TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 02.01.2025 Kategoria: aktywność studencka, Wydział Architektury
Ponad rok trwały prace nad makietą pokazującą wrocławską dzielnicę żydowską w XV stuleciu. Zaprojektowali i zbudowali ją studenci architektury PWr, przy merytorycznym wsparciu naukowców z Katedry Historii Architektury, Sztuki i Techniki. Makietę można już oglądać w Synagodze pod Białym Bocianem. – Warto! Bo to wyjątkowa perspektywa naszego miasta, efekt wielu poszukiwań, dyskusji i analiz. Nie zobaczymy takiego zestawienia nigdzie indziej – zachęcają twórcy.
Makieta jest pierwszą naukową próbą rekonstrukcji tej części Wrocławia w średniowieczu. Obejmuje dzielnicę żydowską w XV w. (to m.in. dzisiejszy plac Uniwersytecki, ul. Uniwersytecka, Kuźnicza czy Więzienna) razem z jej bliskim otoczeniem w postaci Zamku Lewobrzeżnego (Cesarskiego), zabudowy tzw. Wróblego Wzgórza (czyli terenu dzisiejszego gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego), miejskich murów obronnych i tzw. lewobrzeżnych terenów książęcych. A wszystko to w skali 1:132.
Przygotowali ją Mikita Berdzik, Agnieszka Pałka, Sofija Dumanchuk i Siergei Nowikau, wspierani (m.in. przy malowaniu obiektów makiety) także przez innych studentów Wydziału Architektury PWr oraz przez kolegów z koła naukowego Rapid Troopers, którzy pomogli z drukiem 3D.
Każdy budynek, który możemy zobaczyć na makiecie, to efekt analiz fundamentów (tych, które ocalały do dzisiejszych czasów lub znanych już tylko z wykopalisk), archiwalnych dokumentów i ikonografii (przy czym najstarsze weduty pochodzą dopiero z 1562 r. – a zatem są późniejsze, niż okres odtwarzany na makiecie), a także wyników badań prowadzonych na tym terenie przez architektów i archeologów oraz wnioskowania na podstawie wyglądu podobnych budynków z tego samego okresu historycznego.
Gdy już – często po długich poszukiwaniach i dyskusjach – kształt poszczególnych budynków został ustalony, studenci każdy z osobna modelowali w programie komputerowym, zastanawiając się długo nad niejedną podwaliną, słupem, ryglem czy zastrzałem.
– Taki plik trafiał potem do drukarki 3D, a kiedy gotowy obiekt już ostygł, szlifowaliśmy go, nakładaliśmy podkład i potem malowaliśmy – opowiada Mikita Berdzik.– I tak z każdym spośród kilkuset obiektów na makiecie.
– To benedyktyńska praca wykonana przez naszych studentów – podkreśla dr Roland Mruczek, archeolog i historyk architektury z Katedry Historii Architektury, Sztuki i Techniki. – Mikita przez długie miesiące z wielkim zaangażowaniem studiował m.in. domy szkieletowe średniowiecznego Wrocławia i innych miast śląskich. Wystarczy dokładnie przyjrzeć się makiecie, by uświadomić sobie, jak ogromne było wówczas zróżnicowanie domów miejskich. Pojawiały się one również tam, gdzie konieczne było uzupełnianie archeologicznych „białych plam”.
Jak podkreśla naukowiec, są to rozmaite konstrukcje: ramowo-słupowe, słupowe z ryglami przyciesiowymi, mieszane, ceglano-szkieletowe, ale tylko takie, które faktycznie mogły w takim kształcie tam powstać.
– Szczególnej uwadze polecamy domy szkieletowe oparte na ceglanych ścianach granicznych (sąsiedzkich, ogniowych), które były specjalnością nie tylko Wrocławia. To taka średniowieczna szeregówka, której realizacja rozłożona była na długie lata i kolejne pokolenia – opowiada dr Mruczek. - Ale prawdziwy majstersztyk zespołu Mikity to nabrzeże i domy rybaków nad Odrą; o nietrwałych, plecionkowych konstrukcjach, postawione jednak na solidnych, drewnianych pomostach. No i „artystyczny bałagan” na podwórkach, kuchnie, zwierzęta domowe oraz wszechobecna mierzwa (czyli słoma używana na ściółkę).
Zobaczymy tam zatem obiekty, których istnienie potwierdzają dokumenty lub badania dla Wrocławia oraz takie, które budowano w innych miastach Śląska i Europy w tym samym okresie.
– Koloniści przybywali z Zachodu. Gdy spojrzymy na ówczesną Kolonię, Hildesheim, Halberstadt, Bamberg, Magdeburg albo Pragę, zauważymy, że Wrocław nie odbiegał zbytnio od ówczesnego pojęcia „nowoczesności”– dodaje Mikita.
– Budując makietę, studenci mogli pojść „na skróty”; odtworzyć jeden budynek i potem wielokrotnie go reprodukować – co byłoby zdecydowanie łatwiejsze, tyle że dla nas kompletnie niewiarygodne. Tymczasem możemy tam oglądać całą gamę wszelkich możliwych odmian konstrukcji późnośredniowiecznych budynków, ich przemian uchwyconych w różnych stadiach, o różnej liczbie kondygnacji i różniących się pod względem techniki i technologii budowy – podkreśla dr Mruczek.
I dodaje, że Mikita w czasie prowadzonych analiz m.in. wytyczył zaginiony trakt w miejscu, w którym musiał istnieć przed laty, choć plany go nie pokazywały, oraz – co najważniejsze – sam odkrył nieznany gotycki budynek, którego istnienia do tej pory sobie nie uświadamiano.
– Nie mogłem w pierwszym momencie uwierzyć. Był gotycki w trzech kondygnacjach, kompletny, doczekał do naszych czasów – opowiada Mikita. – Niestety, ustaliłem to zbyt późno, by można go było jeszcze pokazać na naszej makiecie.
Mikita dodaje też, że makieta daje nam możliwość przyjrzenia się rekonstrukcji XV-wiecznego wyglądu zamku lewobrzeżnego, znanego wyłącznie z prac wykopaliskowych ostatniego ćwierćwiecza (niedawno opublikowanych w czasopiśmie Archaeologia Historica Polona).
– Wszystkie istniejące do tej pory rekonstrukcje są wizjami zamku nowożytnego, znanego z nowożytnych wedut oraz planów Theodora Morettiego i Kurta Bimlera – zaznacza. – Natomiast nasza koleżanka, Agnieszka Pałka, podjęła się odważnego zadania pokazania zamku w początkach jego istnienia, bazując na wynikach badań prowadzonych na jego terenie i szukając analogii w Europie.
Dr Maria Legut-Pintal, archeolożka i historyczka architektury, także z W1, zauważa, że oglądając makietę, warto przyjrzeć się zapleczu, czyli temu, jak wyglądały podwórka za domami. – Archeolodzy, badając takie miejsca, odkrywają pozostałości infrastruktury, czyli np. kloaki czy kuchnie, ale może umykać nam całościowe spojrzenie na to, jak te przestrzenie wyglądały – tłumaczy.
A prof. Małgorzata Chorowska, specjalistka od architektury średniowiecznej, dodaje, że makieta daje nam pewne wyobrażenie o tym, jak bardzo ta część miasta była gęsto zabudowana. – Właśnie obiektami murowanymi, a za nimi budami, jamami, ziemiankami i półziemiankami, domami i domkami. Dynamika przemian może być dla niektórych zaskoczeniem. Plany widokowe średniowiecznego Wrocławia pokazują gęstość zabudowy, ale gdy im się bliżej przyjrzeć, to widać, że zawsze w pierzei było więcej kamienic, niż pokazywali to ówcześni panoramiści.
Dr Hanna Golasz-Szołomicka, zajmująca się architekturą sakralną na Śląsku, zwraca uwagę na rekonstrukcje kościołów św. Macieja i św. Agnieszki, uchwyconych w czasie istotnych dla nich późnośredniowiecznych przebudów.
– Zwłaszcza kościół krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą zmieniał się w tym czasie. To typowa dla Wrocławia budowa permanentna. Nieprzypadkowo studenci ustawili rusztowania przy powstającej dopiero wieży św. Macieja – dodaje badaczka. - Widać od razu, że wkraczająca wówczas monumentalna architektura ceglana zwiastowała zasadnicze zmiany w panoramie tej części Wrocławia. To taki „pierwszy modernizm”. Kontrast „starego” i „nowego” może niektórych zaskoczyć, ale takie jest średniowiecze.
Zdaniem dr Legut-Pintal makieta świetnie pokazuje także rozwarstwienie społeczne. – Tego nie zobaczymy w średniowiecznej ikonografii – podkreśla. – Z jednej strony mamy tam naprawdę niewielkie domy zwykłych mieszkańców, a niedaleko olbrzymie rezydencje możnych. Ich kubatura jest ogromna, dorównująca kościołom, a nawet zamkom w innych częściach regionu. Gdy studenci pracowali nad ówczesnymi pałacami i formą kolejnych domów książęcych i zobaczyłam te obiekty osobno, złapałam się za głowę. Przekonywałam, że przecież absolutnie nie mogły być tak duże. Dopiero gdy ustawili je wśród innych miejskich budynków i w pewnym sensie zaczęły „zanikać” w tym kontekście, zrozumiałam, że nie popełnili błędów w obliczeniach.
Na makiecie ujrzymy także wieżę mieszkalną (przy obecnej ul. Kuźniczej), o której do niedawna jeszcze sądzono, że była innym obiektem – synagogą. Badania prof. Mateusza Golińskiego z UWr i prof. Chorowskiej wskazują jednak na to, że synagoga mieściła się prawdopodobnie w budynku przy ul. Szewskiej należącym do przedstawicieli elity żydowskiej. Dziś znajduje się tam Instytut Historyczny UWr.
– W średniowieczu stała tam ogromna budowla, o wymiarach 16 na 18 metrów i bez jakichkolwiek podziałów w środku. Nie występują tam żadne ślady po osadzeniach stropów czy sklepieniach, a od sąsiedniej strony znalazły się przypory, co też jest ewenementem w zabudowie mieszczańskiej – opowiada prof. Chorowska. – Dlatego wszystko wskazuje na to, że ten budynek miał przeznaczenie sakralne, czyli mieściła się w nim synagoga.
Prof. Chorowska zwraca uwagę, że przygotowana przez studentów makieta może pomóc uświadamiać, w którym miejscu Wrocławia znajdowała się w średniowieczu dzielnica żydowska, która dawno temu zniknęła nie tylko z panoramy miasta, ale przede wszystkim ze świadomości jego mieszkańców.
– Powstała tuż pod zamkiem – zaznacza. – Co było typowe, bo w swoim pierwszym okresie panowania książęta piastowscy, gdy lokowali miasta, zawsze ściągali tutaj Żydów, gdyż była to grupa, która dużo wnosiła do takiego ośrodka i pomagała mu się szybciej rozwijać. Był to trudny czas przejścia od „prawa książęcego” i gospodarki naturalnej do „prawa miejskiego” i gospodarki czynszowej. Dzisiaj, spacerując po Wrocławiu, łatwo o tym zapomnieć, bo niewiele się zachowało do obecnych czasów.
Agnieszka Pałka, jedna z autorek makiety, podkreśla, że praca nad nią bardzo wiele ją nauczyła. – Przede wszystkim wnioskowania i szukania informacji – opowiada. – Podejmowania decyzji na podstawie planów, szukania wskazówek, co mogło pasować do tego kawałka muru, którego pozostałość odkryto itd. Budowanie makiety nie było więc po prostu wydrukowaniem i pomalowaniem różnych budynków. Za nami bardzo dużo pracy, której efektem były ustalenia, czy ten obiekt miał być wyższy czy niższy, z czego go zbudowano, jakie miał okna itd. itd.
– Warto podkreślić, że studenci sami przyszli z pomysłem stworzenia makiety – dodaje dr inż. arch. Teresa Dziedzic, prof. uczelni, kierownik Katedry Historii Architektury, Sztuki i Techniki. – Po letnich warsztatach w Bolkowie i wykładzie o murach obronnych, Mikita zapytał, czy mamy makietę średniowiecznych murów Wrocławia, bo jeśli nie, to może warto ją zbudować? I tak od słowa do słowa, ostatecznie zdecydowaliśmy się na XV-wieczną dzielnicę żydowską, która dała studentom duże pole właśnie do naukowych dociekań. Ogromnie nas cieszy, że zaangażowali się w takie działania. Ten projekt to właściwie inżynieria wsteczna, bo studenci musieli przeprowadzić własne „śledztwo”, czyli długie badania, a potem stworzyć projekty i modele, żeby ustalić, jak wyglądały obiekty, które już nie istnieją. Zaangażowało to do działania także niemal wszystkich pracowników katedry.
Prace nad makietą sfinansowały Gmina Żydowska we Wrocławiu i wrocławski magistrat. Można ją teraz oglądać w Synagodze pod Białym Bocianem przy ul. Włodkowica.
Lucyna Róg
Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »