TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Władysław Cisek wierzył, że umiera za słuszną sprawę

Data: 01.03.2013 Kategoria: historia

Sala 140 w gmachu głównym Politechniki Wrocławskiej. Przy wejściu do niej tablica upamiętniająca Władysława Ciska. Ten student i asystent PWr został zamordowany w 1948 r. za działalność niepodległościową. Jego grób na cmentarzu Osobowickim jest też istotny dla historii odkrywania tajemnic „wrocławskiej Golgoty”

Władysław Cisek urodził się 6 lutego 1921 r. w Radziechowie, w woj. tarnopolskim, w rodzinie inteligenckiej. Tu zdał tzw. małą maturę. Po śmierci ojca rodzina przeniosła się do Lwowa. Władysław zaczął uczęszczać do liceum mechanicznego. W 1939 r. jako osiemnastolatek wstąpił na ochotnika do wojska. Wraz ze swoją wycofującą się na Węgry jednostką został tam internowany. Na Węgrzech zdał w 1941 r. (potwierdzony przez właściwe władze RP w Londynie) egzamin maturalny w polskiej szkole. W roku 1942 został przyjęty na Wydział Mechaniczny Politechniki w Budapeszcie i był członkiem Stowarzyszenia Studentów Polskich na Węgrzech.

0DVRXPBwBfwctBkRo,_w_adys_aw_cisek______

W tym czasie był też żołnierzem AK i należał do zaprzysiężonej grupy lotniczej bazy AK Liszt. Brał udział w szkoleniu lotniczym i wykonywał powierzone zadania w ramach przygotowywania lądowisk dla wojsk sprzymierzonych na Bałkanach.
Do kraju powrócił w 1945 r. Przyjechał do Wrocławia. Był w grupie pierwszych studentów i asystentów PWr. Kontynuował studia na Wydziale Elektromechanicznym i prowadził zajęcia w Katedrze Geometrii Wykreślnej.
We Wrocławiu działał w organizacji NIE oraz Delegaturze Sił Zbrojnych i organizacji Wolność i Niezawisłość. W latach 1946-1947 był kierownikiem organizacyjnym dolnośląskiego WiN-u. Pod pseudonimem „Rom”, obok Ludwika Marszałka i Stanisława Dydy, należał do najbardziej ideowych i energicznych dowódców WiN-u.

15 grudnia 1947 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy UB w swoim mieszkaniu przy ul. Smoluchowskiego pod zarzutem działalności w WiN-ie. Był sądzony przez Rejonowy Sąd Wojskowy we Wrocławiu w licznej grupie członków WiN-u wraz z dowódcą tej organizacji na okręg dolnośląski – kapitanem AK Ludwikiem Marszałkiem. Po haniebnym procesie politycznym został wraz z innymi skazany na karę śmierci. Sąd Rejonowy we Wrocławiu ocenił ich działalność następująco:
„Swe siły i energię poświęcili oskarżeni […] dla zorganizowania siatki szpiegowskiej właśnie na terenach Ziem Odzyskanych, na zebranie ścisłych danych wojskowych i politycznych dla celów obcego wywiadu, idącego na rękę dążeniom niemieckim do odebrania Polsce Ziem Zachodnich”.

Prezydent RP Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu 27 listopada 1948 r. o godz. 17.
– Władysław Cisek był człowiekiem zdolnym, inteligentnym, pogodnym i uczynnym. Godność i spokój zachował do końca. Kapelan dysponujący Ciska i dwóch innych skazanych na śmierć w tym samym procesie stwierdził, że wszyscy trzej zginęli jak bohaterowie, z wiarą, że umierają za słuszną sprawę. W rzeczach wydanych rodzinie po śmierci Ciska znaleziono krzyżyk z Chrystusem i różaniec wykonany przez niego własnoręcznie z więziennego chleba – mówiła podczas uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej na PWr pani Danuta Skraba, osoba szczególnie zasłużona dla przywrócenia społecznej pamięci ofiar komunizmu.

Długie lata milczenia

Jak mówi dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, w 1947 r. doniesiono na UB, że jakiś człowiek bardzo skrupulatnie notuje dane o pochówkach na polach 81A, 102 i 120. Zjawiał się niespodziewanie, pomagał zainteresowanym znaleźć groby. Pytany przez agentkę o powody swego postępowania powiedział: „Mamy teraz takie czasy – ale one miną i nowa Polska upomni się o swoich bohaterów”.

Nie wiemy, kim był ten człowiek i co się stało z jego notatnikiem. Ale miał rację. Nie wiedział tylko, że oczekiwanie na prawdę potrwa tak długo. Dopiero w roku 2011 państwo polskie pochyliło się nad ofiarami komunizmu. Instytut Pamięci Narodowej, Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Rada Pomników Walki i Męczeństwa podpisały wspólny dokument o poszukiwaniu miejsc pochowku ofiar terroru komunistycznego w całym kraju.

Ale już w latach osiemdziesiątych pojawiały się osoby, które mimo niesprzyjających warunków starały się dojść losów ważnych dla nich ludzi. Jednym z nich był interesujący się zapisami w księgach cmentarnych Zbigniew Lazarowicz, syn Adama (żołnierza SZP, ZWZ, AK i WiN, zastępcy prezesa IV Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN, który został stracony w 1951 r. w więzieniu mokotowskim).

Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy

W roku 1987 władze ZBOWiD-u chciały zlikwidować oba pola i pochować tzw. Utrwalaczy władzy ludowej. (Nie była to tendencja nowa. W pobliżu leży pochowany kat więzienia na Kleczkowskiej). Przeszkodziło tym zamiarom grono ludzi związanych z Chrześcijańskim Uniwersytetem Robotniczym, którzy postanowili stanąć w obronie historii. W tej grupie szczególnie zasłużone dla odkrywania historycznej prawdy były dwie panie: Irena Kluba (hydrogeolog) i Danuta Skraba (ekonomistka). To pierwsza z nich, poszukując kontaktu z rodzinami zamordowanych, których groby się zachowały, zdołała nawiązać kontakt z rodziną Władysława Ciska. Ale byli i inni, którzy zgłosili władzom cmentarza propozycję, że posprzątają zaniedbane kwatery. Gdy te, nie podejrzewając podstępu, wyraziły zgodę, nie tylko posprzątano teren, ale usypano kilkaset symbolicznych mogił i ustawiono krzyże z napisami „ŚP. ŻOŁNIERZ NIEZNANY POLSKI WALCZĄCEJ PROSI O MODLITWĘ”.

By zrealizować tak wielką pracę, codziennie przychodziło na cmentarz po 30 osób. Wśród nich byli pracownicy PWr, jak Tadeusz Wojtkowiak z Działu Transportu PWr czy emerytowany pracownik Michał Haniszewski. 11 listopada 1987 r. można było zorganizować uroczystość: odprawiono nabożeństwo, a Antoni Lenkiewicz – drugi, oprócz o. Adama Wiktora inspirator zrealizowanych prac – wygłosił przemówienie. Dało to początek spotkaniom odbywających się tu z okazji świąt narodowych. Sprawa stała się głośna. Interesowano się nią za granicą. Z pism wymienianych wtedy między szefem SB a I sekretarzem KW PZPR można się dziś dowiedzieć, że pierwszy z nich chciał jak najprędzej zlikwidować wspomniane pola, gdy drugi bał się skutków takiej decyzji. SB dokumentowała, kto zajmuje się wywrotową działalnością na cmentarzu. Gromadzono dane osobowe, wśród wymienionych byli i pracownicy PWr, jak Michał Haniszewski. Udokumentowano też przemówienia nad grobami i mszę św. odprawioną na tym miejscu – przypomina dr hab. K. Szwagrzyk.

Efektem społecznych działań była również wystawa „Zmarli zobowiązują żyjących” w kościele św. Marcina, zrealizowana na podstawie zbiorów Ireny Kluby i Danuty Skraby, w oprawie plastycznej Andrzeja Żarnowieckiego. Można było na niej zobaczyć m.in. strony z indeksu Władysława Ciska.

Tablica

I wreszcie tablica upamiętniająca postać Władysława Ciska, a odsłonięta na Politechnice 27 października 1990 r. w obecności rektora PWr prof. Jana Kmity. Umieszczono ją początkowo we wnętrzu sali, z którą Cisek był związany jako dydaktyk, potem przeniesiono w miejsce bardziej dostępne. Podczas tej uroczystości obecni byli: syn, brat i dwóch bratanków Zmarłego.
Senior rodziny Cisków podziękował serdecznie rektorowi i władzom uczelni za upamiętnienie brata, po czym powiedział: „Ta tablica jest symbolem skłaniającym do zadumy, do pamięci o tych tysiącach nieznanych, spoczywających w nieznanych miejscach, poległych z rąk rodzimych oprawców. Łączyła ich jedna wielka rzecz: umiłowanie tej, której na imię Polska. Jako brat, a także jako jeden z żołnierzy, którzy nie ustali w walce po Wrześniu, którzy walczyli do końca – dziękuję”.

W tym samym dniu odbył się symboliczny pogrzeb ofiar komunistycznego terroru. Skalę zbrodni tak określa Krzysztof Szwagrzyk: „Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał w 1946 r. 2482 osoby, w tym 80 na karę śmierci, z których wykonano 49. Do roku 1955 liczba skazanych wyniosła 11 316, karę śmierci orzeczono wobec 303 osób, wykonano 137. Poza Wrocławiem egzekucje odbywały się w Dzierżoniowie, Jaworze, Brzegu, Kłodzku i Jeleniej Górze”.
Podczas żałobnych uroczystości przeniesiono procesjonalnie cegłę z więziennego muru, pod którym odbywały się początkowo egzekucje, na cmentarz, a w uroczystości wzięły udział liczne delegacje, poczty sztandarowe, byli więźniowie i rodziny zamordowanych.
Tekst i zdjęcie: Maria Kisza

 Źródła
„Golgota Wrocławska 1945-1956”, wybór i opr. Krzysztof Szwagrzyk; wyd. II popr.; Wrocław 1996.
Materiały prezentowane na spotkaniu.
Maria Woś, „Grześć brata”, „Niedziela” 9 IV 1989 (nr 15, rok XXXII).
Maria Woś, „Zmarli zobowiązują żyjących”, audycja radiowa PR Wrocław.
Nagrania z uroczystości pogrzebowych na cmentarzu Osobowickim z 1987 r.
Wystawa „Zmarli zobowiązują żyjących” na podstawie zbiorów Ireny Kluby i Danuty Skraby, w oprawie plastycznej Andrzeja Żarnowieckiego.


Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję