TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 19.12.2020 Kategoria: aktualności ogólne, nauka/badania/innowacje, Wydział Inżynierii Środowiska
Opady śniegu z początku grudnia wśród wielu osób obudziły nadzieję, że może w tym roku we Wrocławiu będziemy mieli „białe święta”. Dokładne analizy pokazują jednak, że ten entuzjazm był przedwczesny, bowiem szanse na śnieg są bardzo małe.
Okazuje się, że w latach 1961–2019 pokrywa śnieżna większa niż 10 cm występowała we Wrocławiu w Wigilię jedynie cztery razy. Było to 12 cm w latach 1961, 1963 i 1986, 10 cm w 2001 r. i 14 cm w 2010 r. Pomiary wykazują, że śnieg, nawet jeśli pada, to ze względu na coraz wyższe temperatury powietrza szybko się topi. Nawet w obszarach górskich pokrywa śnieżna występuje coraz krócej i jest znacznie mniejsza.
W ostatnich dziesięciu latach średnia temperatura we Wrocławiu w Wigilię tylko raz była ujemna i wynosiła –0,5 st. C (w 2010 roku). W latach 2011–2019 zawsze była dodatnia i wynosiła średnio 5,6 st. C. Co więcej – średnia temperatura dnia 24 grudnia 2017 roku wynosiła rekordowe 9,7 st. C.
Również analiza danych o maksymalnej pokrywie śnieżnej we Wrocławiu w latach 1961-2019 nie pozostawia złudzeń co do trendu śnieżności zim w kolejnych latach.
W Polsce za mroźny i obfity w opady grudzień odpowiada w znacznej mierze specyficzny układ ośrodków niskiego ciśnienia. Aby spadł śnieg, potrzeba określonych warunków meteorologicznych, które najpierw spowodują napływ ciepłych i wilgotnych mas powietrza znad środkowego Atlantyku, a następnie spływ chłodnego arktycznego powietrza z północnego-wschodu.
– Niestety wobec zmian zachodzących w atmosferze i globalnego ocieplenia, tego rodzaju warunki coraz trudniej przewidzieć z dużym wyprzedzeniem – podkreśla dr hab. inż. Bartosz Kaźmierczak, prof. uczelni, dziekan Wydziału Inżynierii Środowiska – Wspomniane zmiany klimatu odczuwalne są również w Polsce. Nie dość, że jest coraz cieplej, to zima przesuwa się w czasie. Do tej pory za miesiące zimowe uważano grudzień, styczeń i luty – jak w klimacie kontynentalnym. Obecnie sytuacja upodabnia się do tej na zachodzie Europy, gdzie zima trwa od stycznia do marca. W rezultacie w ostatnich latach śnieg w grudniu występuje głównie na obszarach górskich. Wszystko wskazuje na to, że we Wrocławiu białe święta Bożego Narodzenia będziemy mieli niestety coraz rzadziej – dodaje.
Co ciekawe, żeby dany dzień mógł być uznany za „biały”, muszą zostać spełnione określone warunki. Pomiary pokrywy śnieżnej w Polsce i na świecie wg zaleceń Światowej Organizacji Meteorologicznej notuje się z dokładnością do 1 cm, wszystkie obserwacje mniejsze niż 1 cm określa się jedynie jako ślad opadu.
– Pomiary wykonywane są na godzinę 6 UTC, a jeśli pomiędzy kolejnymi terminami pomiaru warunki meteorologiczne nie pozwolą się utrzymać pokrywie śnieżnej lub padający śnieg stopi się, to wtedy notowana jest wartość 0. Gromadzi się wówczas jedynie informację opisową, że opad śniegu występował w ciągu doby – wyjaśnia prof. Bartosz Kaźmierczak.
W ostatnich latach w naszym kraju trudno jest z dużym wyprzedzeniem przewidzieć pogodę w okresie świąteczno-noworocznym – zdarzały się opady deszczu, silne wiatry, bywało ciepło, ale zima potrafiła też „zaskoczyć drogowców”. Dlaczego przewidywanie pogody jest tak trudne? Okazuje się, że sporym wyzwaniem jest w tym wypadku właściwa i szybka analiza ogromnej liczby danych.
Stan atmosfery w danej chwili, określony mianem „pogody”, jest bezpośrednią konsekwencją nieustannej cyrkulacji powietrza wywołanej ruchem obrotowym Ziemi, ale także zależy od takich elementów jak stan oceanów (temperatura warstwy powierzchniowej), występowanie prądów oceanicznych, ukształtowanie lądów (oraz wilgotność ich powierzchni) czy przemieszczanie się wiatrów stratosferycznych.
– Prawidłowy opis tych wszystkich parametrów, wraz z ich wpływem na proces formowania pogody, wymaga dostarczenia bardzo dużej liczby danych obserwacyjnych i pomiarowych. Do każdorazowego przygotowania prognozy w skali całej kuli ziemskiej wykorzystuje się ponad 4 mln tego typu danych – mówi prof. Bartosz Kaźmierczak. – Wykorzystanie numerycznych modeli pogody pozwala na znacznie dokładniejsze przewidywanie pogody, stad też powiedzenie „zima zaskoczyła drogowców” będzie traciło na znaczeniu lub będzie dotyczyło bardziej kwestii organizacji służb drogowych niż niepewności prognozy pogody – dodaje.
Badania związane ze skutkami zmian klimatycznych prowadzone są na Wydziale Inżynierii Środowiska w ścisłej współpracy z IMGW-PIB. Instytut dostarcza informacji o pogodzie i klimacie, które na wydziale wykorzystywane są do inżynierskich opracowań i badań naukowych.
– Globalne zmiany klimatyczne zmieniają warunki pracy budynkowych systemów energetycznych i systemów infrastruktury miejskiej, wpływają na ich energochłonność oraz przynoszą nowe zagrożenia, którym inżynierowie naszej branży muszą sprostać – tłumaczy prof. Bartosz Kaźmierczak. – Na wydziale realizujemy badania związane z adaptacją do zmian klimatu infrastruktury miejskiej oraz systemów i instalacji budynkowych. Zajmujemy się m.in. energooszczędnym budownictwem, odnawialnymi źródłami energii, zieloną infrastrukturą, zrównoważonym rozwojem i zagrożeniami środowiskowymi – wyjaśnia.
Z kolei krótkoterminowe prognozy pogody są wykorzystywane jako narzędzia dynamicznego zarządzania energią w budynkach, zagospodarowania wód opadowych, wykorzystania odnawialnych źródeł energii, a także łagodzenia skutków ekstremalnych zdarzeń pogodowych. Dzięki temu naukowcy Wydziału Inżynierii Środowiska są w stanie uzyskać zwiększenie efektywności energetycznej i niezawodności systemów inżynierskich oraz zapewnienie komfortu i bezpieczeństwa użytkowników.
mic
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »