TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 26.11.2021 Kategoria: konkursy/stypendia, nagrody/odznaczenia/medale, Wydział Architektury
Dyplom obroniony na Wydziale Architektury PWr zdobył pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie Architektura Betonowa 2021. Jury doceniło projekt azylu dla samotnej matki z dzieckiem przygotowany przez Apolonię Slesarow.
Tegoroczna edycja konkursu była już dwudziestą drugą. Organizują go Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej i Stowarzyszenie Producentów Cementu. Wspólnie szukają projektów, które eksponują estetyczne i konstrukcyjne walory betonu w architekturze.
W tym roku jury – złożone z dziekanów, prodziekanów i profesorów z czterech wydziałów architektury polskich uczelni oraz przedstawicieli stowarzyszenia – postanowiło przyznać trzy równorzędne pierwsze nagrody i trzy wyróżnienia.
Wśród nagrodzonych jest absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej Apolonia Slesarow. Jurorom spodobała się jej praca magisterska „Way station: Asylum for single Mother with Child, Wroclaw” („Przystanek. Azyl samotnej matki z dzieckiem, Wrocław”) przygotowana pod opieką dr inż. arch. Ady Kwiatkowskiej.
– Przystanek to metafora, którą proponuję dla domu samotnej matki i w moim projekcie przybiera on formę azylu. Miejsca, w którym kobiety zyskają szansę na normalne życie – opowiada autorka. – Samotne matki mają duże trudności, by odnaleźć się w społeczeństwie. Są wśród nich takie, które uciekły z przemocowych domów, a gdy im się to udało, uświadamiają sobie, że zostają same z wieloma problemami i społecznymi oczekiwaniami wobec nich jako matek. Często to także nastolatki, które dopiero uczą się, jak być dobrym rodzicem, bo nie miały okazji doświadczyć tego we własnym domu. Dlatego potrzebują nie tylko dachu nad głową, ale i wsparcia. Mój projekt to koncepcja idealnego, modelowego domu dla samotnych matek z dziećmi i kobiet w ciąży. Architektura, która jest próbą rozwiązania poważnego społecznego problemu, jest tylko czymś w formie “tła". Ona sama nie rozwiąże go, ale jako architekci jesteśmy w stanie pomagać społeczeństwu i powinniśmy rozmawiać o trudnych tematach społecznych.
Jak tłumaczy absolwentka PWr, jej projekt zakłada, że azyl byłby bezpiecznym miejscem, w którym mamy będą mogły przezwyciężyć swoje traumy, skupić się na sobie, swoich dzieciach i związkach, żeby zbudować szczęśliwą rodzinę. Ośrodek miałby też pomagać im w odnalezieniu się na nowo w społeczeństwie.
Postanowiła więc, że dom, który zaprojektuje, będzie z jednej strony zapewniał prywatność i dawał poczucie izolacji od problemów świata zewnętrznego, ale z drugiej stwarzał też szanse nauczenia się życia w społeczeństwie i zintegrowania z innymi. Dlatego ważne dla niej było to, by zlokalizować go w centrum miasta.
Azyl miałby więc powstać na skrzyżowaniu ulic Pułaskiego i Małachowskiego, na terenie pokolejowym, niedaleko planowanego osiedla deweloperskiego.
Ośrodek tworzyłyby trzy budynki: użyteczności publicznej, warsztatowy i mieszkalny.
Pierwszy z nich powstałby na planie kwadratu z zielonym atrium pośrodku. Byłoby to jedyne miejsce, do którego dostęp miałyby osoby z zewnątrz. Swoje gabinety mieliby tam psychologowie i inni specjaliści i terapeuci. Znalazłyby się tam też: sala konferencyjna, gabinet pielęgniarki, biuro prawnika i pomieszczenia administracyjne, a w podziemiu pomieszczenia magazynowe i techniczne.
Studentka założyła, że z usług tamtejszego psychologa mogliby korzystać ludzie „z zewnątrz”. Mogliby też uczestniczyć w warsztatach wraz z mieszkańcami azylu, co służyłoby integracji.
Drugie piętro budynku łączyłoby się murem z dwoma pozostałymi obiektami. Ten mur ma duże znaczenie w projekcie absolwentki PWr. Jak podkreśla absolwentka PWr, symbolizuje on bezpieczeństwo.
– W różnych miejscach azylu zmieniałby on swój charakter i mógłby być różnie interpretowany – opowiada autorka koncepcji. – Byłby więc jednocześnie barierą – oddzielającą od świata zewnętrznego, przegrodą, korytarzem i w końcu częścią jednego z budynków. W różnych miejscach działki rósłby i rozszerzał się, stanowiąc granicę między bezpiecznym azylem a miastem.
Drugi budynek miałby formę pawilonu z amfiladą i znajdowałby się wzdłuż dłuższej, południowej strony muru. Miałoby to być miejsce, w którym mieszkanki azylu uczyłyby się nowych umiejętności, a dzięki temu zyskiwały większe szanse na rynku pracy. Ważną częścią budynku byłby otwarty dla mieszkańców dach z tarasem (w który przekształcałby się mur biegnący na działce).
W przypadku ostatniego obiektu mur stawałby się zewnętrznym korytarzem. Parter budynku pozostałby otwartą przestrzenią, wysoką na pięć metrów i odgrodzoną szklaną ścianą, co tworzyłoby ogród zimowy dla cieniolubnych roślin, takich jak bluszcze, byliny i paprocie. Ośrodek miałby dwie takie przestrzenie, z których jedna dawałaby dzieciom możliwość spędzania czasu na placu zabaw zimą i w czasie deszczu.
Budynek mieszkalny dzieliłby się na dwie części z osobnymi wejściami (jedne od zewnątrz, drugie wewnątrz kompleksu). Dwie kondygnacje zajmowałyby mieszkania dla mam z dziećmi, a kolejne cztery modułowe mieszkania socjalne (dla rodzin od dwu- do sześcioosobowych).
Lokale dla samotnych matek składałyby się z pokoju mamy i pokoju dziecka oraz łazienki, aneksu kuchennego i niewielkiej przestrzeni użytkowej. Pośrodku korytarza z mieszkaniami znalazłyby się pralnia i przestrzeń wspólna z dużą kuchnią. Piętro wyżej mieszkanki mogłyby korzystać z pomieszczenia do spotkań i stamtąd też mogłyby przechodzić korytarzem do budynku użyteczności publicznej.
O ile parter budynku mieszkalnego byłby miejscem spotkań i zabawy dla matek i dzieci, o tyle dach – według projektu – miałaby stać się miejscem sąsiedzkich spotkań (lokatorów mieszkań socjalnych) i upraw roślin.
Ważna w projekcie Slesarow była zieleń. Obok budynku użyteczności publicznej zaplanowała dwa ogrody, przy warsztacie zielony kącik, zieleń miałaby wypełniać parter budynku mieszkalnego i jego dach, a każde mieszkanie miałoby swoją loggię, którą także mogłyby porastać rośliny. Na działce autorka zaplanowała także strumień wody w niecce.
Studentka postanowiła zastosować perforacje, dzięki którym ściany nie byłby odbierane jako „surowe”. Otwory wypełniła kostkami o boku 15 cm, co skutkowałoby ciekawą grą światła i cienia w całym kompleksie budynków.
Cały kompleks budynków miałby prawie 2,5 tys. m kw. powierzchni użytkowej i otaczałoby go ponad 10 tys. m kw. powierzchni zielonych w formie parku i ogrodów.
Lucyna Róg
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »