TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Doktorantka PWr projektuje domy dla szejków

Wpis może zawierać nieaktualne dane.

Martyna Stasiniewska z Wydziału Architektury od ponad półtora roku mieszka w Dosze - stolicy Kataru. Wyjechała tam wraz z mężem, dr. inż. Konradem Cyprychem z Wydziału Chemicznego, który odbywa staż podoktorski na A&M Texas University

katar_01.jpgObydwoje szukali możliwości dalszego rozwoju naukowego za granicą. Myśleli o państwie anglojęzycznym, w którym każde z nich mogłoby realizować się w swoich dziedzinach badawczych. – Kataru w ogóle nie braliśmy pod uwagę – mówi Martyna Stasiniewska. – Propozycja wyszła od prof. Wiesława Królikowskiego z Texas Agricultural and Mechanical University, który szukał pracownika do pracy w laboratorium w Katarze. To on rozwiał nasze obawy dotyczące życia i pracy w kraju arabskim – dodaje.

Nie dla zwyczajnych klientów

Martyna Stasiniewska jest doktorantką na Wydziale Architektury, pracę pisała pod opieką prof. Aliny Drapelli-Hermansdorfer i teraz czeka na obronę doktoratu. W Katarze pracuje jako architekt freelancer. Obecnie realizuje już swój drugi projekt architektoniczny. – Pierwszy robiłam wspólnie z kolegą. To był projekt wnętrz czterech pałaców. Następne zlecenie pojawiło się z polecenia, bo klient dowiedział się, że zajmuję się tematyką budynków i pomieszczeń dla osób z niepełnosprawnościami. Zlecił mi zaprojektowanie domu z uwzględnieniem potrzeb jego 9-letniego syna, który porusza się na wózku – opowiada doktorantka PWr.

Jej klientów trudno określić jako „zwyczajnych”. W Dosze żyje ponad 2 mln ludzi, z czego 200 tys. stanowią Katarczycy, szejkowie, biznesmeni lub piastujący wysokie stanowiska rządowe. – Raczej nie ma okazji, żeby spotkać takich ludzi przypadkowo na kawie – wyjaśnia Martyna Stasiniewska. Zdradza, że jej pierwszy klient jest właścicielem sieci hoteli na Półwyspie Arabskim i Londynie. Drugi to dyrektor do spraw bezpieczeństwa podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, które odbędą się w Katarze w 2022. – Nie są to osoby dostępne dla przeciętnego śmiertelnika, a ja wiem, jak będzie wyglądała ich sypialnia – śmieje się architektka. Podkreśla, że możliwość poznania takich katarskich rodzin ma dla niej ogromne znaczenie. Pozwala to też na obalanie stereotypów, które mamy na temat codziennego życia w krajach arabskich. Dlatego śmieszą ją pytania, czy nosi burkę albo czy w ogóle może wychodzić sama na miasto.

Ciekawe różnice kulturowe

Przyznaje jednak, że początki ich pobytu w tym kraju nie były łatwe, bo przyjechali akurat miesiąc po wybuchu konfliktu dyplomatycznego między Katarem a Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Natrafili na blokadę granic i transportu lotniczego oraz morskiego. Wiązało się to z brakiem wielu produktów w sklepach i znacznym skokiem cen. – Okazało się też, że prawo jazdy mojego męża nie jest uznawane w Katarze, musiał więc zdawać tam egzamin jeszcze raz. Poruszanie się samochodem to podstawa, bo w Dosze w ogóle nie ma komunikacji miejskiej. Mi się upiekło, bo po jakimś czasie polskie prawa jazdy znowu były ważne – opowiada Martyna Stasiniewska. Dodaje, że życie w Katarze jest zdecydowanie droższe niż w Polsce. – Wcale nie zarabiamy tutaj gór złota, jak niektórzy sądzą. Na pewno uda nam się coś odłożyć, ale też musimy z czegoś żyć – tłumaczy.

katar_03.jpgPolka zwraca uwagę, że istnieją duże różnice kulturowe, które choć mogą wydawać się Europejczykom dziwne, wcale nie muszą jednak być uciążliwe. Wymienia choćby inne zasady przyjmowania przez Arabów gości – takie spotkania odbywają się albo w pokojach wspólnych, albo tylko dla mężczyzn. W niektórych restauracjach też są wydzielone osobne strefy – rodzinna i męska - podobnie jak w urzędach i szpitalach. Ubiór tam jest skromniejszy, ale nosi się spodnie szorty, bluzki z krótkimi rękawami bez dekoltu, są plaże, na których można opalać się w bikini. Doktorantka podkreśla, że powszechne wyobrażenie o roli kobiety w Katarze jest mylne.

– Wydaje nam się, że kobieta w kraju arabskim nie ma żadnych praw, mąż o wszystkim decyduje i nawet za nią myśli, zakłada jej burkę, a jak mu się ona znudzi, to bierze sobie nową. Moi klienci mają tylko jedną żonę, od tych kobiet właśnie zależy, jak będzie wyglądał dom, pokoje, meble. Owszem, tutaj rolą kobiety jest dbanie o dom i dzieci, mężczyzna zarabia, inwestuje. Kobieta jednak nie sprząta i nie gotuje, od tego ma służących, ona bardziej tym domem zarządza. – mówi doktorantka z W1. – Dlatego jak mam obraz typowej „matki Polki”, która pracuje, gotuje, wozi dzieci do szkoły, sprząta, to ta burka w Katarze wcale nie wydaje się taka zła – żartuje. Dodaje, że z jej obserwacji wynika, że Europejki, które tu mieszkają, nie są zbyt „wyrywne” do pracy.

– Wygody życia, basen, spa, możliwość ciągłego bycia z dziećmi, gdy mąż ma stabilną, dobrze płatną pracę, mogą skusić chyba każdego – opowiada. Doktorantka podkreśla jednak, że Katarki chętnie studiują i to na takich wymagających kierunkach, jak np. fizyka. – Tam akcja „Dziewczyny na Politechniki” wcale nie jest potrzebna – śmieje się Martyna Stasiniewska.

Domy jak pałace

Przez półtora roku zdążyła zwiedzić kraj, biwakować na pustyni, przeżyć kilka burz piaskowych i oglądać dzikie wielbłądy w naturze. Miała też okazję dokładnie poznać specyfikę współczesnej architektury Kataru. Zwraca uwagę na to, że odmienność tamtejszej zabudowy wynika nie tyle z różnic kulturowych, co klimatycznych i finansowych.

katar_02.jpg– W Katarze dominuje zabudowa grupowa, odległości między budynkami są bardzo małe, a mieszkania bardzo ciemne, to wszystko ze względu na upały. Domy różnią się od naszych, ale to z kolei wiąże się z zupełnie inną sytuacją majątkową mieszkańców Kataru. Najmniejszy dom, który projektowałam ma 900 m kwadratowych, największy 6 tys. W każdym budynku mieszka duża rodzina i jest miejsce dla służby. To ogromne pałace, gdzie mieszczą się  baseny, sauny, prywatny salon piękności, łaźnie, garaż na 12 samochodów. Standardem jest, że każda sypialnia ma swoją łazienkę i garderobę, nawet ta dla małych dzieci – wymienia architektka.

Ogromne wrażenie zrobiła na niej historyczna architektura arabska i jej ornamentyka. Są to zdobienia z jednej strony złożone geometrycznie, a z drugiej proste i powtarzalne.  – Te fantastyczne wzory stosuje się od lat w oknach i na dachach jako dekoracje. Zmienia się materiał, gabaryty, bo można pokryć tymi ornamentami wielkie wieżowce jak np. Doha Tower, ale to ciągle są te same wzory – opowiada doktorantka PWr. Z kolei denerwuje ją, że Katar nie ma szacunku do własnej historii i ciągle się tam wyburza stare budynki. – To jeden wielki plac budowy. Mieszkamy w Dosze przy ulicy, która kiedyś była główną ulicą handlową, odchodzącą od portu. Miała niską zabudowę – setki identycznych małych, białych domów z podcieniami. To były domy rybaków, rzemieślników. Dokładnie rok temu zburzono ostatnie z nich, dziś są tam dwa kolejne pasy jezdni – opowiada ze smutkiem. Mam wrażenie, że Katar cały czas pokazuje światu innowacyjną architekturę, pieniądze, możliwości, a chce ukryć to, że kiedyś to była po prostu rybacka wioska.

Cały świat w jednej grupie

Doktorantka zdążyła jednak przyzwyczaić się do wielu kulturowych odmienności, niektóre nawet bardzo polubiła, jak na przykład tamtejszy sposób biesiadowania. Polega on na tym, że posiłki spożywane są rękami z miski na siedząco lub półleżąco. – Uwielbiam to! Smak potraw jest zupełnie inny – mówi Martyna Stasiniewska. 

katar_05.jpgCieszy się, że wraz z mężem mają okazję poznać ludzi i zwyczaje tego kraju. Ich trzyletni syn chodzi do międzynarodowego przedszkola, gdzie wszyscy posługują się językiem angielskim, ale też uczą się arabskiego. W grupie ma dzieci z Egiptu, Wielkiej Brytanii, USA, Chorwacji, Tajlandii, Kenii i Libanu. – Cały świat w jednej grupie. Nie wiem, czy gdziekolwiek indziej miałby możliwość zetknięcia się z taką różnorodnością kultur – uważa doktorantka z Politechniki.

Z kolei jej mąż, dr Konrad Cyprych pracuje pod kierownictwem wybitnego polskiego naukowca – prof.  Wiesława Królikowskiego.  – Cenię sobie możliwość oddzielenia pracy naukowej od dydaktycznej. Choć bardzo lubię zajęcia ze studentami, to tutaj mogę skupić się tylko na pracy w laboratorium – mówi dr Cyprych. Do tego samego zespołu jakiś czas temu dołączył dr Leszek Mazur z Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej, który zastąpi dra Krzysztofa Świtkowskiego z Politechniki Warszawskiej.

Za kilka miesięcy ich pobyt w Katarze się skończy. Martyna Stasiniewska nie wyklucza jednak powrotu, bardziej jednak w charakterze konsultantki lub dla pozyskania zleceń projektowych.

ISZ

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2025

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję