TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.

Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.

 

Po 30 latach znaleziono skrytkę Solidarności

Data: 01.03.2013 Kategoria: historia

W miesiącach letnich 2011 r. prowadzony był remont budynku B-1 Politechniki Wrocławskiej. Podczas trwania prac budowlanych, wykonywanych przez firmę EKOINBUD sp. z o.o. z Gdańska, robotnicy natknęli się na skrytkę, przemyślnie ukrytą w stropie piwnicy

Początkowo zamierzali wyrzucić znajdujące się tam papiery, jednak kierownik budowy zdecydował, żeby powiadomić o znalezisku władze uczelni. W skrytce znajdowały się przedmioty należące do zdelegalizowanego po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r. Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego (NSZZ) „Solidarność”.

0DVRXPBwBfwctBkRo,skrytka_nszz_s.jpg

Taki pejzaż…

Lata siedemdziesiąte XX w. wniosły ze sobą do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (PRL) nową rzeczywistość. Zaciągnięte przez ekipę rządową Edwarda Gierka kredyty pozwoliły na podniesienie poziomu konsumpcji, pojawiły się pierwsze kolorowe telewizory, wzorem Zachodu zaczęto wprowadzać wolne od pracy zawodowej soboty, można było zapisać się do kolejki oczekujących na Fiata 126p, zliberalizowana została polityka paszportowa (bardzo restrykcyjna w obozie państw socjalistycznych). Na pewien czas poprawiło się zaopatrzenie w sklepach spożywczych…

Wzrost poziomu życia przeciętnych obywateli szedł w parze z ofensywą ideologiczną rządzących komunistów. Według oficjalnych informacji przekazywanych społeczeństwu przez całkowicie kontrolowane przez władzę mass media obywatele radośnie i z zapałem szli w pochodach pierwszomajowych, uczestniczyli dobrowolnie w tzw. Czynach społecznych (nieopłacana praca w dni wolne, do której najczęściej przymuszano pracowników; do czynów społecznych prowadzono także młodzież szkolną), a w wyborach na kandydatów wskazanych przez Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą (PZPR) głosowało niemal sto procent wyborców, przy prawie stuprocentowej frekwencji. Indoktrynacja młodzieży zaczynała się od szkoły podstawowej – od apeli i akademii z okazji rocznic Rewolucji Październikowej, bitwy pod Lenino albo poświęconych rzeczywistym i wyimaginowanym komunistycznym bohaterom. Opozycja legalna nie istniała, nielegalna nie miała głosu. Nad zamknięciem ust osobom, pozwalającym sobie wątpić w nieomylność partii i oficjalną wersję historii albo kwestionować rzekomą wdzięczność narodu dla Związku Radzieckiego, czuwała wszechobecna cenzura prewencyjna. Nie było możliwości opublikowania książki czy artykułu, jeśli tekst nie przeszedł przez ręce cenzorów oceniających prawomyślność autora.

Prasa, poezja i proza

Większość przedmiotów znalezionych w skrytce w B-1 stanowią pisma wydrukowane nielegalnie techniką powielaczową, poza zasięgiem komunistycznej cenzury. Zbiór przekracza 300 jednostek; niekiedy występuje po kilka egzemplarzy tej samej gazetki czy ulotki. Nie jesteśmy w stanie określić dokładnej daty powstania najstarszych eksponatów: nie wszystkie pisma ulotne i gazetki są datowane. Do najstarszych wydawnictw należy autobiograficzne opowiadanie Aleksandra Wirpszy (piszącego jako Leszek Szaruga) pt. Pudło. Podczas wydarzeń marcowych 1968 r. Wirpsza miał 22 lata, studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim i został zatrzymany przez Milicję Obywatelską.

…Jeszcze nie wiedział, co i jak mówić, co jest, a co nie ważne. Ulotki zawiadamiające o wiecu sam przecież przepisywał i rozrzucał. Może by i nie było powodu do wiecu, gdyby nie atmosfera, która się wytworzyła w ciągu lutego, od chwili zdjęcia z afisza „Dziadów”. W lutym zaczęli zbierać podpisy na listach do Sejmu protestujących przeciwko zakazowi. Zbierali nie tylko na Uniwersytecie, lecz i na innych uczelniach. Były to podchody z działaczami ZMS, którzy otrzymali zadanie wychwytywania i niszczenia tych listów. Zbierających rozsadzała duma: chodzili kryjąc się tak, by każdy wiedział, o co chodzi. Pokazowa konspiracja. Żeby nie było wątpliwości. Żeby wszyscy podziwiali […]. No i wiec się odbył. Bicie rozpoczęło się akurat wtedy, gdy zaczęli śpiewać Międzynarodówkę. W socjalistycznym kraju. Lewicowi studenci. To nawet zabawne. Ale wtedy raczej nie, wtedy to była mieszanina strachu i wściekłości: ucieczka i powrót. Próba walki. Bez szans i właściwie bez sensu. Ale próbowali chociaż bronić dziewcząt. Milicja biła, jak to ktoś później określił, na oślep i bez wyboru, gdzie popadnie… (Leszek Szaruga, Pudło).

Drugorzędne znaczenie ma to, ilu w 1980 r. było w komitetach strajkowych tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa (SB) i ile wtyczek komunistycznej bezpieki. Polski pęd do wolności i rozmiar ruchu zapoczątkowanego w sierpniu przerósł oczekiwania władz. Porozumienia sierpniowe 1980 r. i powstanie NSZZ „Solidarność” przyniosły wybuch swobód obywatelskich, w tym wolności słowa. Poza zasięgiem cenzury zaczęła wychodzić prasa, początkowo związkowa, następnie także polityczna.
Pierwszym posierpniowym dokumentem z odnalezionych w budynku zbiorów jest pięciostronicowa (światło) kopia maszynopisu „Uwagi Sądu Wojewódzkiego w sprawie Statutu NSZZ Solidarność” z jesieni 1980 r. (bez daty dziennej). Na marginesie publicystyki na powielaczach drukowano literaturę piękną, także poezję. W ten sposób wydano wiersze wrocławskiego poety i satyryka Andrzeja Waligórskiego, które ze względu na swoją treść albo niesione skojarzenia nie kwalifikowały się do publikacji w wydawnictwach koncesjonowanych przez władzę.

W czasach, kiedy staniały łzy
Bo nas byle kto na siłę rozczulał,
Nowym blaskiem zalśniło spod rdzy
Wyświechtane ongiś słowo
‘postulat’ […]
Pamiętajmy więc te noce nieprzespane
I te bramy fabryczne wśród kwiatów
Gdy przestała naraz być sloganem
Dyktatura Proletariatu […]
Będą z tego legendy i sagi,
Będą wiedzieć przyszłe pokolenia
Że raz kiedyś narodowe flagi
Wywieszono bez rozporządzenia…
(„Sierpień 1980”)1

W zbiorze pochodzącym ze skrytki najliczniej są reprezentowane: ukazujące się dwa-trzy razy w tygodniu czasopismo „Z dnia na dzień”: 49 numerów, 31.08.1981–23.12.1982; tygodnik „Solidarność Dolnośląska”: 22 numery, 26.02.1981–22.09.1981 i „Biuletyn Informacyjny NSZZ Solidarność Politechniki Wrocławskiej”: 15 egzemplarzy, 27.04.1981–9.10.1982; niektóre z nieczytelną datą wydania. W okresie legalnej działalności Związku „Biuletyn” wychodził pod tytułem „Informacje NSZZ Solidarność przy Politechnice Wrocławskiej”. Ponadto w skrytce znalazły się dokumenty uczelnianej organizacji NSZZ „Solidarność” dotyczące spraw uczelni, np. Informacja o zmianach do ordynacji wyborczej wprowadzonych przez Senat w wyniku uchwały Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność (trzy kartki), pisma: Komisja Oddziałowa NSZZ Solidarność przy I-26, projekt ordynacji wyborczej dyrektora instytutu i jego zastępców (dwie kartki), Komisja Oddziałowa NSZZ Solidarność przy I-26, Ordynacja Wyborcza (pięć kartek). Najczęściej pisma tego typu nie są oznaczone datą dzienną. Inne materiały dotyczą szkolnictwa wyższego i szkolnictwa w ogóle, np. Informacja dot. tzw. Rotacji adiunktów, też bez daty. Ledwie trzy pisemka zostały wydane przez Niezależne Zrzeszenie Studentów (NZS). Wszystkie pochodzą sprzed grudnia 1981 r., z okresu legalnej działalności Zrzeszenia. Podobnie, sprzed wprowadzenia stanu wojennego pochodzi studencki „Myślnik – Biuletyn informacyjno-kulturalny studentów PWr”.

Artykuły, relacje, analizy o różnej długości, różnym zaangażowaniu politycznym – pisane przez związkowców, amatorów i przez zawodowych dziennikarzy – pozwalają prześledzić historię Solidarności. Ukazują to, czym żyło w tamtym czasie społeczeństwo i szarzy ludzie, którzy nagle poczuli swoją podmiotowość.

W drugim obiegu

Już jesienią 1980 r. pojawiły się pierwsze próby ograniczenia tej polskiej wolności, która w systemie sowieckiego bloku komunistycznego była nie do zaakceptowania. Jednak pod koniec 1980 r. władza jeszcze nie była przygotowana  na konfrontację ze społeczeństwem. W lutym 1981 r. Polacy witali z ogromną wiarą i nadzieją objęcie urzędu premiera przez uchodzącego za liberała w łonie partii, dotychczasowego ministra obrony narodowej gen. Wojciecha Jaruzelskiego…

Zwłaszcza że sam wydeptał pył
Typowych polskich szlaków,
Bo najpierw na Syberii był
A potem bił Prusaków.
Więc się rozezna chyba w mig
Kiedy przed frontem stanie
Gdzie tutaj kosynierów szyk
A gdzie targowiczanie.

Aluzje w wierszu Waligórskiego były dla każdego czytelne: na kosynierach, chłopach idących do boju z kosami postawionymi na sztorc, bronią anachroniczną pod koniec XVIII w., oparł się Tadeusz Kościuszko w trakcie powstania skierowanego przeciw Rosji w 1794 r. Targowiczanie byli to niechętni reformie państwa konfederaci, którzy zwrócili się do zaprzyjaźnionego mocarstwa o ochronę dotychczasowych, niszczących kraj prerogatyw warstw uprzywilejowanych i reprezentowali w Polsce interesy polityczne ościennego imperium. W lutym 1981 r. wszyscy wierzyli, że generał rozezna się, kto jest kim, nikt jedynie nie zadawał sobie pytania, po której stronie stanie…

Jeszcze prowokację bydgoską w marcu 1981 r. wielu potraktowało jako działanie skierowane ze strony tzw. betonu partyjnego przeciwko nowemu premierowi. W trakcie interwencji milicji działacze NSZZ zostali brutalnie pobici przez sprawców, których „nie udało się ustalić”:

Brutalny atak na NSZZ „Solidarność” zmusił nasz Związek, po bezskutecznych próbach nawiązania dialogu z Rządem, do podjęcia walki strajkowej… Żądamy ukarania winnych prowokacji, gwarancji bezpieczeństwa dla działalności związkowej, prawnego uznania Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych oraz zaniechania represji karnych wobec opozycji demokratycznej… Prowokacja bydgoska wymierzona była zarówno w Solidarność i podstawy porozumień społecznych, jak i w rząd premiera Jaruzelskiego. Ze względu na układ sił w kierownictwie polityczno-państwowym rząd ten nie zdołał dotychczas przeciwstawić się skutecznie prowokacji i jej inspiratorom… Ludzie, którzy odpowiadali za gospodarkę w latach 70., szermują dziś obłudnie w telewizji argumentem katastrofy gospodarczej, jakby spowodowały ją strajki, a nie ich własna polityka. Ci, którzy doprowadzili do prowokacji bydgoskiej, a następnie zablokowali możliwość prawdziwych rozmów z Solidarnością, mówią nam dziś obłudnie, że trzeba negocjować, a nie strajkować. Strajk ostrzegawczy jest dla nich rzeczywiście groźny, gdyż będzie godziną prawdy [Biuro informacyjne MKZ Wrocław, Serwis Informacyjny, 26.03.1981 r.].

Ważnym wydarzeniem miał być zjazd PZPR latem 1981 r. Nikt nie traktował tego zjazdu w kategoriach porządkowania spraw wewnątrzpartyjnych przed przygotowywaną od dawna rozprawą z niepokornym społeczeństwem. Natomiast coraz bardziej jawne i niedwuznaczne naciski płynęły w pismach słanych przez bratnią Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego (KPZR) do Komitetu Centralnego (KC) PZPR. Do mieszania się obcego mocarstwa w wewnętrzne sprawy (ponoć) suwerennego państwa przyzwyczajono się od dawna. Nikt nie liczył się z możliwością rozwiązania siłowego. W społeczeństwie panowało irracjonalne „wishfull thinking”.

Strumień myśli nieobjętych komunistyczną cenzurą rozlewał się coraz szerzej, ogarniając kolejne dziedziny kultury i nauki. Poza publicystyką polityczną i literaturą piękną na powielaczach publikowano teksty naukowe i popularnonaukowe, będące pokłosiem seminariów i konferencji na tematy dotychczas zakazane. Szczególnie aktywne w tej dziedzinie okazało się wydawnictwo Towarzystwa Kursów Naukowych (TKN). Wydawało teksty wykładów oraz Zeszyty TKN. Zeszyty publikowała Niezależna Oficyna Wydawnicza (NOWA). W skrytce znajdował się jeden z takich zeszytów, autorstwa Anny Radziwiłł „Ideologia wychowawcza w Polsce w latach 1948-1956 [próba modelu]”:

W modelu wychowania i kształcenia w opisywanym okresie istotną rolę odgrywała określona wizja świata, w którą chciano zaopatrzyć wychowanka. Obraz świata, który proponowano, cechował się dychotomicznością i jaskrawością kontrastów. Rzeczywistość była wyraźnie podzielona. Podział ten kształtował ogląd zarówno przeszłości, jak i teraźniejszości. Dawniej i dziś, zawsze dostrzegać należało dwa nurty – nurt „kapitalizmu”, „wyzysku, bezprawia i upadku” (obojętne, w jakim wcieleniu) oraz nurt socjalizmu (czy jego zapowiedzi, „sprawiedliwości, rozwoju i zwycięstwa”. Podstawowym zabiegiem przy poznawani  jakiegoś zjawiska było zaszeregowanie go do jednego z tych nurtów. To zaszeregowanie było zarazem oceną i to oceną podwójną – wartości i szansy. Ocena była zawsze jednoznaczna, obowiązywały kolory czarny i biały, dla szarości nie było miejsca…

Druki ulotne i zdjęcia, które nie kłamią 

Do dziś nie zostało wyjaśnione, od kiedy przygotowywano stan wojenny, kiedy zapadła decyzja jego wprowadzenia, jaką rolę we wprowadzeniu stanu wojennego odegrał ambasador ZSRR, ani kiedy gen. Jaruzelski poinformował o swoich zamiarach obce mocarstwo. 13 grudnia 1981 r. na ulice wyjechały czołgi i transportery opancerzone, a aktywiści związkowi i politycy opozycyjni znaleźli się w więzieniach, zwanych ośrodkami internowania. O ile nie zdążyli się wcześniej ukryć, czyli – jak to się wtedy nazywało – zejść do podziemia.

Od sierpnia 1980 r. do grudnia 1981 r. status wydawnictw niezależnych był niejednoznaczny. Publikacje nie miały debitu i w świetle prawa komunistycznego były nielegalne, ale de facto tolerowane przez reżim. Po wprowadzeniu stanu wojennego na bazie nielegalnych drukarni działających przy legalnym związku zawodowym utworzono wydawnictwa konspiracyjne. Pierwsze druki stanu wojennego, wydrukowane już 13 grudnia 1981 r., pojawiły się także na Politechnice Wrocławskiej. Były to proklamacje strajkowe, oświadczenia i komunikaty Komitetów Strajkowych oraz wezwania do żołnierzy Wojska Polskiego. Walka o wolne słowo przybrała na sile. Z braku papieru ulotki propagandowe odbijano na kawałkach gazet, nie liczyło się, jaki kolor miała farba drukarska: celem wydawców było dotarcie do jak największej liczby odbiorców pozbawionych przez komunistów informacji.

Komuniści przy pomocy wojska, milicji i służby bezpieczeństwa szybko złamali czynny opór społeczeństwa. Szczególnie złą sławę ze względu na swoją brutalność zyskały sobie oddziały ZOMO (Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej). Przy okazji ujawniło się, jak bardzo opozycja była infiltrowana przez bezpiekę. Na Politechnice Wrocławskiej zawieszono, a następnie rozwiązano struktury NSZZ, studenckiego NZS, ministerstwo usunęło nienależącego do partii rektora Politechniki. O działaniach władz informowały – początkowo nieporadnie – ukazujące się w konspiracji gazetki Solidarności i NZS-u. Informacje dotyczyły sytuacji na uczelni, we Wrocławiu, w województwie i w Polsce. Relacjonowano rozjechanie czołgami strajku w Kopalni Wujek.
Większość pisemek ze skrytki w B-1 pochodzi z okresu stanu wojennego. Rok 1982 stanowił walkę o świadomość społeczeństwa i możliwość przekazu informacji. W każdą kolejną miesięcznicę wprowadzenia stanu wojennego w polskich miastach odbywały się manifestacje, brutalnie rozpędzane przez siły reżimowe. Po stłumieniu wystąpień następowała każdorazowo nowa fala zatrzymań i aresztowań. Zatrzymywani byli poniżani oraz dotkliwie i wielokrotnie bici na komendach MO. Zbiorowe znęcanie się przez milicjantów ustawionych w dwa szeregi, między którymi przebiegała osoba bita, nazywano złośliwie „ścieżkami zdrowia”. Do największych manifestacji doszło we Wrocławiu 13 czerwca 1982 r. i w drugą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, 31 sierpnia 1982 r. W pobliskim Lubinie siły bezpieczeństwa urządziły poligon doświadczalny, strzelając do demonstrantów. Władza twierdziła potem oficjalnie, że milicjanci strzelali jedynie w obronie własnej, że ofiary śmiertelne były przypadkowe. Zdjęcia z zajść w Lubinie ukazujące strzelających do ludzi prowokatorów bezpieki, osłanianych przez umundurowanych milicjantów, zadają kłam tym opowieściom przedstawicieli reżimu.

Niektóre zdjęcia zostały potem opublikowane przez zagraniczne czasopisma. W zbiorach przekazanych Muzeum Politechniki Wrocławskiej znajduje się 20 odbitek zdjęć z Lubina z 31 sierpnia 1982 r., które ukazały się w „Jour de France”. W skrytce odnaleziono łącznie 22 fotografie z czasu stanu wojennego, jedną fotografię obrazu Matki Boskiej (miniaturowy rozmiar) oraz negatyw fotograficzny karykatury gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Jedno z pism konspiracyjnych podziemnej Solidarności Politechniki Wrocławskiej było wydawane w formie odbitek fotograficznych. W zbiorze znajduje się trzeci numer dwutygodnika „Foto-gazeta” z czerwca 1982 r.

Na Politechnikę trafiały powielaczowe pisma z różnych stron Polski. Przy tym wydawnictwa nie ograniczały się do jednej opcji politycznej. Opozycja przeciw władzy PZPR i reżimowi gen. Jaruzelskiego skupiała wiele nurtów – od stronnictw niepodległościowych i skrajnej prawicy po opozycję lewicową różnych odcieni, socjalistyczną i komunistyczną, wywodzącą się z ruchu IV Międzynarodówki nawiązującej do tradycji antystalinowskich organizacji komunistycznych w ZSRR lat dwudziestych.

Ostrzem satyry i modlitwą...

Informacja, ukazywanie kłamstw partyjnych dziennikarzy i propagandystów znajdujących się na dobrze płatnych usługach tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i publicystyka polityczna to była tylko jedna z form walki z komunistami o wolne słowo. Z uzbrojoną w czołgi i karabiny władzą społeczeństwo walczyło kpiną i dowcipem. Z jednej strony satyra polityczna łatwiej trafiała do czytelnika i zapadała w pamięć, z drugiej zaczęto zdawać sobie sprawę, że antykomunistyczna i antyreżimowa jest nie tylko treść pism wydawanych poza cenzurą, ale w ogóle jakakolwiek forma niezależności, niepodporządkowania się władzy i unikania prowadzonych przez nią kontroli. W szanujących się pisemkach podziemnych niemal obowiązkowym stawał się dział satyryczny wykpiwający działania wroga. Niejednokrotnie parafrazowano przy tym utwory klasyków polskiej literatury:

Stoi na stacji oddział milicji
Silny i zwarty, pełen ambicji
– bój się milicji!
Stoi i sapie, dyszy i chrzęści
Wśród łbów zakutych pały i pięści.
W łeb anarchistę, w łeb syjonistę,
w łeb ekstremistę
Już ledwo myśli, już ledwo czuje
Lecz nie, już nigdy nie zastrajkuje.
Za nimi działacze się przyczaili
Tłuści, przewrotni, obłudni, mili […]
Więc choćby przyszło miliard
Chińczyków
I każdy zjadłby tysiąc klopsików
I fajdaliby po tym tysiące lat
To nie zafajdaliby Kraju Rad.
Nagle gwizd, nagle świst
Gazy buch! Pały w ruch…
(„Lokomotywa”, 7 egzemplarzy)

Obok ulotek z treściami antykomunistycznymi, na murach, szybach i przystankach komunikacji miejskiej pojawiły się także takie, które karykaturalnie ukazywały rzeczywistość.

Na powielaczach odbijano też ulotki wzywające do modlitwy za represjonowanych:
Do mieszkańców Dolnego Śląska. Módlmy się za niewinnych. 13 czerwca br. o godz. 11.00 w kościele przy al. Pracy (obok ul. Grabiszyńskiej) zostanie odprawiona Msza Św. w intencji Ojczyzny, ofiar wojny [Stan wojenny nazywano wojną – P.P.] oraz więzionych, internowanych, ukrywających się i pozbawionych pracy. Na Mszę tę księża zapraszają w szczególności robotników FAT-u, FADROMY, HUTMEN-u, ELWRO, PAFAWAG-u i innych… [12 ulotek Solidarności Walczącej, z datą 13.06.1982].
Z biegiem czasu represje uderzały i rozbijały struktury podziemnej Solidarności w kolejnych zakładach pracy. Powoli wyczerpywały się zasoby materialne Związku zgromadzone na potrzeby konspiracyjnej działalności. Do organizacji podziemnych przenikali kolaboranci, sowicie wynagradzani przez reżim. Działania władz dotknęły nadal aktywnych działaczy Związku na Politechnice Wrocławskiej, na której także była prowadzona nielegalna działalność, w tym działalność wydawnicza i kolportażowa.

Nie wiemy, kto zawiadywał skrytką Solidarności na PWr. Nie wiemy, w jakich okolicznościach została rozbita przez bezpiekę podziemna organizacja związkowa na uczelni. Musiało to nastąpić w grudniu 1982 r., w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Ostatnie pisma wydane na powielaczu to „Z dnia na dzień”, nr 110/259 z datą 16-23.12.1982 r., oraz „Solidarność Walcząca”, nr 29-30 z datą 19-26.12.1982 r. Można odnieść wrażenie, że skrytka była zamykana w pośpiechu, żeby „bibuła” – stanowiąca najbardziej efektywne narzędzie walki z komuną – nie dostała się w ręce działaczy reżimowych. Możliwe, że osobie odpowiedzialnej za skrytkę groziło zatrzymanie, być może działała pod presją czasu. Czy pośpiechem należy tłumaczyć, że działacz podziemia wrzucił do skrytki wraz z materiałami związkowymi paczkę papierosów „Klubowe” z ostatnim, niewypalonym papierosem?

Tego nie dowiemy się nigdy, tak jak nie dowiemy się, co się z tym bezimiennym działaczem stało; czy został zwolniony z uczelni i dlaczego już więcej skrytki nie otworzył? Może trafił do więzienia albo został zmuszony do zaprzestania działalności? W rezultacie skrytka pozostała zamknięta przez niemal 30 lat, przechowując bezużyteczne już dziś atrybuty ówczesnej walki o wolność. I przechowując pamięć o tamtym mrocznym czasie. W tych trudnych miesiącach stanu wojennego, tej „nocy grudniowej”, chyba jedynie Andrzej Waligórski potrafił zachować swój wielki optymizm i wiarę w lepsze, spokojniejsze jutro:

Noc grudniowa nad krajem,
Ale bliski kres cierpień.
Wrócą kwietnie i maje,
Wróci lipiec i sierpień.
Wyplenimy nienawiść,
Broń zamkniemy w kaburach,
Usiądziemy na ławie
Razem z braćmi w mundurach.
(„Noc grudniowa nad Polską”)

Piotr Pregiel, Muzeum Politechniki Wrocławskiej

Zdjęcia: Archiwum Solidarności Walczącej, Muzeum Politechniki Wrocławskiej


-------------------
1)    Fragmenty wierszy zamieszczone w artykule autorstwa Andrzeja Waligórskiego.





 

Galeria zdjęć

Politechnika Wrocławska © 2024

Nasze strony internetowe i oparte na nich usługi używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Ochrona danych osobowych »

Akceptuję