TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Nie możemy jako uczelnia stać w miejscu

Data: 04.01.2016 Kategoria: życie uczelni

0DVRXPBwBfwctBkRo,kul_1813.jpg
O rosnącej pozycji Politechniki Wrocławskiej, budowie Geocentrum III i o przyszłorocznych wyborach rektorskich.  Profesor Tadeusz Więckowski, rektor PWr, podsumowuje mijający rok i opowiada o planach na przyszłość

Iwona Szajner: - Koniec roku sprzyja podsumowaniom. Jaka pierwsza myśl panu się nasuwa, gdy zapytam o największy sukces Politechniki w ostatnim czasie?
Profesor Tadeusz Więckowski: - Bez żadnego zastanowienia odpowiem, że wzrost pozycji Politechniki Wrocławskiej w Polsce i Europie. Tego dowodzą rankingi. Według miesięcznika „Perspektywy” jesteśmy najlepszą uczelnią techniczną w Polsce.
 
Dużą wagę przywiązuje pan do takich zestawień?
Niewielką. Chociaż jest to potwierdzenie naszej długoletniej i konsekwentnej pracy. Obecnie Politechnika Wrocławska jest uczelnią rozpoznawalną nie tylko w kraju, ale i za granicą. To pozycja mierzona sukcesami naszych studentów, naukowców, pracowników. Cel, który osiągamy krok po kroku.

Sukces jednak zobowiązuje…
Zgadza się, dlatego wyzwaniem jest utrzymać wysoką pozycję. Nie możemy jako uczelnia stać w miejscu. Przez długie lata byliśmy po drugiej stronie żelaznej kurtyny, co miało ogromny wpływ też i na naukę. Musimy więc w przyspieszonym tempie doganiać Zachód. I wspólnym siłami nam się to udaje. Ciągle się rozwijamy, stawiamy sobie coraz to nowe zadania.

O tym, że uczelnia się zmienia, świadczy choćby fakt utworzenia czterech nowych wydziałów. Od października we Wrocławiu działa Wydział Matematyki, w Wałbrzychu –Techniczno-Inżynieryjny, w Legnicy – Techniczno-Przyrodniczy, a w Jeleniej Górze – Techniczno-Informatyczny.
Bo Politechnika nie jest strukturą skostniałą i zakonserwowaną. Jesteśmy otwarci na nowe możliwości. Powstanie Wydziału Matematyki to tak naprawdę inicjatywa oddolna naukowców-matematyków, którzy mieli określoną wizję i dokładnie wiedzą, jak ją realizować. Dlaczego nie dać im szansy? Możemy tym samym pokazać, że Politechnika jako nowoczesny uniwersytet badawczy traktuje matematykę z dużym szacunkiem. W październiku na nowym wydziale rozpoczęło naukę ponad 600 studentów.

A pozostałe trzy nowe wydziały?
Na pewno znajdą się tacy, którzy się zastanawiają, czy w ogóle są nam one potrzebne. Zgodnie z prawem istniejące zamiejscowe ośrodki dydaktyczne mogliśmy całkowicie zlikwidować, albo przekształcić w samodzielne wydziały. Wybraliśmy drugą opcję, bo mamy świadomość, że jesteśmy częścią Dolnego Śląska. Uczelnia ma do wypełnienia ważną misję społeczną, której istotnym elementem jest właśnie aktywna obecność w regonie. Nie jesteśmy firmą komercyjną, w której liczy się tylko zysk finansowy. My mamy zachęcać młodzież do studiowania w Legnicy, Jeleniej Górze i Wałbrzychu. Mieszka tam dużo zdolnych młodych ludzi, których nie stać na naukę w wielkim mieście. Żeby zostać pełnoprawnymi absolwentami Politechniki Wrocławskiej wcale nie trzeba studiować we Wrocławiu.

I pewnie dobrze by jeszcze było, gdyby jako wykształceni inżynierowie znaleźli zatrudnienie w lokalnym przemyśle?
Zgadza się. Dla nas jest to wyzwanie, żeby tak ukierunkować nauczanie, aby wydziały kształciły specjalistów potrzebnych w konkretnych miejscach na Dolnym Śląsku. Konsultujemy tę kwestię z władzami miast i przedstawicielami lokalnej gospodarki. Mam nadzieję, że mój następca będzie dbał o dalszy rozwój tych wydziałów. Na tym korzystamy my jako uczelnia, ale przede wszystkim region i miasta, które goszczą u siebie Politechnikę.

Skoro rozmawiamy o dynamicznym rozwoju uczelni, nie sposób pominąć nowych inwestycji, jak Aleja Profesorów, Pasaż Studentów,  budynek D-20 wreszcie bez rusztowań czy H-14 przy nabrzeżu.
O tak, kampus Politechniki się zmienia, pięknieje. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ostatni czas to złote lata Politechniki Wrocławskiej, swoisty renesans.  Wszystko jednak, co osiągnęliśmy, zawdzięczamy naszej własnej pracy. Nikt nam niczego na tacy nie dał. Wprost przeciwnie, o to, co zbudowaliśmy, musieliśmy bardzo ciężko walczyć. Często wbrew niesprzyjającemu otoczeniu.
Społeczność Politechniki Wrocławskiej ma prawo nosić głowę bardzo wysoko za to, co zrobiła przez te ostatnie lata. Wszystkie środki, które mogliśmy na ten cel zdobyć, pozyskaliśmy i zainwestowaliśmy w naszą uczelnię.

Czy udało się wykonać najważniejsze remonty?
Zrobiliśmy już bardzo dużo, ale jeszcze nie wszystko. Kwestie inwestycji i remontów rozwiązujemy systemowo, czyli nie remontujemy na ślepo. Mamy przemyślaną koncepcję, która wpisuję się w strategię i plan modernizacji uczelni. Pozyskujemy środki zewnętrzne, ale też przeznaczamy na ten cel własne fundusze. Kilka ważnych inwestycji zakończy się w przyszłym roku.

Jakich?
Choćby nowe archiwum PWr, czyli Zapasowe Centrum Informatyczne przy ul. Gdańskiej, hala sportowa przy ul. Chełmońskiego, nabrzeże przy budynku H-14, parkingi przy C-6. Te inwestycje już trwają, a kolejne się rozpoczną. Cały czas modernizowane są wnętrza obiektów. Czeka nas na przykład potężna wymiana sieci zasilania. Politechnika pochłania potworne ilości energii elektrycznej.  A nasze systemy zasilania są już archaiczne. Nie chodzi jednak o doraźne rozwiązania, ale o kompleksową modernizację pod kątem przyszłościowym, żeby spełniała wymagania za 10 czy 15 lat.  
Inwestujemy też duże pieniądze w Kampus Prusa, zaczynamy modernizację Kampusu przy ul. Gdańskiej, ciągle ulepszamy nasze akademiki.

Zdarzają się jednak potknięcia. Jak choćby w przypadku Bilbiotechu. Niedawno trzeba było zamknąć dużą część budynku, bo zaczęły pękać ściany.
Tylko ci, którzy nic nie robią, nie rozumieją, że takie rzeczy mogą się dziać. Mimo odbiorów budowlanych i naszego nadzoru, okazało się, że pewne elementy konstrukcyjne zawiodły. W konstrukcji sufitu zastosowano atestowane kołki, które, jak się w praktyce okazało, nie spełniały wymagań. Wszystkie konieczne naprawy są jasno określone umową gwarancyjną, więc prace muszą zostać wykonane. 

Wiadomo już kiedy budynek ponownie zostanie oddany do użytku?
Bibliotech zostanie oddany do użytku na początku semestru letniego. Podobnie było z wadliwie wykonaną elewacją budynku D-20. Ona, na szczęście, jest już po wymianie.
Teraz budynek prezentuje się okazale, szczególnie z widocznym logo PWr, które w nocy świeci.
Kampus zmienia się i pięknieje w oczach. Przy okazji warto docenić tych wszystkich ludzi, których nie widać, ale za to widać efekt ich pracy. Mam na myśli tych, którzy projektują inwestycje, wykonują nadzór czy dbają o porządek i bezpieczeństwo na kampusie. To dzięki nim prezentuje się świetnie.
Chcemy, aby nasza uczelnia była naprawdę otwarta na młodzież. Nie będziemy się od nikogo odgradzać. Cieszy widok, gdy w cieplejsze dni, studenci leżą na trawnikach przy C-13 czy grają we freesbie przy D-21. Mamy nadzieję, że kolejnym takim miejscem stanie się nabrzeże Odry. Będzie ono w dzień otwarte dla wszystkich.

Kiedy będzie gotowe?
Szacujemy, że już na wiosnę.

Mówi pan o pozyskiwaniu funduszy na inwestycje. Przed nami nowa perspektywa unijna. Czy uczelnia dużo na niej skorzysta?
Planujemy wiele projektów. Niektórych nie można przerwać tak po prostu. W tej chwili mocno walczymy o środki na realizację Geocentrum III po drugiej stronie Odry. Liczę na to, że po ośmiu latach starań, wreszcie uda nam się zdobyć ziemię pod tę inwestycję. Wszystko wskazuje na to, że dzięki przychylności władz miasta umowę w tej sprawie podpiszemy już w lutym.
Nasze planowane inwestycje są zapisane w kontrakcie wojewódzkim. Dzisiaj walczymy, żeby nie zostały stamtąd wykreślone. Póki jestem rektorem zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pozyskać fundusze na te inwestycje.  Mamy na uwadze jeszcze budynek B-14, czyli Centrum Zaawansowanych Technologii Nano-Bio-Info nBIT. Do tej pory nie udało nam się pozyskać tych środków. Ale szanse na to są wciąż spore.

Czy teraz trudniej będzie pozyskać pieniądze z Unii Europejskiej?
Perspektywa unijna na lata 2014-2020 jest dużo trudniejsza, bardziej wymagająca w kwestii pozyskania funduszy. Potrzebny jest  wkład własny w projekty inwestycyjne. Wcześniej tego nie było. Na szczęście uczelnia na chwilę obecną ma zapewnione środki na ten cel. Ale wolę głośno o tym nie mówić, bo przyjąłem zasadę: ciszej będziesz, dalej zajedziesz. 

Panie Rektorze, zmienię nieco tematykę, bo od inwestycji budowalnych przejdziemy do nauczania. I to tego na poziomie gimnazjalnym i licealnym. Nie obawia się pan zmian, które mogą nastąpić w szkolnictwie?
Ma pani na myśli ostro dyskutowaną likwidację gimnazjum?  Mam poważne wątpliwości, czy faktycznie do tego dojdzie. Swego czasu byłem wielkim zwolennikiem systemu: osiem lat podstawówki, cztery – liceum. Ale to był system odpowiedni na  20-30 lat wstecz. Przez ten okres świat się bardzo zmienił. Dostęp do informacji spowodował, że teraz dzieci rozwijają się inaczej niż kiedyś. W związku z tym trzeba wypracować program przystający do naszych czasów. Według mnie nie ma co wywracać całego system znowu do góry nogami, trzeba by go lekko zmodyfikować. Sprawdziłby się model 4-4-4, czyli cztery lata podstawówki, cztery lata gimnazjum i cztery liceum. Wtedy jakość kształcenia byłaby na naprawdę dobrym poziomie, zwłaszcza że mamy świetnie przygotowanych nauczycieli gimnazjalnych.  Według wielu opinii, najsłabszym ogniwem są szkoły podstawowe. To tam najczęściej dzieci już są zniechęcane do nauki przedmiotów ścisłych. Potem wybierają kierunki humanistyczne, chociaż mogliby być świetnymi inżynierami.
Jeżeli chodzi o Zespół Szkól Akademickich, to nie obawiamy się przyszłości. Chętnych, żeby uczyć się u nas jest dużo. Jak zapadną decyzje ministerialne, wtedy będziemy się do nich dostosowywać. Pamiętajmy, że został nam w Polsce ostatni kapitał – nasza zdolna młodzież. Jeżeli to zmarnujemy, to następne pokolenie nam tego nie wybaczy.

Skoro mowa o pokoleniach, to jeszcze zerknijmy na chwilę wstecz. W tym roku Politechnika Wrocławska świętowała 70-lecie istnienia.
Tak naprawdę zakończymy je wspólnym posiedzeniem Honorowego Konwentu i Senatu Politechniki. Będziemy wtedy mówić o przyszłości uczelni i planach, ale też podsumujemy to, co się wydarzyło do tej pory. Świętowanie jubileuszy ma istotne znaczenie dla kształtowania świadomości akademickiej młodych ludzi. Uczelnia nie bierze się znikąd, buduje pozycję latami.
Odwołujemy się do dorobku naukowego niemieckiej Królewskiej Wyższej Szkoły Technicznej, sięgamy też do tradycji akademickiej Lwowa. Trzeba pokazywać, czego dokonali nasi poprzednicy. Akademickości nie da się zadekretować, to się wypracowuje, tworzy przez dziesiątki lat. Pokazanie tego, od czego wystartowaliśmy tu po wojnie, to oddanie hołdu tym, którzy budowali uczelnię.

Część z nich znalazła się na tablicy z nazwiskami profesorów tytularnych.
Pamiętam dyskusję na temat tablicy w Alei Profesorskiej. Niektórzy się uśmiechali pod nosem, inni pukali w głowę. A myśmy się zdecydowali pokazać naszych wybitnych naukowców od roku 1945. Profesorowie tytularni to sól każdej uczelni.
Widziałem, jak profesorowie przyprowadzają wnuczków, ktoś inny podjeżdża na rowerze, a jeszcze inny robi sobie zdjęcie przy tablicy. Studenci szukają, czy ich profesorowie już w tym zestawieniu są. I to jest ciągłość historii. Cieszę się, że 15 listopada odsłoniliśmy kolejne nazwiska profesorów.
Świętowanie jubileuszu jest ważne też dla studentów. Niech zobaczą, że ich uczelnia ma tak bogatą historię!

A pracownicy? Wiadomo już, czy w przyszłym roku wzrośnie wynagrodzenie?
Nie jesteśmy jednostką budżetową, w związku z tym nie dostajemy pieniędzy na wynagrodzenia. Wysokość środków, które otrzymujemy, zależy od wielu czynników, między innymi od liczby studentów, liczby pracowników dydaktycznych i naukowo-dydaktycznych, pozyskiwanych i realizowanych projektów, jakości badań i nauczania. Dzięki wysokim wskaźnikom mogliśmy przez trzy lata podnosić wynagrodzenia na stałe. Jeżeli te parametry nie ulegną pogorszeniu, będziemy mieli możliwość zmiany wynagrodzeń również w latach następnych. Bezpieczeństwo finansowe uczelni jest bezwzględnym priorytetem każdego rektora. Mam nadzieję, że mój następca będzie o tym zawsze pamiętał.

Ma pan już jakiegoś kandydata?
Odpowiem tak: wierzę w społeczność Politechniki. Mamy wielu świetnych profesorów tytularnych. Na pewno znajdzie się wśród nich rektor, który nie będzie dbał tylko o swoje własne, prywatne interesy, ale o dobro uczelni.

Czyli nie uda mi się od pana wyciągnąć żadnego nazwiska? A co pan zamierza robić, jak w czerwcu przestanie być rektorem?
Na pewno muszę odpocząć. Jestem to winien moje rodzinie. Tak naprawdę ostatnich kilkanaście lat było wyciętych z życia - osiem lat bycia rektorem i sześć na stanowisku prorektora. Wreszcie będę mógł spokojnie zająć się pracą naukową, chociaż wiem, że po tak długiej przerwie nie będzie to łatwe. Cały czas jestem kierownikiem Katedry Telekomunikacji i Teleinformatyki, wrócę więc spokojnie do swojej roboty.

Spokojnie? Po tak intensywnej pracy na uczelni na stanowisku rektora?
W takim razie zapiszę się do „loży szyderców” (śmiech). Będę mógł krytykować władzę, komentować decyzje i posunięcia, a nawet protestować. Nudzić na pewno się nie będę.
Rozmawiała Iwona Szajner
Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję