TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Absolwentki W1 nagrodzone w konkursie Towarzystwa Urbanistów Polskich

Data: 06.11.2017 Kategoria: aktywność studencka, konkursy/stypendia

Wpis może zawierać nieaktualne dane.

Studentka Alina Dziaduś i doktorantka Agata Łopuszyńska z Wydziału Architektury PWr są laureatkami tegorocznej edycji konkursu wrocławskiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich na najlepsze prace dyplomowe. Jury przyznało cztery nagrody i trzy równorzędne wyróżnienia.

Do konkursu prace licencjackie, inżynierskie i magisterskie mogli zgłaszać wyłącznie promotorzy z uczelni na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Musiały one wpisywać się w statutowe cele Towarzystwa Urbanistów Polskich, a zatem wspierać działania na rzecz zagospodarowania przestrzennego kraju poprzez badanie takich zagadnień jak: zasady zrównoważonego rozwoju i ładu przestrzennego, ochrona i tworzenie wartości kulturowych, przyrodniczych i krajobrazowych, a także rozwój gospodarczy, problemy rozwoju i integracji wspólnot i społeczności lokalnych oraz zaspokajanie ich potrzeb.

Rynek dla mieszkańców, a nie samochodów

dziadus_praca2.jpgPierwsze miejsce w konkursie jury przyznało Alinie Dziaduś za pracę inżynierską „Projekt zagospodarowania przestrzeni publicznej z elementem kubaturowym – rynek w Jarosławiu” napisaną pod opieką dr. Grzegorza Wasyluka. – To dla mnie bardzo duże zaskoczenie i zaszczyt – przyznaje laureatka. – Ten konkurs jest moim pierwszym konkursem urbanistycznym. Tym bardziej więc nie spodziewałam się nagrody.

Studentka postanowiła zająć się zaprojektowaniem rynku swojego rodzinnego miasta, szukając sposobu na przemianę tego miejsca z martwego punktu w centrum w lokalizację zachęcającą do spędzania tam czasu i spotkań z innymi ludźmi. – W ostatnich latach powstało wiele koncepcji na to miejsce, ale jak dotąd żadna nie została zrealizowana – opowiada Alina. – Pomyślałam, że zaproponuję swoją wizję, opracowaną na podstawie oczekiwań mieszkańców. Dlatego przeprowadziłam ankiety i wiele dłuższych rozmów z osobami, które mieszkają w Jarosławiu i np. pracują niedaleko rynku albo przechodzą przez niego codziennie. Moi rozmówcy powtarzali, że rynek nie jest na dziadus_praca6.jpgtyle atrakcyjny, żeby spędzać tam czas, bo brakuje miejsc, w których można by usiąść np. na kawie albo po prostu przysiąść na chwilę. Wszędzie stoją też samochody, bo większa część przestrzeni służy jako parking. Po rynku jeżdżą też stosunkowo szybko duże dostawcze samochody, a efektem tego jest nieładna, zniszczona nawierzchnia. Przeszkadzają też wszędobylskie reklamy. Jest więc brzydko, szaro i nieprzyjemnie, a to sprawia, że atrakcyjny pod względem architektonicznym i urbanistycznym rynek stał się nieprzyjazny dla ludzi. Tymczasem to powinna być przestrzeń rekreacyjna. Miejsce, w którym spędza się przyjemne popołudnie, zabiera rodzinę na obiad albo deser, spotyka z przyjaciółką. Dlatego postanowiłam tak je zaprojektować, by sprzyjało takim funkcjom.

Autorka projektu zaczęła od zlikwidowania miejsc parkingowych w strefie rynku objętej ochroną konserwatorską. W jej wizji plac byłby przeznaczony wyłącznie dla ruchu pieszego i rowerowego oraz dla samochodów uprzywilejowanych i tych, które muszą dostarczać towar do lokali usługowych w rynku. Wiązałoby się to z wyrównaniem posadzki oraz zlikwidowaniem podziału na jezdnię i chodniki. – Wielu mieszkańców narzekało na rynek zajęty przez samochody, więc to z dziadus_praca5.jpgpewnością byłaby zmiana na lepsze. Na pewno znalazłby się osoby, którym nowe porządki by się nie spodobały, ale myślę, że szybko udałoby się je przekonać, że nic na tym nie tracą. Wokół rynku jest bowiem sporo pustych przestrzeni, które można zamienić w parkingi – tłumaczy studentka.

Projekt Aliny Dziaduś zakłada także, że miejsca dookoła ratusza miałyby dominującą funkcję reprezentacyjną, a pobliski plac św. Michała rekreacyjną – a uzupełniałyby je funkcje kulturalna, gastronomiczna (kawiarenka) i handlowa – ze strefami wystawienniczą i ogródków gastronomicznych. Studentka zaproponowała też zwiększenie obszaru zieleni i ujednolicenie stylizacji rynku.

Zgodnie z projektem na placu rynkowym stanęłyby stoły do szachów i trzy rodzaje ławek, a na placu św. Michała kawiarenka i ażurowa zielona ściana (obwieszona zieloną roślinnością) odwzorowującą kształt murów (absydy i transeptu) dawnej kolegiaty Wszystkich Świętych. Oddzielałaby ona część rekreacyjną od reprezentacyjnej.

dziadus_praca7.jpgCiekawym rozwiązaniem zaproponowanym przez studentkę W1 byłyby też kaskadowy deszczowy ogród (zaprojektowany w oparciu o zasady water sensitive urban design) w zachodniej części rynku. Woda trafiałaby do niego z dachów wszystkich pierzei i płyty rynku za pomocą systemu kanalików, wykorzystując naturalne nachylenie terenu. Woda przelewałaby się do coraz niższych kaskad deszczowego ogrodu, a jej nadmiar za pomocą rury przelewowej trafiałby do istniejącej tam XV-wiecznej studni, skąd byłaby pobierana i wykorzystywana do spłukiwania w toaletach w ratuszu.

Jak podkreśla Alina Dziaduś, rynki małych miast muszą być projektowane w inny sposób niż te same przestrzenie w dużych metropoliach, takich jak choćby Wrocław. – Mogłabym zaproponować na całym rynku restauracje i kawiarnie z ogródkami gastronomicznymi, ale pewnie nawet nie udałoby się znaleźć dla nich najemców albo bardzo szybko by splajtowali – wyjaśnia. – Jarosław ma mniej niż 40 tys. mieszkańców. Niewielu tam turystów, a ci którzy przyjeżdżają, zwykle nie zostają na dłużej. Dlatego nie sposób byłoby zapełnić tych wszystkich lokali. Stąd też rynki takie jak jarosławski muszą łączyć w sobie wiele funkcji, ale nie oznacza to, że nie mogą być jednocześnie wizytówką miasta i przyjemnym punktem spotkań.

Negatywne skutki światła

Jedno z trzech równorzędnych wyróżnień w konkursie przyznano natomiast Agacie Łopuszyńskiej za pracę magisterską „Zjawisko zanieczyszczenia światłem ze szczególnym uwzględnieniem obszarów zurbanizowanych”, napisaną pod kierunkiem dr hab. Magdaleny Belof, prof. PWr.

lopuszynska_ilustracje1.jpgDoktorantka PWr interesuje się tematem zanieczyszczenia światłem już od kilku lat, m.in. ze względu na ówczesną działalność w kole naukowym Studentów Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego. W pracy magisterskiej na kierunku gospodarka przestrzenna postanowiła stworzyć rzetelny, interdyscyplinarny opis tego zjawiska – jego historii i współczesnych uwarunkowań sztucznego oświetlania obszarów zurbanizowanych, a także możliwych przyczyn i skutków obecności zanieczyszczenia światłem oraz rozwiązań prawnych i technicznych służących ograniczaniu szkodliwości nadmiaru światła.

– Przeraziła mnie skala tego zjawiska – opowiada Agata Łopuszyńska. – Zanieczyszczenie światłem to prawdopodobnie jeden z najbardziej bagatelizowanych współczesnych problemów. Z każdym rokiem wynikające z niego zagrożenia narastają, bo coraz bardziej oświetlamy miasta. Budujemy nowe, szybsze drogi i mocno je oświetlamy, iluminujemy budynki oraz wymieniamy oświetlenie na LED-owe, emitujące światło w zakresie niebieskim, które jest najbardziej agresywne dla receptorów wzroku i pracy szyszynki, gruczołu regulującego rytm dobowy. Jednocześnie nie zdajemy sobie sprawy ze skutków tych działań, z tego jak wszechobecne sztuczne światło wpływa na środowisko i nas samych.

lopuszynska_ilustracje3-1.jpgJak podkreśla w swojej pracy doktorantka, obserwacje satelitarne, pomiary naziemne oraz bardziej złożone metody matematyczne pozwalają na szacunki pokazujące, że ponad 80 proc. ziemskiej populacji żyje pod nadmiernie oświetlonym niebem, a w Europie niemal 99 proc. mieszkańców. Wrocław nie jest wyjątkiem. Niebo nad miastem jest na tyle intensywnie rozświetlone, że liczba widocznych gwiazd na terenie miejskim jest ponad pięciokrotnie niższa niż w warunkach naturalnych. Najsilniej oświetlone jest centrum Wrocławia i komercyjna część Bielan Wrocławskich. Chodzi m.in. o ulicę Grodzką z nadodrzańskimi iluminacjami, płytę Rynku, plac Nowy Targ oraz ciąg ulic Świdnickiej, Kazimierza Wielkiego i Oławską wraz z przyległościami. Wyróżniają się także Ostrów Tumski, zrewitalizowane bulwary, a nieco dalej - Dworzec Główny, plac Grunwaldzki i kompleks Hali Stulecia. - Jednak nie tylko obszary turystyczne generują niekontrolowane światło – podkreśla doktorantka. - W tkance miejskiej są to galeria handlowe, place i parkingi, wielopoziomowe biurowce. Najważniejsze jednak z perspektywy mieszkańca jest oświetlenie uliczne, które obecnie nie wykazuje cech dopasowania do realnych potrzeb ludzi, a koncentruje się na ruchu drogowym. To ono w pierwszej kolejności naraża nas na bezpośrednie uciążliwości, lecz także niestety długofalowe, nieuświadomione skutki oddziaływania światła. Szczególnie narażeni na nie są mieszkańcy osiedli śródmiejskich, w których gęsta zabudowa mieszkaniowa przeplatana jest siecią jezdni i lokalami usługowymi.

Skutki nadmiernego oświetlenia są bardzo rozległe. Łopuszyńska w swojej pracy wspominała m.in. o anomaliach we wzroście liści czy kwitnieniu roślin rosnących w pobliżu latarni ulicznych. Mogą one wykazywać przyspieszony wzrost , ale i przedwcześnie obumierać. Co ciekawe, w badaniach udowodniono, że nawet niewielkie ilości światła latarni ulicznych padające na plantacje soi są w stanie zmniejszyć plony od 20 do 40 proc. z powodu nienaturalnie opóźnionego kwitnienia i dojrzewania roślin. Sztuczne oświetlenie wpływa także na zwiększoną podatność roślin na choroby grzybicze i szkodniki.

Negatywne efekty odczuwają także zwierzęta – m.in. ptaki, których wiele gatunków migruje w nocy, pokonując znaczne odległości. Na widok sztucznych świateł zbaczają one z właściwego kursu, co często powoduje duże straty w stadach. Silne reakcje związane z zanieczyszczeniem świetlnym wykazują również żółwie, nietoperze, jaszczurki, żaby i ropuchy, zooplankton i owady.

Dla nas samych stałe przebywanie w sztucznym oświetleniu wiąże się z deregulacją procesów fizjologicznych w organizmie i zmianie naturalnego cyklu wydzielania hormonów, a w konsekwencji destabilizacji pór snu, aktywności i posiłków, a w dalszej perspektywie zaburzeń w układzie odpornościowym i przyspieszeniu procesów starzenia. Do tego jesteśmy bardziej narażeni m.in. na cukrzycę, otyłość, nowotwory czy choroby psychiczne.

lopuszynska_ilustracje2_pop.jpg- Dlatego tak ważne jest, by mówić o problemie zanieczyszczenia światłem – przekonuje doktorantka z W1. – Zwłaszcza że te wszystkie zagrożenia są ciągle niezauważane, marginalizowane lub niedoceniane, a nadmierne i niewłaściwe korzystanie ze światła jest powszechne i społecznie akceptowane, często wbrew fizycznie odczuwalnym uciążliwościom. Oczywiście walka z tym problemem nie oznacza, że musimy mocno ograniczać korzystanie z oświetlenia i żyć w ciemnościach. Często problemem jest nie samo natężenie oświetlenia, a niedbały montaż, nieodpowiednie jego ukierunkowanie lub barwa. W końcu to światło stanowi wyznacznik wielkomiejskości i pozwala nam na zindywidualizowane podejście do trybu życia. Wystarczy po prostu rozsądne jego używanie, a przede wszystkim wyznaczenie prawnych regulacji dotyczących standardów oświetlania. Dopóki tak się nie stanie o tym, czy będziemy żyć w zanieczyszczonej światłem okolicy czy nie, będą decydować pieniądze, czyli właściciele galerii handlowych, biurowców, zarządców dróg itd. Żeby zmiany w prawie zostały wprowadzone, konieczna jest dyskusja na temat tego problemu, a do niej nie dojdzie, jeśli nie będzie większej świadomości zagrożenia oraz nacisku na polityków i samorządowców ze strony nas, mieszkańców.

Doktorantka PWr planuje zająć się popularyzacją kwestii zanieczyszczenia światłem, tak by dotrzeć z podstawowymi informacjami o tym problemie nie tylko do osób ze środowiska akademickiego, ale także do mieszkańców Wrocławia. – Być może będą to otwarte wykłady albo spotkania z mieszkańcami. Nie mam jeszcze konkretnych planów, ale na pewno nie chciałabym ograniczyć się do pracy magisterskiej, kilku wystąpień na konferencjach naukowych i artykułów w czasopismach. O zanieczyszczeniu światłem trzeba mówić coraz więcej – zaznacza.

Lista wszystkich laureatów konkursu na stronie wrocławskiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich.

Lucyna Róg

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję