TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Student PWr wziął udział w biegu na 150 km w śniegu i mrozie

Data: 03.03.2016 Kategoria: aktywność studencka

Mateusz Czechowicz z Wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii wystartował w ultramaratonie w Laponii. Biegł na dystansie 150 km w trudnych warunkach. Z czasem 30 godzin i 37 minut zajął drugie miejsce

Student PWr przebywa obecnie w Finlandii, gdzie uczy się na Aalto University w ramach programu Erasmus. –  Zdecydowałem się na tę uczelnię przede wszystkim ze względu na pokrewieństwo przedmiotów – mówi Mateusz, który w tym roku kończy już naukę na kierunku Górnictwo i Geologia o specjalności Geoinformatyka.

Zaczął biegać… po kontuzji
Chociaż trenuje bieganie na długich dystansach zaledwie od dwóch lat, ma na koncie już udział w maratonach i ultramaratonach (w ubiegłym roku  przebiegł w różnych zawodach w sumie 691 km).

- Sport towarzyszy mi od czasów szkoły podstawowej, od wielu lat grałem amatorsko w piłkę nożną i koszykówkę – opowiada student. - Po złamaniu nogi na początku 2014 roku, podczas rehabilitacji postanowiłem po powrocie do pełni zdrowia, zmienić coś w swoim życiu. Wtedy pomyślałem o bieganiu. Na swój debiut wybrał start w 32. Wrocław Maratonie.

150 km na nogach
W lutym tego roku Mateusz wystartował w Rovaniemi’s Arctic Winter Races (19-22.02). To zawody rozgrywane na trzech dystansach: 66, 150 i 300 km w lasach otaczających stolicę Laponii, czyli Rovaniemi. Zawodnicy mają do wyboru start na nogach, fatbike’u (rowerze terenowym z bardzo grubymi oponami) lub na nartach. – W moim przypadku było to 150 km na nogach – mówi Mateusz Czechowicz. Za sobą ciągnął na sankach rzeczy potrzebne do przetrwania w trudnych warunkach atmosferycznych jak mróz, śnieg, wiatr czy zmrok (część biegu odbyła się nocą). 

ultramaraton2.jpg

- Podczas pierwszych godzin biegu pogoda była wręcz wymarzona, ponieważ temperatura wynosiła ok. -3 °C i wiatr wiał z prędkością, która nie przeszkadzała w skutecznym pokonywaniu kilometrów. Trasa była przetarta, więc to również wielki plus. Przy takich warunkach bez większych problemów dotarłem do trzeciego punktu kontrolnego  – Vittavaara (44,28 km) – opowiada biegacz.

Dodaje jednak, że problemy zaczęły się jakieś 8 godzin od startu, już po  zapadnięciu zmroku i dużym opadzie śniegu: – Cierpliwie pokonywałem wówczas każdy kilometr na zasypanej ścieżce między kolejnym punktami. Zawodnicy na rowerach, którzy osiągnęli nad biegaczami ogromną przewagę na początku, na wielu odcinkach byli zmuszeni do pchania ogromnych fatbike’ow, co pozwoliło mi na wyprzedzenie kilkunastu osób.

Obmyślił strategię
Część trasy wiodła przez zamarznięte jezioro Norvajärvi, a ostatnie kilometry rzeką Ounasjoki. - Wiatr wówczas wiał z ogromną prędkością, przeszkadzała burza śnieżna. To było strasznie nieprzyjemne uczucie. Musiałem jeszcze odpierać ataki Czecha, który ciągle deptał mi po piętach. Wygrałem tę walkę dzięki goglom narciarskim, które uchroniły oczy i pozwoliły mi odnaleźć właściwą drogę do Rovaniemi, gdzie znajdowała się meta wyścigu.

ultramaraton3.jpg

Mateusz jeszcze przed startem zaplanował sobie strategię – jak najmniej czasu tracić na punktach kontrolnych. I to pozwoliło mu zająć drugie miejsce. Wyprzedził go zawodnik gospodarzy Tommi Kaukol, który na metę przybiegł 2 godziny i 49 minut wcześniej. – On był poza zasięgiem całej stawki – ocenia Mateusz. W biegu startowało też dwóch innych Polaków.
Podczas 30-godzinnego biegu żywił się żelami i batonami energetycznymi, bananami, zmieniakami, suszonymi śliwkami i przygotowanym przez siebie ciastem, pił także duże ilości wody.

Trening z oponą
Student przygotowywał się do zawodów przez około 10 tygodni: - Biegałem 5-6 razy w tygodniu i dodatkowo robiłem 4 treningi siłowe. Okres około świąteczny spędziłem w rodzinnej Nowej Rudzie, gdzie trenowałem w Górach Stołowych i Sowich. Na każdym z treningów pokonywałem 15-20 km.

Zaraz po przyjeździe do Helsinek rozpoczął regularne treningi z oponą przypiętą do pasa. – żeby odzwierciedlić pracę, jaką będę musiał wykonać na zawodach ciągnąc sanki z ekwipunkiem.

Ucieczka z „betonowej dżungli”
- Po opadnięciu emocji myślę, że najtrudniejszym momentem biegu był odcinek między 116 a 140 km – opowiada  student PWr. - Pomimo ogromnego zmęczenia i bezustannie padającego śniegu musiałem ponadto odpierać ataki czeskiego biegacza.
Z kolei najpiękniejszym momentem było dla niego zobaczenie przyjaciół  przed wbiegnięciem do Rovaniemi - Już wtedy byłem pewny, że nikt nie odbierze mi wywalczonego drugiego miejsca – uważa biegacz. 

ultramaraton7.jpg

Zapytany o motywację do takiego ogromnego wysiłku, odpowiada: - Zaobserwowałem, że życie w „betonowej dżungli” jak Wrocław czy Helsinki wyczerpuje mnie energetycznie. Pogłębiająca się znieczulica ludzi wprawia mnie w zakłopotanie. Dzięki obcowaniu z naturą, czyli kilkudziesięciu godzinnym przemierzaniu bezdroży na nowo otworzyłem swój umysł, dzięki czemu poczułem się wolnym człowiekiem.

Mateusz Czechowicz ma w planach jeszcze udział w Badwater Ultramarathon w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, a jego największym marzeniem jest pokonanie czterech pustyń w skrajnie różnych warunkach i dołączenie do elitarnego grona 4 Deserts Grand Slam.

Plany zawodowe wiąże z Systemami Informacji Geograficznej (GIS). Po ukończeniu Politechniki Wrocławskiej chce założyć własną firmę.
Iwona Szajner

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję