynków w mieście, a najlepiej gdyby znajdował się jeszcze przy jakimś cieku wodnym. Wszystkich tych zasad w Polsce oczywiście stosować się nie dało, m.in. ze względu na regulacje, że synagogi nie mogły być wyższe od kościołów.
Możemy w takim razie określić, jak synagoga powinna wyglądać w środku?
Tu także występowały różnice. W bożnicach typu hiszpańskiego naprzeciw szafy na rodały lokalizowano bimę, czyli rodzaj podium, z którego odczytuje się Torę. Tymczasem Żydzi niemieccy woleli sytuować bimę w centrum swoich bożnic, co oczywiście wpływało na całą architekturę obiektu.
W swoim doktoracie założyłem tezę, że właściwie Żydzi nie wykształcili jednego typowego schematu synagogi. Dostosowywali się do architektury funkcjonującej na danym terenie i w danym czasie, a jednocześnie próbowali to jakoś przełożyć na swoje prawa religijne, żeby zorganizować to, co jest dla nich najistotniejsze.
W książce podkreśla pan, że synagogi w Polsce miały w sobie coś wyjątkowego – bimy-podpory.
Chcąc być precyzyjnym, należałoby je określić jako bimy usytuowane między czterema filarami w sposób bardzo ściśle powiązany z konstrukcją podestu. To o tyle wyjątkowe rozwiązanie, że faktycznie po raz pierwszy pojawiło się w Polsce. Z tego typu strukturami nie mieliśmy do czynienia w architekturze do końca XVI w. Nie wiemy, jakie są korzenie bim-podpór i z czego wynikał fakt, że zaczęły licznie pojawiać się w nowobudowanych synagogach właśnie w naszym kraju. W swojej książce, posiłkując się pracą Tobiasa Lameya o bimach XVI-wiecznych synagog w Polsce, pokazuję pewne związki tych rozwiązań z przykładami architektury z różnych obszarów Europy i próbuję szukać powiązań tej formy architektonicznej z samą kulturą i religią judaistyczną.
Gdzie możemy zobaczyć najpiękniejsze bimy-podpory?
Zachowało się ich sporo, ale ich obejrzenie nie będzie łatwe. Do wielu synagog w Polsce nie da się tak po prostu wejść. Po drugiej wojnie światowej te bożnice, które ocalały, zostały przejęte przez Skarb Państwa i najczęściej przeznaczano je na obiekty kultury lub administracji jak np. archiwum państwowe w Synagodze Staromiejskiej w Rzeszowie.
Zainteresowanym polecałbym wybranie się do Tykocina na Podlasiu i podkarpackiego Łańcuta, gdzie znajdują się dwie najlepiej zachowane synagogi tego typu. Obie mają też charakter muzealny, zatem zwykły turysta bez problemu obejrzy ich wnętrza.
Ta w Tykocinie jest najbardziej urokliwa ze względu na wnętrze. Zachowało się tam wiele dekoracji i sama bima jest też bogato zdobiona. Jest to też dość ciekawy obiekt z punktu widzenia sposobu jego zachowania i konserwacji, dlatego że mamy tam warstwy z różnych okresów funkcjonowania synagogi i w związku z tym możemy obejrzeć XVII- i XVIII-wieczne dekoracje.
Z kolei synagoga łańcucka jest chyba najlepiej zachowanym obiektem architektury judaizmu w Polsce i moim zdaniem nieco niedocenianym, pewnie ze względu na bliskość innego zabytku, czyli zamku Lubomirskich i Potockich. Tymczasem jej wnętrza zachwycają. Zobaczymy tam m.in. piękną polichromię i ornamentykę. Do tego obiekt powstał w latach 60. XVIII w., więc jest już to przykład schyłkowej formy synagog z bimą-podporą.
Warto wybrać się także do Tarnowa. Tam z synagogi pozostała jedynie bima w formie trwałej ruiny. To świetny przykład zachowania pamięci miejsca.
Wspomniał pan o architekturze judaizmu. Podkreśla pan, że pojęcia architektury żydowskiej i architektury judaizmu nie są tożsame. Dlaczego to w ogóle ważne, by je rozróżniać?
Dyskusja na ten temat toczy się od końca XIX w. Na dobrą sprawę architektura judaizmu jest w pewnym sensie „wytrychem” – wyjściem z problemu, jakim jest zdefiniowanie czegoś, co umownie nazywamy architekturą żydowską. Bo czym jest architektura żydowska? Na pewno nie nurtem architektonicznym.
Problem może być nieco zagmatwany, zatem posłużę się przykładem. Wiemy, czym jest architektura polska. Tym terminem obejmujemy wszystkie obiekty, które powstają na terenie Polski i które wznosili polscy budowniczowie i architekci, a także w pewnym okresie naszej historii – twórcy z Włoch. Możemy powiedzieć, że ta architektura ma pewne konkretne cechy, i jesteśmy w stanie wskazać, co ją wyróżnia.
„Architektura żydowska” wizualnie niczym nie różni się od innych obiektów, które powstawały w danym czasie na terenie Polski. Te budynki mają dokładnie taką samą ornamentykę (albo bardzo zbliżoną) jak inne budowane w danym okresie, może są tylko uboższe w formie, bo prawo wymagało, żeby się zbytnio nie wyróżniały.
No dobrze – zatem może architekturę żydowską powinno definiować to, że wnosili ją Żydzi? Tyle, że tak nie było, bo nie dopuszczano ich do cechów rzemieślniczych, a w efekcie nie zostawali murarzami, a synagogi wznosili dla nich chrześcijanie.
I tutaj z pomocą przychodzi nam definicja architektury judaizmu, która opiera się na pełnieniu funkcji kultowej czy religijnej danego obiektu. To zmienia nasz sposób widzenia. Patrzymy na budynek przez pryzmat religii, a nie kultury, czyli tych cech, które są w kulturze zakorzenione. Nie interesuje nas więc, kto wzniósł budynek ani czym się dany obiekt wyróżniał, ale do jakich funkcji został stworzony. Nie zastanawiamy się zatem nad tym, czy forma dekoracji, która pojawia się w tej architekturze, ma cechy związane z judaizmem, bo najprawdopodobniej nie ma, ale skupiamy się na celu tej architektury, sposobie organizacji wnętrza, który wynika z liturgii, organizacji dekoracji czy historycznego lub religijnego uwarunkowania pewnego układu tych obiektów.
W swojej książce skupił się pan na pokazaniu związków wymiarów polskich bożnic z żydowską mistyką liter. Przyznaje pan w niej, że tych związków nie widać na pierwszy rzut oka, a ich poszukiwanie może się wydawać niedorzeczne. Nie obawiał się pan, że kilka lat pracy skończy się tym, że niczego nie uda się udowodnić?
Brak potwierdzenia też byłby wkładem w naukę, choć oczywiście nie na to liczyłem. Było dla mnie oczywistym, że wymiary synagog będą się powtarzać, bo mistyka liter jest bardzo mocno zakorzeniona w judaizmie. Nie wiedziałem tylko, do czego te wymiary odnieść i to stanowiło spore wyzwanie.
Zacznijmy jednak od początku. Gematria…
…to odmiana mistyki liter. System alfanumeryczny polegający na przetwarzaniu liter wyrazów w liczby. Konkretnym literom przypisuje on na stałe wartości liczbowe. Można je później przeliczać, porównywać do wartości innych słów, odnosząc je do siebie. Szczególną wartością liczbową w judaizmie jest np. 26, czyli tetragram – hebrajskie litery będące zapisem imienia własnego Boga w Biblii.
Chciałem sprawdzić, czy takie szczególne wartości będą też „zakodowane” w architekturze synagog. Najpierw stworzyłem więc bazę danych z wymiarami bożnic na terenie kraju i mając potwierdzenie o powtarzających się wartościach liczbowych w tych wymiarach, zacząłem szukać ich odpowiedników lingwistycznych. Szukałem więc znaczenia tych liczb w kulturze i religii żydowskiej. Te poszukiwania trwały dwa lata. Z pomocą przyszedł mi prof. Marcin Wodziński, kierownik Katedry Judaistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, który zwrócił uwagę na modlitwy, jakie pojawiają się w XVII i XVIII w. i zyskują większe znaczenie liturgiczne.
Przeliczanie ciągów wyrazowych w języku hebrajskim na pewne wartości liczbowe, poszukiwania związków wyrazowych, czyli wartości występujących po sobie w pewnych frazach oraz całości takich ciągów wyrazowych, czyli pełnych wersetów modlitw, doprowadziły mnie do wyników, które opisuję w książce.
Skąd pewność, że te związki nie są dziełem przypadku?
Wskazuje na to kilka kwestii. Jedną z nich jest fakt, że żadna z badanych przeze mnie synagog nie ma wymiarów opisanych w pozwoleniach udzielanych gminom żydowskim na postawienie bożnicy. Nie byłoby to pewnie dziwne, gdyby większość z nich przekraczała rozmiary wskazane w dokumentach. Tymczasem jest odwrotnie. Żydzi mogli budować większe synagogi, ale z jakiegoś powodu decydowali się na obiekty nieco mniejsze. Prawdopodobnie chodziło więc o znaczenie, jakie miały dla nich te wymiary, na które się decydowano. Poza tym korzystałem z rachunku prawdopodobieństwa, by wyliczyć, jaka jest szansa przypadkowego trafienia sześciu wartości wymiarów danej synagogi z konkretną modlitwą. Jest zbliżona do prawdopodobieństwo trafienia szóstki w Lotto.
Wskazuje pan na silne związki wymiarów bożnic z tekstami takich modlitw jak np. Tikkun Chacot.
Ta modlitwa daje nam stuprocentową zgodność w przypadku jednego obiektu – synagogi w Siemiatyczach, i pokrywa dużą część wymiarów innych badanych bożnic. Nie była więc reprezentatywna dla wszystkich synagog, ale z całą pewnością można stwierdzić, że mogła być punktem wyjścia przy rozmierzaniu bożnic. Inne modlitwy, z którymi udało mi się potwierdzić związki, to Kabbalat Szabat i Amida, czyli modlitwy wspólnotowe.
Tikkun Chacot jest w pewnym sensie wyznacznikiem emocji, jakie towarzyszyły Żydom, gdy stawiali badane przeze mnie synagogi. XVII i XVIII w. to czas, gdy w judaizmie rozpowszechniają się ruchy mistyczne i mesjanistyczne, co wynikało z potrzeby poszukiwania sensu w Torze. W XVII-wiecznych wojnach, głodzie i chorobach Żydzi zaczynają upatrywać końca świata i wyczekiwać nadejścia mesjasza. Tak rozwijają się ruchy kabalistyczne, które propagują na terenie Rzeczpospolitej modlitwę Tikkun Chacot. Do Polski dociera wraz z żydowskimi handlarzami, a z czasem trafia i do modlitewników.
Pana analizy pokazują ciekawy lingwistyczny obraz synagog.
W wymiarach zewnętrznych częściej odnajdujemy liczbowe odpowiedniki fragmentów modlitw odnoszących się do wygnania i tęsknoty za świątynią oraz za Jeruzalem. W wymiarach wewnętrznych przede wszystkim wyrażenia sławiące Boga. Świadczy to o szczególnym sposobie traktowania synagogi jako obiektu charakteryzującego się binarnością. Z jednej strony pojawia się uświęcone, nastawione na liturgię wnętrze, które w zamyśle, chwali Boga i wspomina jego przymioty, z drugiej mamy zewnętrze przypominające o tym, że Żyd jest tułaczem, utracił świątynię i ojczyznę, a w chwili obecnej znajduje się na obcej ziemi.
Rozmawiała Lucyna Róg
*Dr inż. arch. Mateusz Michalski – do niedawna pracownik Katedry Historii Architektury, Sztuki i Techniki na Wydziale Architektury PWr, obecnie skupił się na pracy zawodowej. Autor książki „Gematria, geometria i inne fenomeny w architekturze judaizmu”, a także serii artykułów na temat wybranych polskich synagog oraz rozdziału monografii dotyczącego synagog w Rzeszowie.
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »