TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 13.10.2014 Kategoria: historia
Pamięć nie zna granic czasu – mówił dr Zbigniew Lubczyński ze Stowarzyszenia Elektryków Polskich składając kwiaty nad grobem profesora Kurdziela. W poniedziałek odsłonięto tablicę z okazji 110 urodzin naukowca
Po mszy św. w kościele przy ul. Bujwida złożone zostały kwiaty na jego grobie. Spotkali się: rodzina profesora Kurdziela - córka Danuta Petri z mężem i dziećmi (córką Joanną i synem Januszem) oraz syn profesora Andrzej z synami Piotrem i Pawłem, profesor Andrzej Wiszniewski, profesor Andrzej Mulak, profesor Adam Skopiec, dr Czesław Stec, profesor Janina Pospieszna, studenci i współpracownicy z Wydziału Elektrycznego, Instytutu Podstaw Elektrotechniki i Elektrotechnologii Politechniki Wrocławskiej oraz wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Elektryków Polskich.
Po uroczystościach na cmentarzu, w budynku D-1 przy placu Grunwaldzkim, nad wejściem do Laboratorium Elektrotechniki Teoretycznej, odsłonięta została tablica upamiętniająca profesora. Chwilę później w D-20, podczas sesji naukowej poświęconej profesorowi Kurdzielowi, mistrza wspominali jego uczniowie.
– W relacjach z pracownikami potrafił wprowadzić wzajemną bezpośredniość, sumienność, obowiązkowość, szacunek, a nawet specyficzny lwowski humor – opowiadał dr Czesław Stec, bliski współpracownik profesora. Wspominał też spotkania przy nalewkach i wyprawy górskie w Gorgany i Czarnohory, gdzie profesor dał się poznać jako pełen humoru gawędziarz.
Józef Pękala z Opolszczyzny opowiadał o swoich egzaminach wstępnych: - Zaliczyłem egzamin pisemny, ustny miałem za dwa tygodnie. W kieszeni pusto, a tutaj w perspektywie dwa tygodnie we Wrocławiu. Poszedłem do dziekanatu i opowiedziałem o swojej sytuacji. Nagle wyszedł profesor Kurdziel i powiedział: – Chodź za mną. Zaprowadził mnie przed oblicze komisji i kazał przeprowadzić egzamin ustny od razu. Potem dowiedziałem się, że jestem studentem pierwszego roku, dostałem akademik i stypendium. Skończyły się moje problemy – opowiadał wzruszony.
Wielu studentów profesora Kurdziela wspominało mordercze egzaminy z elektrotechniki. – Profesor powiedział do mnie, że nie zdałem egzaminu, bo nie słuchałem wykładów. Rzucił jednak koło ratunkowe. Kazał mi się uczyć przez wakacje i cały czas był do mojej dyspozycji – egzamin poprawkowy zdałem bez problemu – mówił dr Stanisław Chęciński.
Kilka anegdot o ojcu opowiedziała Danuta Petri: - Kiedyś tato powiedział studentom, że w gablocie wywiesi zadania na kolokwium i kto nauczy się je rozwiązywać, może przyjść na wcześniejszy termin. Nikt się nie zgłosił. Ojciec dał te same zadania na kolokwium. Studenci nie wierzyli własnym oczom. Nikt nie nauczył się tych zadań, bo myślał, że Kurdziel żartuje. Tymczasem ojciec dotrzymał słowa.
Profesor Roman Kurdziel pochodził z Przemyśla, studiował na Politechnice Lwowskiej. W 1945 r. skierowano go na Dolny Śląsk jako delegata Centralnego Zarządu Przemysłu Elektrotechnicznego. Profesor Kazimierz Idaszewski zatrudnił go na Politechnice Wrocławskiej jako adiunkta w Katedrze Urządzeń Elektrycznych. W 1954 r. przejął obowiązki kierownika Katedry Elektrotechniki Ogólnej, pozostając na tym stanowisku aż do emerytury. W latach 1959-1962 był prorektorem Politechniki Wrocławskiej.
Od 1930 roku był członkiem Stowarzyszenia Elektryków Polskich, a od 1959 roku wiceprzewodniczącym Wrocławskiego SEP oraz członkiem zarządu oddziału wrocławskiego.
Zmarł w grudniu 1978 roku.
Małgorzata Jurkiewicz
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »