TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 14.04.2021 Kategoria: aktywność studencka, konkursy/stypendia, Wydział Architektury
Zamiast jednego monumentalnego obiektu – osiem pawilonów – każdy o innym charakterze i architekturze. To pomysł studentki PWr Alicji Kowalewskiej na Centrum Dialogu Międzywyznaniowego w Pekinie. Jej projekt zdobył drugie miejsce w międzynarodowym konkursie architektonicznym „Faith”.
Konkurs zorganizowała platforma UNI skupiająca ponad 150 tys. architektów i projektantów z całego świata. Regularnie ogłasza ona konkursy projektowe, proponując ich uczestnikom konkretne tematy i lokalizacje. Koncepcje zgłoszone do konkursu „Faith” oceniało międzynarodowe jury złożone z architektów z Chin, Portugalii i Bangladeszu.
Projekt, dzięki któremu Alicja Kowalewska, studentka Wydziału Architektury PWr, zdobyła drugie miejsce w konkursie – jest zarazem jej pracą dyplomową. Przygotowała ją pod opieką dr. inż. arch. Jerzego Gomółki z Katedry Architektury Użyteczności Publicznej, Podstaw Projektowania i Kształtowania Środowiska.
Wyzwanie polegało na zaprojektowaniu miejsca w Pekinie, w którym każdy – niezależnie od wyznania lub jego braku – znajdzie ukojenie, nadzieję lub samotność, jeśli to jej właśnie szuka. Takie miejsce powinno być przyjazne dla użytkowników, gwarantować im intymność i przestrzenie do wyciszenia się, a także powinno wizualnie zmieniać się wraz z porami roku.
Szczegóły na temat konkursu tutaj.
Teren zaproponowany przez organizatorów znajduje się w dzielnicy Doncheng w bezpośrednim sąsiedztwie reliktów muru Dynastii Ming. Do tego wpisuje się w miejską sieć zielonych przestrzeni. Dlatego nasza studentka nie chciała projektować tam dużego obiektu, który – jej zdaniem – zaburzałby charakter miejsca pełnego natury i pozostającego jednym z nielicznych obszarów w Pekinie o tak niskim wskaźniku gęstości zabudowy.
Uznała więc, że znacznie lepszym pomysłem będą pawilony. – Które nie odwoływałyby się swoją architekturą do żadnej konkretnej religii, ale tworzyłyby sacrum poprzez świadome zaprojektowanie nastrojów i emocji, jakie mogłyby wywoływać – przekonuje autorka.
Pawilony powstałyby w dwóch rozmiarach. Służyłyby medytacji lub integracji z innymi odwiedzającymi. Ich otoczenie miałoby stanowić przedłużenie tego, co skrywałyby ich wnętrza.
Budynki zlokalizowano by wzdłuż wijącej się ścieżki o symbolicznym charakterze. Miałaby ona odzwierciedlać drogę życia, na której pawilony byłyby kolejnymi krokami milowymi. Docieranie do nich stanowiłoby alegorię przemijającego czasu.
Projektując pawilony Centrum Dialogu Międzywyznaniowego w Pekinie, studentka oparła się też na idei czterech żywiołów – od wieków uważanych za mistyczne, tworzące strukturę świata i rezonujące z ludzką duszą. Odwróciła jednak kolejność występowania żywiołów – według teorii Platona opisującej doskonałość świata. Wodę zestawiła więc z ogniem, a powietrze z ziemią. - Relacja ta byłaby widoczna zarówno w pawilonach małych, skoncentrowanych na wybranym żywiole, jak i w tych dużych, gdzie stałaby się częścią większej myśli – tłumaczy.
Pawilon Powietrza tworzyłyby słupy podtrzymujące dach, pomiędzy którymi rozpostarta byłaby pół-transparentna tkanina, delikatnie falująca pod wpływem wiatru, a jednocześnie wpuszczająca go do wnętrza. Odwiedzający centrum mógłby tam medytować, kołysząc się w podwieszonym do sufitu koszu. Otoczenie pawilonu zostałoby wysypane żwirem, by – jak tłumaczy autorka – „nie zaburzać przepływu wiatru oraz tworzyć uczucie pustki i pozornej nicości, z której rodzi się podmuch”.
Dookoła Pawilonu Ziemi rosłyby bujne kwiaty. Aby zapewnić więcej prywatności i osłonić go przed silnym słońcem, jego wnętrze zostałoby wydzielone pionowymi deskami. W środku znalazłoby się miejsce do siedzenia.
Z kolei Pawilon Ognia byłby jedynym małym pawilonem, w którym liczba odwiedzających nie byłaby ściśle określona. Znalazłby się pośrodku pola popiołu i spalonej ziemi. Pod zadaszeniem opartym na czterech nogach (słupach z ziemi ubijanej o wymiarach 50 na 50 cm) umieszczono by palenisko, w którym użytkownicy mogliby rozpalać ogień.
Pawilon Wody autorka zaplanowała pośrodku niewielkiego zbiornika wodnego, do którego prowadziłaby drewniana kładka. Architektura tego obiektu byłaby analogiczna do Pawilonu ziemi, ale poprzez umieszczenie na sztucznej wyspie i zmianę otoczenia, odczuwałoby się tę przestrzeń w inny sposób.
Po przejściu przez cztery żywioły odwiedzający docieraliby do Pawilonu Matka. Jego prostą elewację zdobiłyby niewielkie otwory, wpuszczające do środka punktowe światło – niczym gwiazdy.
– Pasjonaci ciał astralnych z łatwością dojrzeliby na elewacjach wzory konstelacji zodiakalnych – dodaje autorka. – To właśnie od położenia tych gwiazd w dniu narodzin określa się kultywowany w wielu wierzeniach znak zodiaku.
Pawilon Matka prawdziwe piękno skrywałby jednak w środku. Jego posadzka byłaby miękkim materacem, po którym chodziłoby się boso. Ściany zdobiłyby pół-transparentne jasne tkaniny rozciągnięte w stronę otworów doświetlających. We wnętrzu można byłoby skorzystać z ogólnodostępnych koców obciążeniowych, które dopasowane do masy ciała użytkownika, dają poczucie ukojenia i bezpieczeństwa (porównywane przez niektórych do doświadczeń z łona matki). We wnętrzu unosiłby się też delikatny, kojący zapach rozpylanych olejków eterycznych o nutach skórzanych. – Wnętrze miałoby budzić w nas uczucie matczynej troski – opowiada studentka. - Pierwotne poczucie bycia zaopiekowanym i przytulonym.
Otoczenie tego pawilonu stanowiłby wydzielone miejsca wyciszenia i medytacji.
Kolejny obiekt na trasie to Pawilon Natura, w którego wnętrzu panowałby półmrok. Posadzkę tworzyłaby tam kopna ziemia z wydeptaną ścieżką. W centrum tej przestrzeni znalazłaby się sadzawka, do której z otworu w dachu spływałaby kolumna wody. Odwiedzający mogliby tam rozsiąść się na przygotowanych miejscach i oddać medytacji z widokiem na świetlisty słup spływającej fontanny. Pomieszczenie doświetlałyby poziome, wąskie otwory znajdujące się przy posadzce. Tam gdzie padałoby światło, rósłby mech i drobne paprocie. Czułoby się tam wilgotny zapach ziemi.
Dalej ścieżka wiodłaby do Pawilonu Wspólnotowego, którego sercem pawilonu byłaby w pełni wyposażona kuchnia społeczna. Tam organizowano by wszelkiego rodzaju warsztaty i zajęcia kulinarne. Byłoby to także miejsce, w którym można by przygotowywać, a następnie wydawać posiłki dla ludzi dotkniętych ubóstwem. Kuchnia miałaby charakter otwarty i byłaby połączona z wielofunkcyjną salą ze stołem i krzesłami. Po zewnętrznej stronie tego pomieszczenia autorka zaplanowała niewielkie podwyższenie i rzędy miejsc do siedzenia, mogące służyć funkcjom rekreacyjnym lub obrzędowym. Przed pawilonem byłby też niewielki plac. W ścianie budynku znalazłyby się natomiast szafa i lodówka społeczna, do których można by przekazywać odzież i żywność dla ubogich i osób w kryzysie bezdomności.
Ostatni punkt to Pawilon Żałoby, który pozwalałby godnie przeżyć ciężkie chwile po stracie. Autorka projektu zaplanowała w nim stopniowe ograniczanie bodźców ze świata zewnętrznego i wprowadzenie trzech poziomów ciszy.
- Poprzez zastosowanie wąskich, pionowych otworów do wnętrza pierwszego korytarza wpadałaby ograniczona, ale wciąż dosyć duża ilość światła i hałasu otoczenia – opowiada. - Przechodzilibyśmy więc wzdłuż otworów, pełni wspomnień, aby za chwilę znaleźć się w przestrzeni, w której jest już dużo ciszej, oświetlonej skąpo delikatnym paskiem rozproszonego światła wydobywającego się spomiędzy szczeliny między ścianami. Stąd wchodzilibyśmy do miejsca, które charakteryzowałaby absolutna cisza. Ze szczeliny pośrodku sufitu wpadałaby wąska strużka jasności. To miejsce sprzyjałoby zadumie, kontemplacji i przeżywaniu żałoby, równocześnie łącząc nas ze światem duchowym i własnymi emocjami. Wychodząc i przechodząc przez kolejne etapy, doświadczalibyśmy wzrostu nadziei i stopniowego powrót do życia.
W otoczeniu pawilonu znalazłby się sadzawka i ściany, w których otworach odwiedzający mogliby zostawiać różne przedmioty jako wyraz pamięci o bliskich zmarłych. Mogłyby to być świeczki, znicze, kamienie, listy czy niewielkie przedmioty i pamiątki kojarzące się z daną osobą.
W kompleksie studentka zaplanowała też prosty pawilon techniczny.
Budynki powstałyby na rzucie kwadratu 10x10 m lub 3,5x3,5 m. Cechowałyby je prostota i minimalizm. Jak podkreśla studentka, jej projekt „tworzony w szczerości formy i materiałów”, nie ukrywa elementów instalacyjnych, nadproży czy spadków dachu. Proste pawilony otaczałyby ściany (o trzech wysokościach) kadrujące widoki. Miałyby też dodatkowo, poprzez swoje ułożenie, rozbijać dźwięki wielopasmowej ulicy, która sąsiaduje z tym terenem.
Autorka podkreśla też, że centrum miałoby powstać w mieście dużych nierówności społecznych, zbytku, przepychu i częstego kiczu - dlatego miałoby stanowić przeciwwagę i próbę powrotu do natury i tradycji. Z tego powodu zdecydowała się na użycie materiałów o niskim śladzie węglowym – lokalnych, trwałych i pięknych w swojej surowej formie. Postawiła m.in. na technologię ziemi ubijanej (przed wiekami wykorzystywaną w Pekinie do budowy murów obronnych) i włókno celulozowe powstające w procesie recyklingu makulatury.
Jak podsumowuje Alicja Kowalewska, jej koncepcja zakłada budowę miejsc do kontemplacji i zadumy odpowiadających potrzebom duchowym ludzi o odmiennych tradycjach i przyzwyczajeniach. – Dlatego w swoim projekcie porzuciłam utarte schematy, równocześnie czerpiąc z pełnego spektrum rozwiązań historycznych i transponując je na język nowoczesności – przekonuje autorka.
Lucyna Róg
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »